Prezydenci Azerbejdżanu i Ukrainy ogłosili wznowienie projekt rurociągu Odessa-Brody. Azerbejdżan zamierza wykorzystać ukraiński ropociąg, aby dostarczać ropę do krajów wschodniego wybrzeża basenu Morza Kaspijskiego.
Wznowienie projektu stworzy dobre możliwości transportowe, które połączą Morze Kaspijskie, Czarne i Bałtyk. Rola tego korytarza jest „kluczem” współpracy Kijowa i Baku w sektorze energetycznym, powiedział w czwartek prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew.
„Bardzo poważnie rozmawialiśmy o projekcie Odessa-Brody i wydaliśmy polecenia, żeby go wznowić, ponieważ Azerbejdżan dostarcza na rynki europejskie bardzo duże ilości ropy naftowej i jest krajem tranzytowym dla krajów, które leżą na wschodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego” – powiedział Alijew podczas wspólnie wydanego oświadczenia prezydentów Azerbejdżanu i Ukrainy, w czwartek, 14 lipca.
„Ten trójkąt ma potencjał dla współpracy i uważam, że bez wątpienia rola korytarza transportowego jest kluczowa w naszej współpracy” – konstatował Alijew.
Ropociąg Brody-Płock jest jedynym na dzień dzisiejszy brakującym elementem Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej. W wyniku realizacji tego projektu państwa regionu Morza Kaspijskiego otrzymają dodatkową, pewną trasę dla dostaw swojej ropy na rynek europejski, w tym do Polski. W zamian, kraje takie jak nasz, będą miały nowe źródło surowca – z Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu. Ropa stamtąd pochodząca mogłaby także trafiać do polskiego naftoportu w Gdańsku i Rafinerii Gdańskiej.
Rząd Beaty Szydło twierdzi, że „uważa za niezbędny powrót do realizacji projektu rurociągu Odessa – Brody – Płock – Gdańsk”. Jak pisał pod koniec 2015 roku Piotr Maciążek na portalu energetyka24.com, w realiach ostrej walki Arabii Saudyjskiej o globalne rynki naftowe i spodziewanego „wejścia do gry” Iranu, powrót do idei importu kaspijskiej ropy do Polski może być ekstremalnie trudny.
Według Maciążka, opłacalność importu ropy przez planowany korytarz, w obecnych realiach napotyka na komplikacje natury geopolitycznej. Wzrastający rosyjski nacisk na Kaukaz Południowy (a to inwestycja uderzająca w interesy Moskwy) powoduje, że niemożliwe od lat uzyskanie od Azerbejdżanu zobowiązującej deklaracji określającej wolumen ropy przeznaczony na eksport w kierunku Bałtyku będzie jeszcze trudniejsze. Ekspert podkreśla, że nie najlepiej wygląda także sytuacja w Gruzji, gdzie zagrożony przez Osetię Południową (w rzeczywistości Rosję) jest ropociąg Baku – Supsa, który służyłby transportowaniu kaspijskiej ropy w kierunku Morza Czarnego. Wysoce niestabilna jest także sytuacja w regionie Odessy, gdzie miałyby przybijać tankowce i tłoczyć surowiec do rurociągu przesyłającego go aż do Polski. Miasto to znajduje się w kleszczach okupowanego Krymu i separatystycznego Naddniestrza. Na obu tych obszarach stacjonują siły rosyjskie.
Kresy24.pl/energetyka24.com/belprauda.org
3 komentarzy
Pafnucy
15 lipca 2016 o 20:53Jeszcze niech patronat nad tym przedsięwzięciem obejmie Turcja, która ciągnie ropę z państwa islamskiego i będzie komplet. Jeden krąg kulturowy i te same tradycje budowania państwa na ludobójstwie, zbrodni i gwałtach. Przecież niedługo Odessa znowu będzie rosyjska a podobno mamy się od Rosji uniezależnić. To banderowskie truchło wkrótce padnie więc polskie pieniądze znowu będą wyrzucone w błoto. Jak te ostatnie 4 miliardy.
Warszawiak
16 lipca 2016 o 09:05No tak – niech próbują dopóki Odessa jest jeszcze ukraińskim miastem.
kurak
18 lipca 2016 o 16:34Od kiedy Płock jest w Wielkopolsce, na mapie jest błąd!!!