Nwet o 10 mld dolarów mogą zmaleć koszty budowy South Stream. Zyskają rosyjscy, niemieccy, włoscy i francuscy inwestorzy.
South Stream jest wspólnym projektem rosyjskiego Gazpromu, włoskiej firmy Eni, francuskiej EDF i niemieckiej Wintershall (BASF). Ma dostarczać gaz do Europy Zachodniej przez Morze Czarne z pominięciem Ukrainy.
Po aneksji Krymu przez Rosję mówi się o wytyczeniu nowej drogi dla gazociągu, ale myliłby się ten, kto sądzi, że chodzi o uwzględnienie w niej interesu Kijowa, który podpisze dzisiaj (21 marca) polityczną część umowy stowarzyszeniowej z UE. Cel jest inny: obniżenie kosztów inwestycji, która nadal omijać będzie Ukrainę. Dzięki zaanektowaniu Krymu przez Rosję i zmianie granicy wód terytorialnych, South Stream będzie teraz można taniej realizować po dnie płytkich wód Morza Azowskiego wzdłuż Krymu. Inwestorzy mają szansę zaoszczędzić nawet 10 mld dolarów (przy całkowitych kosztach projektu szacowanych na ok. 70 mld dolarów, w które wchodzi modernizacja sieci gazociągów na terenie Rosji).
Rosja bardzo się z realizacją projektu spieszy. 14 marca, na dwa dni przed krymskim referendum, rosyjska spółka South Stream Transport B.V. kontrolowana przez Gazprom podpisała w Amsterdamie kontrakt z włoską firmą Saipem, która na zlecenie Gazpromu miałaby zaprojektować i ułożyć pierwszą z czterech nitek gazociągu.
Konsorcjum Gazpromu poinformowało, że już zamówiło rury do pierwszej i drugiej nitki: o wartości 1 mld euro do pierwszej (połowę ma dostarczyć konsorcjum niemieckie, resztę rosyjskie koncerny stalowe) oraz drugiej, o wartości 800 mln euro (40 proc. z firm japońskich, reszta z rosyjskich).
Tymczasem 20 marca, przemawiając we włoskim parlamencie szef koncernu Eni Paolo Scaroni powiedział, że w związku z wydarzeniami na Ukrainie, przyszłość projektu South Stream widzi „w czarnych barwach”. Dodał jednak, że Włochy są w stanie poradzić sobie bez rosyjskiego gazu.
Eni zapewne pozostanie partnerem Gazpromu w tym projekcie, natomiast biznesowa polityka niemieckiego koncernu BASF jest „białą kartą”. Czy na fali działań europejskich zmierzających do objęcia sankcjami Rosji za aneksję Krymu, niemiecki BASF wycofa się z inwestycji?
South Stream to projekt bliźniaczy do działającego od 2011 r. Nord Streamu. Tak jak omijający Polskę i kraje bałtyckie Nord Stream, ma pozwolić Rosji dostarczać gaz ziemny do odbiorców w zachodniej Europie z pominięciem dotychczasowych państw tranzytowych, w tym Ukrainy.
Kresy24.pl/zn.ua, forbes.pl, euractiv.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!