Bolszewicy przygotowywali się do odzyskania władzy w mieście, w fabrykach tworzyli drużyny bojowe. Na wieść o wybuchu powstania w Żytomierzu reaktywowali Radę Delegatów Robotniczych, która ogłosiła ustanowienie w Berdyczowie władzy radzieckiej.
Przeciwko rebeliantom Dyrektoriat wysłał tzw. kureń (batalion) śmierci. Jednak tłumienie wystąpienia bolszewików przekształciło się w pogrom żydowski. „Napaściom na mieszkania towarzyszył otwarty rabunek pieniędzy i różnego mienia, a w niektórych wypadkach bicie Żydów. Na dworcu zabito kilka osób. Tak jak milicja, urzędnicy pouciekali, bo nasiliły się wypadki grabieży i rozboju, czynione przez miejscowych bandytów.
Policzyć zabitych i rannych nie jest możliwe. Zamordowanych jest blisko 15, w tym 13 Żydów, i 5 rannych. Strzelcy Siczowi wyszli z Berdyczowa 6 stycznia i tego dnia w mieście władze wojskowe ustaliły nadzwyczajną ochronę. Życie zamarło. Milicja nic nie robi, bo boi się napaści ze strony żołnierzy garnizonu miejskiego, gdzie po mobilizacji trafiło wielu przestępców. Poszkodowani wskutek tych napadów i gwałtów do obecnego czasu boją się zgłosić o tym do władz i dlatego policzyć wypadki przestępcze nie jest możliwe.
Według pogłosek, pieniędzy i majątku u Żydów zrabowano 3-4 miliony rubli” − informował przedstawiciel prokuratora Kijowskiego Sądu Okręgowego kijowską izbę sądową. A oto jak opisywała te wydarzenia żydowska rada obywatelska w memorandum do Ministerstwa Spraw Żydowskich URL: „Nasza republikańska armia wracała do Berdyczowa po raz drugi po zwycięstwie nad Niemcami.
Wśród wojska dało się już odczuć nastroje pogromu. Zaczęły się niespokojne dwa dni, wskutek których Żydzi ucierpieli. Po tym, jak Dyrektoriat zajął Kijów i stał na twardym gruncie, nałożono kontrybucje na Berdyczów, które miasto powinno było ponieść za swoje postępki, to jest za współczucie dla Niemców. Kilka dni przed pogromem przedstawiciel władzy wojskowej przyszedł na posiedzenie Zarządu Miejskiego i uprzedził groźnym tonem, że pieniądze powinny być wniesione natychmiast.
Jeśli nie, to on zrywa wszelkie stosunki z ludnością i nie bierze odpowiedzialności za to, co się może stać. Także w prasie oficjalnej „Życie i Wola” został wydrukowany apel Biura Informacyjnego Ukraińskiej Republiki Ludowej, w którym wyjaśniono, że naród żydowski nie ujawnił jeszcze swojego stosunku do republiki, dlatego uprzedza się, że naród ukraiński będzie wiedział, jak postąpić ze swoimi przyjaciółmi, tak jak i ze swymi wrogami. 1
4 stycznia [1919 roku] w oficjalnym czasopiśmie „Republikańskij wisnyk” w artykule „Burżuazja żydowska i republika” jako ilustrację, pokazano haniebną insynuację wobec berdyczowskiej burżuazji żydowskiej, że jakoby wspierała Niemców przeciwko republice i podtrzymywała władzę hetmańską”. Takie są fakty poprzedzające pogrom. Sam zaś przebieg pogromu był nastę- pujący: w niedzielę 5 stycznia ok. godz. 10 pojawili się kozacy z „kurenia śmierci” (z czerwonymi czubami), którzy brutalnie zaczęli rozbrajać milicjantów żydowskich i dokądś ich wyprowadzać.
