Broń sprzedawana na Białorusi monarchiom arabskim znad Zatoki Perskiej, bogatym dzięki zasobom ropy, trafia w ręce islamskich radykałów w różnych częściach świata, w tym w Syrii i Iraku, uważa rosyjski ekspert wojskowy.
Jewgienij Satanowski, szef Instytutu Bliskiego Wschodu w artykule „Wspólnicy i arsenał terroryzmu”, opublikowanego na portalu vz.ru przypomina wizytę w Mińsku pod koniec czerwca 2015 roku ministra Obrony Kataru Hamada bin Ali Al Attiyaha i jego rozmowy z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. Ekspert zwraca uwagę, że rozmowy polityków skoncentrowane były wyłącznie na zamówieniach broni w „interesie armii Kataru”.
Satanowski przekonuje, że katarskiej armii białoruska broń tj; przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe, przeciwpancerne pociski rakietowe, czy ręczne granatniki nie są do niczego potrzebne, ponieważ ta wyposażona jest według amerykańskich – najwyższych standardów.
Tak więc zakupy trafiają do krajów trzecich. Wśród pewnych odbiorców są islamiści z Libii, bojownicy na Synaju i syryjscy zwolennicy „Państwa Islamskiego”.
„Sowiecką” broń z Białorusi – zdaniem Satanowskiego, kupuje również regionalny rywal Kataru – Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kluczowym graczem w tych operacjach jest firma handlowa „Al Mutlaq Croup” z Abu Dabi.
Jej generalny dyrektor Husajn Muhamad Ben Mutlaq Al-Ghafli jest postacią dość zagadkową. Bardziej znany jest jego starszy brat Muhammad Abdula Ben Mutlaq Al Gafli, ambasador ZEA w Mińsku, który bez przeszkód może dobijać targu w kraju, wolnym od międzynarodowych ograniczeń i embarga.
Ekspert twierdzi, że o ile wcześniej kluczowe miejsce wśród dostawców broni zajmowały Korea Północna i serbscy handlarze, teraz cały nacisk kładzie się na Mińsk, co sprawia, że Białoruś staje się największym eksporterem broni dla lokalnych konfliktów.
Kresy24.pl
2 komentarzy
historia doceni
3 grudnia 2015 o 19:56fejk )
Mizio
3 grudnia 2015 o 23:21A z ruskiej i hamerykanskiej wala Amory.