Dwadzieścia pięć lat temu – 3 czerwca 1988 – w tygodniku „Literatura i sztuka” został opublikowany artykuł „Kuropaty – droga śmierci”. Białorusini po raz pierwszy usłyszeli, że w latach 1937-41 w pobliżu Mińska sowieci wymordowali setki tysięcy niewinnych ludzi.
Artykuł Zianona Paźniaka opublikowany w 1988 roku na dwóch stronach formatu A3, nie zawierał żadnych niedomówień, nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Takie frazy jak „masowe represje”, „ludobójstwo”, „zbrodnia przeciwko ludzkości”, „potrzeba zadośćuczynienia i ukarania winnych”, wstrząsnęły do głębi świadomością sowieckich przecież obywateli Białorusi. Wstrząsnęły tym bardziej, że na uroczysku pod Mińskiem, tysiące pokojowo nastawionych Białorusinów, zostało rozstrzelanych nie przez żołnierzy w mundurach wroga, ale przez radzieckie NKWD.
Wydarzenia sprzed ćwierć wieku wspomina Anatol Wiercinskij, ówczesny redaktor naczelny tygodnika „Literatura i sztuka”, którym zaczytywała się cała białoruska inteligencja, nauczyciele, pracownicy ministerstw. Nakład wydania wynosił 30 tyś. egzemplarzy.
– Pamiętam jak Zenon Paźniak i Jewgienij Szmygaliew przynieśli mi ten artykuł. Zwyczajne kartki maszynopisu… Pamiętam, doświadczenie było bardzo silne, każda linijka tekstu wywoływała drżenie rąk. …Od tego artykułu wszystko się zaczęło. Po tym jak wyszła „Droga śmierci, o Kuropatach zaczęto dużo pisać – powiedział Oldze Ancypowicz z „Komsomolskiej Prawdy na Białorusi” Wiercinskij.
Wprawdzie jeszcze w czasach studenckich dowiedzieliśmy się o czystkach stalinowskich, o represjach, o rozstrzeliwaniach, ale to było coś odległego, suchego, abstrakcyjnego … A tutaj, w tych wersach, wszystko przedstawione tak blisko, tak realnie, z nazwiskami świadków, cytatami … Nie zmieniłem w tym artykule ani jednego słowa! – wspomina Wiercinskij.
Następnego dnia postanowiłem, że nikogo oprócz swojego zastępcy nie będę informować o artykule, żeby nie nadawać temu niepotrzebnego rozgłosu. Bardzo chciałem, żeby znalazł się on w druku, dlatego uświadomiłem sobie, że muszę być ostrożny. Na kolegium redakcyjnym przemilczeliśmy tekst o Kurapatach, a nastepnie zawieźliśmy go do „Domu druku”. Tam urzędował główny cenzor, od którego można było spodziewać się wszystkiego. Artykuł mogli zdjąć, ale o dziwo przepuścili go. Pomyślałem wtedy, -Widocznie duch nowych czasów daje o sobie znać: W związku Radzieckim Gorbaczow pierestrojkę wprowadzał, mówił o przejrzystości, pluralizmie …
Od nastepnego dnia do redakcji zaczęły napływać listy. Zszokowani ludzie opowiadali w nich, jak w latach 30-tych przepadali bez wieści ich bliscy.
Później w innych gazetach zaczęły się pojawiać artykuły sugerujące, że „LiS” pośpieszył się z publikacją, że został on napisany w sposób zbyt drastyczny, i że wstrząsnął niespokojną i tak sytuacją w kraju… Ale przemilczać tragedii Kuropat nikt już się nie ośmielił.
14 czerwca 1988, zaledwie 11 dni po ukazaniu się artykułu, Rada Ministrów wydała rozporządzenie w sprawie ustanowienia komisji rządowej do zbadania wydarzeń w Kurapatach. 19 czerwca, około 10.000 osób wyszło na ulice Mińska, by uczcić ofiary stalinizmu. 30 października w Mińsku, pod znakiem Kuropat przeszedł pierwszy marsz pamięci ofiar „Dziady”. Akcja została brutalnie rozpędzona przez milicję, która użyła gazu łzawiącego, wielu ludzi zostało aresztowanych ….
Dzisiaj w białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie zezwoliły na wzniesienie żadnego pomnika. Stoją tu jedynie proste drewniane krzyże postawione przez zwykłych ludzi – najczęściej potomków ofiar zbrodni i białoruskich opozycjonistów oraz krzyż Straży Mogił Polskich. W ubiegłym roku dotarła wiadomość, że obok miejsca mordów będą się odbywały huczne zabawy w powstającym właśnie wielkim centrum rozrywkowo – bankietowym pod nazwą „Bulbasz Hall”.
Kresy24.pl/svaboda.org/kp.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!