Białoruś może stracić nawet dziesięć miliardów dolarów, jeśli nie otrzyma od Rosji rekompensaty za przeprowadzenie tzw. manewru podatkowego w przemyśle naftowym. Taką wizję przedstawił wiceminister finansów republiki Białoruś Andriej Bełkowiec. Nagranie jego wystąpienia opublikowano na kanale YouTube BelarusCrossway’18.
„Jeśli będziemy mówić o najgorszym scenariuszu, kiedy strony nie osiągną porozumienia, a wszyscy rozejdą się w swoje strony, zaczniemy ponosić określone straty” — powiedział Bełkowiec.
Według niego straty mogą pojawić się na dwóch kierunkach: budżet państwa nie otrzyma trzech miliardów dolarów z cła eksportowego od odsprzedaży rosyjskiej ropy, natomiast rafinerie ropy naftowej w kraju będą musiały kupować surowce po wyższych cenach światowych, a na to pójdzie kolejnych sześć miliardów.
Wiceminister finansów podkreślił, że Białoruś na razie nie liczy na rekompensatę od Rosji i nie uwzględnia jej w budżecie.
Obecnie Rosja dostarcza ropę naftową i produkty naftowe na Białoruś i innych krajów Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej po cenach krajowych, które oblicza się według formuły parytetu eksportowego (ceny światowe minus koszty transportu i cło eksportowe). Większość dostarczonego paliwa trafia do dwóch białoruskich rafinerii, które przetwarzają je na potrzeby kraju, reszta idzie na eksport. Cło eksportowe na ropę wywożoną z Białorusi uzupełnia budżet państwa.
Latem 2018 roku Duma Państwowa Rosji przyjęła ustawę o stopniowym zakończeniu manewru podatkowego w branży naftowej. Zgodnie z dokumentem, do 2024 roku cło eksportowe zostanie zniesione, ale jednocześnie podniesiony zostanie podatek od wydobycia kopalin użytecznych. Z tego powodu dostarczana na Białoruś ropa będzie sprzedawana po cenach światowych.
Wcześniej prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka poinformował o osiągnięciu porozumienia z Moskwą w sprawie rekompensaty przyszłego niedoboru dochodów.
Kresy24.pl/ba
1 komentarz
Paweł III
4 grudnia 2018 o 22:58Białoruś nic nie straci. Jak na razie to traci tylko Polska. Niestety.