Z pewnością dla rosyjskich władz koronakryzys to wyzwanie, które je przerosło. Przez ostatnie dwie dekady Rosja przygotowywała się na rzeczywiste lub wyimaginowane zagrożenia ze strony geopolitycznych wrogów i opozycji wewnętrznej. W tym kontekście, pandemia koronawirusa okazała się o wiele groźniejszym zagrożeniem, bo sparaliżowała kremlowski system spersonalizowanej władzy. Rosja, podobnie jak duża cześć świata, nie sprostała pandemii koronawirusa. Ale niektóre cechy jej porażki w starciu z tym kataklizmem wynikają z warunków, właściwych tylko rosyjskiej rzeczywistości, i to może skomplikować przezwyciężenie kryzysu przez Rosję. Kwestię tę analizuje na łamach gazety „American Interest” ekspert z Fundacji Roberta Boscha Lilia Szewcowa.
Przypadek Rosji pokazuje rzadkie zjawisko: państwo, przyzwyczajone do przetrwania metodami mobilizacji i militaryzacji, okazało się nieprzygotowane do funkcjonowania w sytuacjach nadzwyczajnych. Kiedy przywódcy państw autorytarnych, z względnie z ograniczoną demokracją, oraz przywódcy państw z demokracją liberalną sięgnęli w równym stopniu po retorykę wojenną i ogólnokrajowe kwarantanny w walce z pandemią, prezydent Władimir Putin podjął działania zachowawcze. Zamiast zamknąć wszystkich w domach, rosyjskie władze ogłosiły „tygodnie wolne od pracy” lub „tygodnie wzmożonej ostrożności”, jakby bały przyznać się, że pandemia jest rzeczywistym zagrożeniem. „System autorytarny, który nie chce wykorzystywać autorytarnych narzędzi? To dla Rosji bardzo osobliwe” – zwraca uwagę Szewcowa.
Przez kilka tygodni Putin unikał również bezpośredniego zwracania się narodu, odmawiając tym samym odegrania roli „lidera zbawcy”, co odpowiadałoby ugruntowanemu wzorcowi rosyjskiego władcy. Długo ukrywając się w swojej rezydencji w Nowo-Ogariowie, dopiero niedawno zaczął prowadzić wideokonferencje z urzędnikami w Moskwie i regionach, którzy tygodniami, osamotnieni, musieli radzić sobie z pandemią. Jego odezwy za pośrednictwem telekonferencji stworzyły surrealistyczny portret lidera, który przemawia, jakby z innej planety. Zaś jego podwładni sprawiali wrażenie, jakby bali się przywrócić go do rzeczywistości. Kiedy 29 kwietnia Putin w końcu zwrócił się do Rosjan, zaszokował ich stwierdzeniem, że „najważniejsi są ludzie i ich życie”. Słowa tym bardziej zaskakujące, bo Putin nigdy nie wykazywał się taką wrażliwością. Inna sprawa, że w celu pomocy Rosjanom długo nie wykorzystywał narzędzi, jakimi dysponuje, w tym 120 mld rubli z tzw. funduszu dobrobytu oraz 540 mld dolarów z rezerw walutowych. Kiedy inne państwa oferowały swoim mieszkańcom pakiety pomocy, przeznaczając na nie 10-12% PKB, Kreml stać było na wsparcie w wysokości tylko 2,8% PKB. Większość z tej pomocy otrzymają przedsiębiorstwa państwowe, w tym kontrolowane przez wpływowych multimiliarderów ściśle związanych z Kremlem. Małym i średnim firmom, a także 40 mln pracowników sektora prywatnego, a więc około jednej trzeciej pracowników w Rosji, obiecano 3% z pakietu pomocy finansowej państwa. Może to oznaczać całkowite zniszczenie najbardziej aktywnej klasy przedsiębiorców i pozbawienie środków utrzymania milionów ludzi. „Państwo socjalne” porzuciło swoje funkcje społeczne.
Szewcowa zwraca uwagę na to, że Putin w telewizyjnym orędziu, zamiast udowodnić swoją skuteczność w czasie pandemii, udowodnił nieskuteczność kremlowskiej struktury władzy w rozwiązywaniu prozaicznych przecież kwestii jak zaopatrzenie personelu medycznego i szpitali w całym kraju w środki ochronne i wyposażenie. Co ciekawe, wbrew oczekiwaniom, okazało się, że Kreml nie jest nawet przygotowany do wykorzystania pandemii do wprowadzenia w Rosji totalitarnego reżimu. Według Szewcowej stało się tak z kilku powodów: Putinowi i jego otoczeniu zabrakło pomysłów, którymi mogliby usprawiedliwić zaostrzenie kursu, biurokratyzacja władzy, strach elit przed represyjnością siłowych organów państwa, brak zdolności państwa do kontrolowania sytuacji poprzez selektywną przemoc, a także, co ciekawe, brak silnej opozycji i chęć Kremla do przywrócenia Rosji do klubu państw rozwiniętych.
