Wczorajsza debata wiceprezydencka w USA pozostawiła spory niedosyt. Jak zauważają media – w ogóle nie pojawiły się w niej pytania dotyczące Ukrainy.
Republikański senator J.D. Vance i demokratyczny gubernator Tim Walz odpowiadali na pytania dotyczące różnych kwestii – zarówno krajowych, jak i tych dotyczących polityki zagranicznej. Żadnego z kandydatów na wiceprezydenta nie zapytano jednak o to, jak zapatrują się na kwestię wojny na Ukrainie oraz udziału Stanów Zjednoczonych we wspieraniu ofiary rosyjskiej agresji.
To szczególnie zastanawiające jeśli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi Vance’a. Polityk, który może po wyborach prezydenckich stanąć u boku Donalda Trumpa jako wiceprezydent wprost mówił, że jest przeciwny dalszej pomocy USA dla Ukrainy. Padły wręcz stwierdzenia, że Ukraina go „nie obchodzi”.
Wielu komentatorów spodziewało się, że w trakcie debaty Walz będzie mógł zrugać Vance’a za jego izolacjonistyczne poglądy i kontrowersyjne komentarze. Tak się jednak nie stało, a temat Ukrainy był kompletnie nieobecny.
W ubiegłym miesiącu Vance mówił też o planie Donalda Trumpa, który chce błyskawicznego zakończenia konfliktu. Kandydat na wiceprezydenta wspominał o możliwości utworzenia specjalnej strefy zdemilitaryzowanej między Ukrainą a Rosją i daniu przez Ukrainę gwarancji Rosji, że nie dołączy do NATO.
swi/pravda.com.ua
1 komentarz
LT
2 października 2024 o 09:45Polski rzad w Londynie byl do konca przekonany,ze nikt nie bedzie decydowal o naszym losie.Polskie granice na wschodzie,uznane prawem miedzynarodowym musza pozostac nienaruszalne.
Dzisiaj z Ukraina jest to samo.
Czuje ,ze wszystko zostalo juz postanowione i Ukraina zostanie postawiona przed faktem dokonanym.