W lesie nieopodal wioski Chajsy (Obwód Witebski), w miejscu masowych egzekucji ofiar stalinowskiego terroru i tzw. operacji polskiej NKWD po raz kolejny doszło do profanacji.
Gdy w przeddzień obchodzonych na Białorusi „Dziadów” – Święto Zmarłych, grupa działaczy przybyła na uroczysko by uporządkować miejsce, okazało się, że 9 z 32 krzyży zostało powalonych i połamanych.
To nie pierwszy taki akt wandalizmu na uroczysku w Chajsach w tym roku. Latem nieznani sprawcy połamali dwa krzyże, zerwali tabliczkę informacyjną i kierunkowskaz do miejsca pochówków.
Ludzkie szczątki po raz pierwszy znaleziono w podwitebskim lesie w 2014 roku. Zidentyfikowano wówczas około 40 miejsc masowych pochówków. Żołnierze przeprowadzili ekshumację i rok później pochowali je pod pomnikiem wojskowym w masowym grobie w pobliżu stacji Łużasna.
Miejscowa ludność postulowała, by pochować szczątki tam, gdzie zostały odnalezione, chcieli ustanowienia w lesie pod Chajsami miejsca pamięci, ale władze nie chciały o tym słyszeć.
Przez pewien czas przekonywały nawet, że w zbiorowych mogiłach spoczywają ofiary niemieckich okupantów. Jednak przedmioty znalezione przy ludzkich szczątkach oraz czaszki przestrzelone na potylicy świadczą o czymś innym. Dzięki znalezionym fragmentom rzeczy osobistych – m.in. damskiemu grzebieniowi z wydrapanym na nim imieniem – udało się zidentyfikować m.in. Wolhę Dancyt, nauczycielkę, którą rozstrzelano w kwietniu 1938 roku – pod zarzutem działalności antysowieckiej i szpiegostwa. Również według relacji najstarszych mieszkańców wiadomo, że przed II wojną światową w lesie rozstrzeliwano ludzi, przywożonych samochodami z Witebska.
Działacze społeczni i potomkowie ofiar NKWD własnymi siłami ustawiają tam krzyże, symboliczne mogiły, zainstalowali tam tablice informacyjne.
oprac. ba za svaboda. org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!