Podobnie postępowali z zatrzymanymi na ulicy przypadkowymi osobami, których po pobiciu też gdzieś umieszczali. W mieście zapanował strach. Przedstawiciele Miejskiej Dumy i komisariatu zwrócili się do przedstawiciela wyższego dowództwa wojskowego i otrzymali odpowiedź, żeby zachowali spokój, ponieważ wezwani kozacy używają przemocy wyłącznie przeciwko bolszewikom i nie zaczepiają ludności cywilnej.
Około godz. 23 sytuacja się pogorszy- ła. Na ulicach rozpoczęła się strzelanina z użyciem broni maszynowej i moździerzy. Do Zarządu Miejskiego docierały informacje o przypadkach terroru i wzywania pomocy. Jednak pomoc nie była możliwa, ponieważ milicja została czę- ściowo rozbrojona, a częściowo aresztowana. W końcu ulice się wyludniły, z oddali dochodziły odgłosy strzelaniny, ale tej strasznej nocy wydarzyło się najwięcej okrucieństw.
Nazajutrz, w poniedziałek rano, dotarła informacja, że oddział wszedł do Żytomierza i że na dworcu w Berdyczowie jest wielu zabitych. Dokładna ich liczba nie jest znana, przypuszcza się, że zginęło tam ok. 17 Żydów i trzech chrześcijan. Większość zamordowanych to byli podróżni, którzy przejeżdżali przez Berdyczów. Pasażerów brano na tortury, po czym niektórych mordowano. Wielu uratowało się albo dzięki ucieczce, albo jak w przypadku kobiet i dzieci udało im się płaczem i prośbami zmiękczyć serca prześladowców. Ci szczęśliwie zostali tylko pobici.
W samym mieście tej nocy doszło do wielu gwałtów, rabunków i morderstw. Niemal za każdym razem odbywało się to tak samo: przychodziła grupa zbrojnych żołnierzy, którzy kazali otwierać drzwi albo sami je wysadzali, wszystkich stawiali twarzą do ściany, po czym „oczyszczali” kolejne pomieszczenia, tzn. rabowali pieniądze, dobytek, Żydów obrzucali najgorszymi wyzwiskami i grozili im śmiercią. Do wielu sklepów podjeżdżało kilka fur.
Wiele osób aresztowano, wśród nich żydowskich milicjantów. Aresztantów trzymano na dworcu w wagonie i okrutnie traktowano. Każdego bito batogami po 30-40 razy, zmuszano do okrzyków „śmierć Żydom!”, przez 2-3 dni nie dawano im jedzenia. Wiele wskazuje na zorganizowany charakter pogromu. Oddział wykonywał swoje zadanie planowo, rozpoczynając od rozbrojenia milicji, a następnie rozszerzał swoje działania na całe miasto.
Od samego początku było jasne, że atak jest wymierzony w żydowskich mieszkańców Berdyczowa. Tam gdzie nie było wiadomo, czy zatrzymany jest Żydem, czy nie, kazano żegnać się i pokazywać krzyżyk na piersiach. Żydów obrażano, bito i okradano, natomiast rosyjskich mieszkańców i chrześcijańskich służących nie zaczepiano. Kiedy chrześcijanie próbowali bronić żydowskich sąsiadów, rzucano się na nich z wrzaskiem, uprzedzając, żeby się nie wtrącali.
„Rozliczymy się tylko z Żydami i wszystkich ich wytniemy” – mówili żołnierze. Po przeżytym pogromie mieszkańcy byli przerażeni. Zagrożenie kolejnym atakiem stwarzało napiętą atmosferę wśród ludności żydowskiej. „Władze wojskowe, które nie zrobiły nic, by powstrzymać rozbój, przez kilka dni po pogromie nie dawały oznak życia. Mamy od jej przedstawicieli wiele obietnic, ale żadnych czynów, które dawałyby gwarancje, że takie straszne rzeczy się nie powtórzą.
