Co najmniej osiem osób zostało zatrzymanych 3 lipca w różnych miastach Białorusi. Jak informuje Centrum Praw Człowieka Wiasna, w Homlu aresztowano lekarkę wirusolożkę, która bez powodzenia ubiegała się o start w wyborach prezydenckich jako „kandydatka protestu”.
Mimo obchodzonego 3 lipca Dnia Niepodległości, w Homlu została zatrzymana lekarka Elena Dawydowa. Milicja zapakowała ją do radiowozu sprzed domu i wywiozła na komisariat. Z plaży miejskiej w Homlu zgarnięto też Aleksieja Romanowa. Gdy trafił w ręce milicji trzeba było wzywać karetkę pogotowia. Mężczyzna nie zamierzał plażować nad Sożą. Poszedł tam na wezwanie w sieci społecznościowej. Ponieważ zwolennicy opozycyjnych kandydatów nie mają prawa gromadzić się w miejscach publicznych, sztaby wyborcze wezwali mieszkańców na plażę w samo południe z głośnikami, piłkami i klapkami plażowymi (3 lipca jest świętem państwowym i dniem wolnym od pracy).
Według niepotwierdzonych przez obrońców praw człowieka informacji, aresztowana została Swietłana Naryszkina, mieszkanka Homla, podobnie jak na Dawydową, również na Naryszkinę milicjanci czekali przed klatką schodową.
W Mostach zaś zatrzymano członka grupy inicjatywnej Swietłany Tichanowskiej Alexandra Milljuka. Trafił do aresztu wydobywczego i pozostanie tam aż do rozprawy sądowej wyznaczonej na 6 lipca.
W ręce stróżów prawa wpadł też inny członek zespołu Tichanowskiej Jewgienij Klimuk ze Skidla, został zatrzymany i spędzi w areszcie do 6 lipca. Kilka dni temu odebrano mu samochód i telefon.
W Borysowie służby bezpieczeństwa zatrzymały trzy osoby w koszulkach z napisem „3 LIPCA”, stylizowanych na „3%” (według niektórych sondaży tyle wynosi rzeczywiste poparcie dla Aleksandra Łukaszenki).
Później młodzi ludzie zostali zwolnieni, ale grzywny i tak będą musieli zapłacić.
To z pewnością nie wszystkie przypadki represji politycznych na Białorusi z 3 lipca. Podajemy tylko te, do których docierają obrońcy praw człowieka. Wiele osób w obawie przed dalszymi reperkusjami, które mogą dotknąć członków rodziny, nie zgłasza przypadków zastraszania, wyrzucenia z pracy, presji na rodzinę, czy aresztowań.
Władze starają się podnieść poziom strachu w społeczeństwie. Od początku kampanii wyborczej na Białorusi represjonowano już ponad 650 osób.
Wczoraj Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi ostrzegło, że „wszelkie prowokacje, w tym o charakterze politycznym, zostaną stłumione zgodnie z obowiązującym prawem”.
oprac.ba za spring96.org
1 komentarz
Maksymilian
4 lipca 2020 o 08:46Bojkotować wybory nie ma sensu. Wydaje mi się, że najlepszym sposobem jest iść i oddać gło nieważny. Nie pójście może spowodować, że ci którzy nie pójdą moga być represjonowani na podstawie list wyborzczych, natomiast jak kto głosował, to raczej chyba nie można kontrolować.