Na placu budowy elektrowni atomowej pod Petersburgiem zawaliła się część osłony reaktora numer jeden. Katastrofa miała miejsce w ubiegłą niedzielę, ale władze rosyjskiej korporacji Rosatom zrobiły wszystko by informacja o tym nie dotarła do mediów.
Dziennikarzom opozycyjnej rosyjskiej „Nowej Gazety” udało się jednak zdobyć zdjęcia placu budowy po katastrofie – podaje TV Biełsat. Autorom artykułu udało się też znaleźć świadków innego wypadku, który zdarzył się na tym samym placu budowy w styczniu – wówczas podczas silnego wiatru zawaliła się czternastometrowa metalowa konstrukcja.
Dziennikarze „Nowej Gazety” twierdzą, że korporacja Rosatom, mająca powiązania na samym szczycie rosyjskich władz, jest praktycznie wyjęta spod kontroli państwa – sama występuje w roli projektanta, wykonawcy oraz kontrolera własnej pracy. Powoduje to, że ustalenie przyczyn tego typu wypadków staje się niemożliwe.
Korporacja Rastom, według tego samego projektu, będzie też budować białoruską elektrownię atomową w pobliżu granic Polski i Litwy. Jeśli Rosatom działa wbrew zasadom bezpieczeństwa w swoim własnym kraju, to jaka będzie jakość budowy białoruskiej elektrowni atomowej w objętej kryzysem ekonomicznym Białorusi? – zastanawiają się komentatorzy na łamach białoruskiej prasy opozycyjnej.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!