Dlatego chociaż pandemia koronawirusa mogła posłużyć za pretekst do wprowadzenia represyjnych rządów w Rosji, to cały szereg problemów, w tym korupcja, brak kanałów komunikacji i niezdolność średniej biurokracji do podejmowania zdecydowanych działań, uniemożliwił całemu systemowi państwa na przestawienie się nie tylko na takie działania, ale nawet na ich podjęcie. Można więc powiedzieć, że w zarządzaniu kryzysowym w Rosji zawiódł jej spersonalizowany system władzy. Może to też zwiastować katastrofalne następstwa, które czekają Rosję w wyniku pandemii. W połowie kwietnia w Moskwie i innych regionach Rosji próbowano podjąć zdecydowane działania przeciw rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Wszystko spaliło jednak na panewce. Na przykład w Moskwie, policja wprowadziła elektroniczne przepustki, co doprowadziło do zatkania się miasta w wielkich korkach. Tłumy przed wejściami do stacji metra przyczyniły się do rozprzestrzenia się koronawirusa. W tej sytuacji władze anulowały setki tysięcy elektronicznych przepustek, co spowodowało chaos w stolicy. Z kolei poszczególne regiony Rosji zaczęły zamykać swoje granice, co podważało integralność państwa. Urzędnicy federalni i regionalni zaczęli wydawać sprzeczne zarządzenia. Kraj ogarnęła dezorientacja i chaos.
Czy ten bałagan oznacza początek kryzysu w systemie rosyjskiej władzy i państwa? Szewcowa wskazuje, że za wcześnie, aby o tym mówić. Taki kryzys oznaczałby załamanie zarządzania państwem. Jednak Putinowski system władzy, mimo słabnięcia, nadal dysponuje instrumentami finansowymi i represyjnymi. Wydaje się też, że nawet w sytuacji, kiedy Putin zacznie słabnąć, jego otoczenie i stworzona przez niego biurokracja, obawiając się utraty kontroli nad państwem w okresie przejściowych, mogą sięgnąć po rozwiązania radykalne. Szewcowa wskazuje na dwa potencjalne scenariusze wydarzeń, które będą zależały od rozwoju pandemii w Rosji i reakcji władz.
Scenariusz polegający na rozwiązaniach siłowych może stracić na znaczeniu, jeśli pandemię koronawirusa uda się powstrzymać do końca roku. Ale nawet w tym wypadku należy brać pod uwagę to, że Rosja pogrąży się w głębokim kryzysie gospodarczym. Eksperci przewidują, że jeśli rząd nie zwiększy wsparcia dla gospodarki, rosyjski PKB spadnie o 10% w 2020 r. Gospodarka wpadnie w głęboką recesję, a bezrobocie wzrośnie do 11%. Większość małych i średnich firm zostanie zamknięta (około 30% firm jest na skraju bankructwa). Inwestycje zostaną znacznie ograniczone, a budżety regionalne będą świeciły pustkami. Załamanie cen ropy podważy także rolę Rosji jako światowego supermocarstwa energetycznego. Tym samym pod znakiem zapytania stanie się zrealizowanie założeń budżetowych w tym i przyszłym roku. W takiej sytuacji bardzo wątpliwe, aby dość ograniczone zasoby finansowe pomogły Kremlowi w zapobieżeniu katastrofie społecznej: uniknięciu głodu, upadkowi kluczowych przedsiębiorstw oraz niewypłaceniu wynagrodzeń i emerytur w sektorze publicznym. Nie sposób orzec, jak długo da się w takich warunkach utrzymać spokój społeczny.
Obojętność Kremla na kondycję materialną ludności może mieć konsekwencje polityczne. Pod koniec kwietnia 54% respondentów skarżyło się na spadek dochodów, a 23% stwierdziło, że w ogóle nie ma dochodów. Inne badanie wykazało, że 47% Rosjan jest niezadowolonych z działań rządu. Oznacza to, że sytuacja polityczna w kraju zmierza ku nieprzewidywalności, z groźbą głodu na horyzoncie. Chociaż, póki co, pandemia i kwarantanna odsunęły widmo masowych protestów, 2 września we Władykaukazie odbyły się manifestacje przeciwko cięciom wynagrodzeń. Może to oznaczać, że ludność nie jest gotowa cierpieć w milczeniu. Również w sieciach społecznościowych dochodzi do wirtualnych protestów. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest wsparcie ludzi środkami finansowymi, które pomogą im przetrwać zatrzymanie gospodarki. Wraz z rozprzestrzenianiem się wirusa podlegające kwarantannie rządy regionalne utracą zasoby i nie będą miały szans na kontrolowanie sytuacji. Z kolei ponowne uruchomienie gospodarki może zwiększyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Putin zarządził rozpoczęcie przygotowań do usunięcia kwarantanny po 12 maja.
Drugi scenariusz jest bardziej dramatyczny i można go umownie nazwać „bitwą o przetrwanie”. Według niego, Rosja nie będzie w stanie powstrzymać pandemii w 2020 r. I znaleźć równowagi między walką z zarazą a ratowaniem gospodarki. Finanse publiczne ulegną wyczerpaniu, po czym rozpocznie się upadek finansowy Rosji, masowy głód i tysiące ofiar śmiertelnych. Jeśli cena baryłki ropy Urals pozostanie poniżej 15 dolarów, rosyjski fundusz państwowy ulegnie wyczerpaniu do końca 2021 r. W kwietniu baryłka rosyjskiej ropy była warta 11,59 dolarów. Oprócz protestów ulicznych mogą rozpocząć się konflikty w łonie elity politycznej i co za tym wzrost przeciwników wśród dotychczas lojalnych wobec Kremla. Od Putina i jego sojuszników mogą odwrócić się także regionalne elity, których Moskwa nie wsparła w walce z pandemią. Zdaniem Szewcowej, ten scenariusz wydaje się jednak mało prawdopodobny, bo rosyjska klasa polityczna jest od dziesięcioleci uległa wobec władzy centralnej. Jednak strach przed wirusem i niemożność ograniczenia go przez państwo może zmienić to zachowanie. Mieszanka niepewności elit politycznych, szczególnie w regionach wrażliwych, i furia zwykłych ludzi może doprowadzić do wybuchu społecznego.
Opr. TB, https://www.the-american-interest.com/
fot. https://www.mos.ru/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!