Białoruś ograniczyła przesył ropy do Polski. Chodzi o surowiec płynący rurociągiem „Przyjaźń”.
Koncern „Homeltransnieft”, białoruski dostawca ropy z rosyjskiego odcinka rurociągu poinformował, że z powodu nieplanowanych remontów jednej z nitek rurociągu, ogranicza na trzy dni tłoczenie ropy rurociągiem „Przyjaźń” do Polski.
Informację przekazał oficjalny przedstawiciel Transnieftu Igor Demin.
„Od wczoraj Homeltransnieft (Białoruś) rozpoczął nieplanowane naprawy na jednej z nitek głównego ropociągu „Przyjaźń” (Drużba), ograniczając na około trzy dni pompowanie w kierunku w kierunku Adamowo-Zastawy (Polska)”, – powiedział Demin.
Zapewnił, że miesięczne plany dostaw zostaną dotrzymane.
Ropociąg „Przyjaźń” zapewnia dostawy ropy do białoruskich rafinerii i jej tranzyt do Europy. „Przyjaźń” ma swój początek w obwodzie samarskim, przechodzi przez Briańsk, a następnie rozgałęzia się na dwa odcinki: północny i południowy, przechodzi przez Białoruś, Ukrainę, Polskę, Czechy, Słowację, Niemcy, Węgry, Łotwę, Litwę.
„Homeltransnieft Drużba” zajmuje się transportem ropy z rosyjskiego odcinak rurociągu w kierunku Europy Zachodniej i Wschodniej, zaopatrywaniem białoruskiego przemysłu petrochemicznego w surowiec oraz transportem produktów naftowych przez terytorium Białorusi.
oprac. ba na podst. tass
2 komentarzy
tagore
17 listopada 2021 o 12:10Sprawy nie można przeciagać ,tylko zamkniecie granicy z Bialorusią skloni animatora kukielki z Mińska do uspokojenia sytuacji.
qumaty
17 listopada 2021 o 12:47eee już nie.. Łukaszenka przejechał się w swych kalkulacjach na jednym. Nie założył, że ten tymczasowy „płot Błaszczaka” czyli metalowe paliki, concertina i siatka leśna przeciw zwierzynie, postawimy tak szybko i będzie tak cholernie trudny do rozmontowania. Można go rozcinać, a i tak plącze się cholerstwo, trwa to długo i daje czas na sciągnięcie rezewrw. Migranci mieli tymczasem tysiącami przełazić przez zaorany pas i wywołać tu chaos. Tysiące zatrzymanych, przepełnione obozy i koszty idące w miliony. Tymczasen setki rzeczywiście przemkneły, ale głownie w początkowym okresie i ani im w głowie było sianie chaosu u nas, tylko schowac sie i „dzida nach Deutschland”. A po zbudowaniu płotu i mobiluzacji wojska, owszem nadal ktoś się przemyka, ale masowka to to już nie jest i nie będzie. Siłowe, grupowe wejście w Kuźnicy też marnie poszło, a nawet broni gładkolufowej nie użyto. Polanie wodą w listopadzie skutecznie schłodziło gorące głowy. Teraz baćka musi uznać porażkę i zacząć towarzystwo słać doma. Pewnie UE za to nawet po cichu zapłaci. Zdecydował banalny płot, aż sam się zdziwiłem że to cholerstwo tak skuteczne.