Manewry Zapad -17 będzie obserwować dwóch przedstawicieli Sił Zbrojnych RP. Polacy będą tam przebywać w dniach 16-20 września. Jak zapowiedział rzecznik Kremla, ćwiczeniom sojuszniczych sił Państwa Związkowego Rosji i Białorusi będą się też przyglądać prezydenci Putin i Łukaszenka.
Jak powiedział Polskiej Agencji Prasowej płk Piotr Szymańczyk z Departamentu Polityki Bezpieczeństwa Międzynarodowego MON, Białoruś dobrowolnie zaprosiła obserwatorów z kilku państw, w tym z Polski, nie mając takiego obowiązku. Szymańczyk przypomniał, że zgodnie z konwencją wiedeńską, jeśli liczba żołnierzy zaangażowanych w manewry nie przekracza 13 tys., kraj organizujący ćwiczenia jest zwolniony z obowiązku zapraszania zagranicznych obserwatorów.
„Wychodząc z założeń praktyki dobrosąsiedztwa i wzajemności w ramach Dokumentu Wiedeńskiego OBWE z 2011 r. „O środkach umocnienia zaufania i bezpieczeństwa” oraz z porozumień dwustronnych o dodatkowych środkach umocnienia zaufania i bezpieczeństwa, na wydarzenie zaproszono obserwatorów z siedmiu krajów: Ukrainy, Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Szwecji i Norwegii” – informowało w sierpniu białoruskie Ministerstwo Obrony.
Rozpoczynające się za dwa dni rosyjsko – białoruskie manewry wojskowe Zapad -17 wywołują coraz większe zaniepokojenie ekspertów do spraw bezpieczeństwa. Gen. Roman Polko przyznał w rozmowie z „Wprost”, że bardzo niewiele wiadomo na temat ich planowanego przebiegu, co jest celowym zabiegiem rosyjskiej strategii dezinformacji.
„Problem z manewrami Zapad’17 polega na tym, że w przeciwieństwie do ćwiczeń sojuszniczych NATO, scenariusze są agresywne. Poza tym, nie wiemy wiele o tych ćwiczeniach. Są łamane lub naginane postanowienia, które mówią o tym, że zaproszeni zostali obserwatorzy NATO, a nie są zaproszeni. Do końca nie wiemy, jaka ilość sił jest zaangażowana. Putinowska propaganda wykorzystuje to jako element wojny informacyjnej, po to, żeby pokazywać swoją nieobliczalność i zastraszać Zachód” – stwierdził Polko.
Przypomnijmy, zgodnie z oficjalnymi deklaracjami Mińska i Moskwy na białoruskich poligonach będzie ćwiczyć 12, 7 tys. żołnierzy – z tego prawie 10 tys. wyprowadzą gospodarze. Według zachodnich ekspertów i polityków, należy się liczyć, że w sumie będzie ich ponad 100 tysięcy.
Według prof. Jerzego Targalskiego, dane o liczbie żołnierzy, to element wojny psychologicznej.
Profesor Targalski wskazywał dziś na antenie radiowej Jedynki, że o 100 tys. „najpierw mówiły tuby propagandowe Rosji w USA”. – Chodziło Rosji o to, by postraszyć i zobaczyć, co uda się uzyskać. Potem mówił o tym Łukaszenka, który chciał ściągnąć kasiorę z UE. Wszystko wróciło do normy i podano liczbę 13 tys. – wyjaśniał.
– Należy na to patrzeć, jako rozgrywkę psychologiczną, którą chcą wykorzystać Rosjanie do zastraszenia i pokazania, co mogą w zamian uzyskać, a z drugiej Niemcy, którzy boją się polskiej samodzielności i rozpoczęli kampanię pod hasłem „podporządkujcie się nam, bądźcie naszym dodatkiem, bo jak nie, to Putin wam pokaże” – przekonywał.
Dr Targalski zwrócił uwagę, że manewry Zapad będą odbywały się nie tylko na Białorusi, ale też w obwodzie pskowskim, na granicy z Estonią i Łotwą i Obwodzie Kaliningradzkim. Przewiduje on, że do ewentualnych incydentów może dojść na granicy estońskiej i łotewskiej, gdzie mogą powstać bazy, z których będą wysyłani sabotażyści na teren państw bałtyckich, żeby destabilizować tam sytuację.
Kresy24.pl/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!