17 września na Białorusi spodziewany jest zastępca sekretarza stanu ds. politycznych USA David Hale. Wiadomość o jego wizycie w Mińsku jeszcze w sierpniu zapowiadał magazyn Foreign Policy, dziś potwierdził ją rzecznik MSZ RB Anatolij Głaz.
Jak przypomina warsavinstitute.org, w ostatnim czasie widać wyraźne oznaki ocieplenia na linii Waszyngton-Mińsk. Wydaje się, że przełomowym momentem była agresja Rosji na Ukrainę, a następnie zaangażowanie Białorusi w rokowania pokojowe oraz rosnąca presja ze strony Moskwy na pogłębianie integracji Białorusi z Rosją.
Pod koniec 2018 roku Wes Mitchell z Departamentu Stanu USA wymienił Białoruś wraz z Ukrainą i Mołdawią wśród krajów, których niepodległość służy za „bastion obronny przed rosyjskim neoimperializmem”. Potem nastąpiła intensyfikacja kontaktów na niższym szczeblu. Jeszcze w styczniu 2019 roku MSZ Białorusi zniósł ograniczenie na liczbę dyplomatów USA w Mińsku i prowadzone są rozmowy na temat powrotu do pełnoformatowych relacji dyplomatycznych. Ukoronowaniem tego zbliżenia była wizyta Boltona w Mińsku 30 sierpnia.
David Hale jest z-cą sekretarza stanu USA od sierpnia 2018 r. Po co miałby przyjechać na Białoruś?
Celem wizyty podsekretarza stanu USA ds. politycznych jest omówienie kwestii dyplomatycznej obecności Waszyngtonu na Białorusi, a także wymiany ambasadorów, pisała gazeta Foreign Policy, powołując się na źródła w Departamencie Stanu. Informator gazety oświadczył, że Stany Zjednoczone „popierają suwerenność i niezależność Białorusi” i kontynuują współpracę z „rządem i narodem białoruskim w celu wzmocnienia instytucji demokratycznych i poszanowania podstawowych wolności”.
W 2008 roku doszło do głośnego skandalu dyplomatycznego między Białorusią a Stanami Zjednoczonymi po tym, jak Mińsk odmówił zwolnienia opozycyjnego kandydata na prezydenta Aleksandra Kozulina z kolonii karnej. W odpowiedzi USA wprowadziły dodatkowe sankcje przeciwko koncernom Belneftichim w USA. Następnie Departament Skarbu USA zamroził wszystkie rachunki bankowe podlegające amerykańskiej jurysdykcji koncernu i jego przedstawicielstw w Niemczech, na Łotwie, na Ukrainie, w Rosji i Chinach.
Aleksander Łukaszenka nazwał ten krok „szantażem gospodarczym ze strony konkurencji pozbawionym skrupułów”.
Mińsk odwołał ambasadora w Ameryce Michaiła Chwostowa „na konsultacje” i poprosił szefową amerykańskiej misji dyplomatycznej na Białorusi Karen Stewart o opuszczenia kraju – w tym samym celu. Ambasador początkowo odmawiała, ale kilka dni po uporczywej rekomendacji białoruskiego MSZ została do tego zmuszona.
Na potwierdzenie słuszności tej decyzji białoruska telewizja wyemitowała historię o ujawnionej rzekomo amerykańskiej sieci szpiegowskiej działającej na terytorium Białorusi. Chwilę później Mińsk zażądał od Waszyngtonu ograniczenia personelu dyplomatycznego.
W rezultacie, w ciągu roku z Białorusi wydalono 30 z 35 dyplomatów USA. Przez ostatnie dziesięć lat na czele misji dyplomatycznych w obu krajach stali charge d’affaires.
W styczniu 2019 r. pojawiły się informacje, że Stany Zjednoczone i Białoruś zamierzają przywrócić liczbę dyplomatów. W marcu tego roku Mińsk odwiedził zastępca doradcy sekretarza stanu George Kent. Następnie białoruskie MSZ oficjalnie ogłosiło zniesienie limitu liczby pracowników ambasady USA.
ba/belaruspartisan.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!