Zwłaszcza że każdej nocy dochodziło do rabunków i przestępstw. Żaden z aresztowanych, poza milicjantami, nie został do naszego odjazdu z Berdyczowa (pią- tek 10 stycznia) zwolniony. Na drugi dzień po pogromie miejscowe czasopisma otrzymały nakaz poddania się cenzurze. Dlatego nie mogły informować o sytuacji w mieście. W zawiadomieniu do ludności opublikowanym przez władze wojskowe dowódca sił południowo-zachodnich zaznaczył, że przyczyną pogromu stało się ostrzelanie przy ul. Żytomierskiej przybyłego oddziału, w wyniku czego zginął jeden kozak.
To zawiadomienie jeszcze bardziej zaniepokoiło ludność. W czwartek, 9 stycznia, znów doszło do nieszczę- ścia. W biały dzień żołnierz otworzył ogień do cywilów, z których dwóch zabił, a dwóch ciężko ranił. Stało się to akurat wtedy, kiedy miał się odbyć pogrzeb ofiar pogromu. Pogrzeb został przesunięty, ale ten wypadek spowodował jeszcze więcej lęku i paniki. Uderzenie wisi w powietrzu, kramy i budynki są zamknięte, ludność jest terroryzowana”.
Powyższy cytat oddaje horror pogromu, który dotknął miasto. Wielu mieszkańców uważało, że nadszedł czas apokalipsy. 21 stycznia aresztowano działaczki bolszewickie B. i P. Słomnickie (ich siostra Róża, liderka berdyczowskiej organizacji bolszewickiej, w tym czasie przebywa- ła w Rosji). 27 stycznia na stacji Równe w obecności generała W. Osiłki i naczelnika kontrwywiadu W. Szaputyły siostry zostały rozstrzelane.
W tym czasie pod Rajgródkiem ataman Radomczyk zatrzymał prezesa komitetu rewolucyjnego (rewkomu) Mendla, który w przebraniu kupca perkalu przewoził broń i literaturę bolszewicką, i rozstrzelał go. Bolszewicy nie dawali za wygraną. W wyborach wyłoniono nowego prezesa rewkomu A. Kadyszewa, a w jego skład weszli m.in. F. Gałuszko (wkrótce zostanie pierwszym w Berdyczowie naczelnikiem Komisji Nadzwyczajnej), W. Murowany i A. Sztejngardt. Rząd URL osądził pogromy żydowskie.
Zgodnie z ustawą Rady Ministrów Ludowych powołano komisję specjalną pod kierownictwem P. Jaszczenki, która mia- ła przeprowadzić śledztwo w sprawie wydarzeń w Żytomierzu i Berdyczowie. Ale, jak później wspominał W. Winiczenko, nikt z winnych przestępstw nie został pociągnięty do odpowiedzialności. W lutym rząd URL zdecydował przeznaczyć 4 mln hrywien na odbudowę życia gospodarczego Berdyczowa i Żytomierza.
W wyjaśnieniu do rozporządzenia zaznaczono: „W Berdyczowie jest kilka tysięcy bezrobotnych. Zarząd Miejski chce im zorganizować spółdzielnie pracy, jednak nie ma do tego środków finansowych. Dlatego prosi Ministerstwo Pracy, by wyasygnowało na ten cel 3 mln hrywien”. 15 lutego przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych URL Skwirski w depeszy do rządu donosił: „W Berdyczowie jest spokojnie.
Dzięki działalności kulturalno-oświatowej szarej dywizji wśród ludności bolszewizm zginął, robotnicy są nastawieni wobec władzy całkiem przychylnie, wieśniacy, wcześniej niezadowoleni, teraz pomału uspokajają się. Kryzys gabinetu, brak pewnej informacji wywołują zły wpływ na mieszkańców. Jadę dalej. Skwirski”.
Włodzimierz Markowski/ Mozaika Berdyczowska Styczeń-luty 2015 roku NR 1 (120)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!