Od prezentacji popularnej powieści „Znachor” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza w przekładzie na język białoruski rozpoczął się w czwartek miesiąc polskiej książki w Mińsku zorganizowany przez Instytut Polski i Dom Literacki Łogwinau.
– Tadeusz Dołęga–Mostowicz był ściśle związany z ziemią białoruską, zwłaszcza z miasteczkiem Głębokie, z którego okolic pochodził i przez wiele lat mieszkał – przypomniał ambasador RP w Mińsku Konrad Pawlik.
– Na tych ziemiach toczy się akcja „Znachora” i wielu innych książek, które weszły już do kanonu polskiej literatury popularnej i do dziś nie tracą na świeżości i aktualności. Cieszę się, że od dziś „Znachor” jest dostępny także w języku białoruskim.
W trakcie prezentacji odczytano fragmenty książki Dołęgi-Mostowicza a aktorzy z mińskiego teatru Janka Kupały odtworzyli teatralizowane scenki na jej motywach. Podkreślano także, że ten popularny w latach międzywojennych polski dziennikarz, prozaik i scenarzysta urodził się w 1898 r. w Okuniewie pod Głębokiem, gdzie jego rodzice prowadzili dobrze prosperujący majątek. Już jako dorosły człowiek wrócił i osiadł w rodzinnych stronach, gdzie powstała znaczna część jego dzieł, z których oprócz „Znachora” jednym z najbardziej znanych do dziś pozostaje „Kariera Nikodema Dyzmy”.
W ramach miesiąca polskiej książki w mińskiej Galerii «Ў» zostaną zaprezentowane w listopadzie białoruskie przekłady czterech polskich książek. Oprócz „Znachora” będzie to wybór poezji Haliny Poświatowskiej, reportaż Małgorzaty Szejnert o Polesiu „Usypać góry. Historie poleskie” oraz białoruski przekład „Hebanu” Ryszarda Kapuścińskiego. Wszystkim prezentacjom będą towarzyszyć spotkania z twórcami, bądź tłumaczami dzieł i dyskusje o polskiej literaturze.
Podczas czwartkowej prezentacji białoruskiego wydania „Znachora” prowadzonej przez prezesa białoruskiego PEN-Clubu Andrieja Chadanowicza wielokrotnie podkreślano liczne związki literackie i kulturalne między Polską i Białorusią nie tylko na przykładzie Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Kresy24.pl za minsk.msz.gov.pl
4 komentarzy
józef III
5 listopada 2016 o 17:22jakiej „Białorusi” ? to było województwo wileńskie
lola
6 listopada 2016 o 13:56Białorusi, Białorusi, Józefie, bo wileńskie – też Białoruś. A właściwie to – Kresów polskich.
józef III
7 listopada 2016 o 09:51Łomża też ?
Klement
9 listopada 2016 o 18:33Mój ojciec urodził się na Białorusi w mieście Radzyń koło Lidy. Część mojej rodziny ze strony ojca wyjechała w 1956-1958 roku do Gdańska, a druga część mieszka tam dalej.Nigdy tam nie byłem bo jeszcze rok temu Białoruś była mi obojętna, ale właśnie rok temu odwiedziłem rodzinę mojego zmarłego ojca i dowiedziałem się o tej historii. Moi dziadkowie leżą tam pochowani lecz nie mają ani grobu ani krzyża, a były Polski cmętarz jest zarośnięty i zadeptany gdyż rosjanie systematycznie wyrywali krzyże i zdeptywali groby. Nawet moja ciocia która gdzieś z 15 lat temu pojechała odwiedzić rodzinę w Radzyniu wybrała się później na grób rodziców to mało tam nie umarła taki bałagan , a i grobów nie znalazła. Mam nadzieję ,że w 2017 odwiedzę strony rodzinne moich przodków o czym z resztą marzę.