Prezydent Donald Trump przyznał, że poprosił ukraińskich urzędników o interwencję w wyborach w USA w 2020 roku. Potwierdził również, że podczas rozmowy telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim 25 lipca naciskał na wznowienie dochodzenia przeciwko kandydatowi demokratycznemu w tych wyborach Joe Bidenowi. Demokraci twierdzą teraz, że za takie naruszenie prawa można rozpocząć procedurę impeachmentu. Zwolennicy obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych twierdzą, że to Biden jest winny niedopuszczalnego zachowania. Tymczasem Ukraina i jej nowy prezydent zostali wzięci w dwa ognie lub – mówiąc bardziej obrazowo – znaleźli się między młotem a kowadłem.
Nad aferą Trumpa i możliwymi jej następstwami dla Ukrainy zastanawia się na łamach czasopisma „American Interest” David J. Kramer, analityk Centrum Praw Człowieka i Demokracji imienia Vaclava Havla oraz dyrektor Studiów europejskich i eurazjatyckich w Szkole Stosunków Międzynarodowych i Publicznych imienia Stevena J. Greena afiliowanej przy Międzynarodowym Uniwersytecie Florydy.
Społeczeństwo amerykańskie dopiero przed kilkoma dniami poznało istotę machinacji Trumpa dotyczących jego próby skompromitowania swojego rywala w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, oraz rolę, jaką przewidział w nich dla Ukrainy. Tymczasem Ukraina i jej prezydent zmagają się z presją ze strony osobistego prawnika Trumpa Rudiego Giulianiego już od kilku miesięcy.
Kramer zwraca jednak uwagę, że Trump już dawno zrobił z Ukrainy zakładnika swoich interesów politycznych. Teraz sytuacja się tylko pogorszyła. W czasie ostatnich wyborów prezydenckich w USA Giuliani próbował odwrócić oskarżenia o zmowie Trumpa z Rosją, twierdząc, że to Kijów rzekomo spiskował ze sztabem Hillary Clinton, a nie z sztab Trumpa z Moskwą. Amerykański analityk twierdzi w związku z tym, że w celu wyjaśnienia sprawy należy przeprowadzenie dochodzenia zarówno w Waszyngtonie, jak i w Kijowie.
Giuliani, za dowód takiego „spisku” między Clinton a Kijowem, uznał ujawnienie nielegalnych przelewów finansowych dla Paula Manaforta, szefa sztabu wyborczego Trumpa. Ujawnił to były deputowany do ukraińskiego parlamentu Siergieja Leszczenko, który jednak zaprzecza oskarżeniom Giulianiego. Prawnik amerykańskiego prezydenta oskarżył także Joe Bidena o nielegalną ingerencję w ukraińskie dochodzenie przeciwko firmie energetycznej „Burisma”, dla której pracował jego syn Hunter. Kramer przypomina, że były wiceprezydent USA odegrał kluczową rolę w staraniach administracji Baracka Obamy o udzielenie pomocy Ukrainie po Rewolucji Godności w 2014 roku. Wówczas amerykańska administracja postąpiła słusznie, nalegając na odwołanie prokuratora generalnego Ukrainy Wiktora Szokina, który blokował walkę z korupcją. Oskarżenia Giulianiego mają jeden główny niedostatek: następca Szokina Jurij Łucenko, przyznał, że nie ma dowodów wskazujących na naruszenia prawa przez Bidena lub jego syna.
Jednak mimo marnej argumentacji oskarżeń Giulianiego, kandydatura Bidena w wyborach nadal będzie politycznie szkodliwa. Duża lekkomyślnością jego syna było podjęcie pracy w podejrzanej firmie na Ukrainie. A teraz ta sprawa wyszła bokiem jego ojcu, chociaż – jak wszystko na to wskazuje – nie było w niej żadnych naruszeń prawa. Polityka to ostry sport. Przy czym Giuliani wcale nie zaprząta sobie głowy faktem, że w rzeczywistości wyrządził Ukrainie i jej stosunkom ze Stanami Zjednoczonymi masę szkód. Jego brudna kampania znacznie pogorszyła wizerunek Ukrainy. Zresztą on sam, przy każdej okazji, oblewa ją błotem, nazywając beznadziejnie skorumpowanym krajem. Rzeczywiście Ukraina ma naprawdę duży problem z korupcją, ale nie jest to stan beznadziejny.
Miliony Ukraińców udzieliły Wołodymyrowi Zełenskiemu ogromnego mandatu zaufania w tegorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Prezydent Ukrainy wygrał dzięki obietnicom rozpoczęcia szeroko zakrojonych reform, których głównym celem jest wyeliminowanie korupcji. Ale zamiast skupiać się na tym ważnym celu, nowe kierownictwo Ukrainy zmuszone jest do przezwyciężenia niepożądanego i niepotrzebnego kryzysu w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Zełenski naprawdę potrzebuje pomocy wojskowej przed rosyjską agresją. Trump jednak zamroził ostatnią transzę pomocy wojskowej, próbując wpłynąć na Ukrainę i zmusić ją do wszczęcia dochodzenia przeciwko Joe Bidenowi. Jednak pod presją społeczną i dzięki wysiłkom Kongresu ta pomoc będzie kontynuowana.
Ukraina nie może sobie pozwolić na utratę amerykańskiego wsparcia. Nawet sama groźba utraty takiego wsparcia zaszkodziłaby wizerunkowi Ukrainy. Zełenski potrzebuje międzynarodowej pomocy w rozwiązywaniu problemów związanych z korupcją. Nie trzeba dodawać, że z takiej sytuacji może się cieszyć Władimir Putin. W przeciwieństwie do historii rosyjskiego spisku, w którym Putin i jego podwładni bezpośrednio ingerować w wybory w USA, rosyjski prezydent nie wydaje się być bezpośrednio zaangażowany w nowy skandal. Przynajmniej na razie. Tracąc poparcie w swoim kraju, nie mógłby sobie wyobrazić lepszego prezentu niż pogorszenie stosunków amerykańsko-ukraińskich i osłabienie pozycji Zełenskiego. W tej sytuacji Kongres powinien jak najszybciej dotrzeć do sedna skandalu, bez względu na to, jak wysoką cenę zapłaci za to Trump. Musi także uspokoić Ukrainę, że Stany Zjednoczone zdecydowanie stoją po jej stronie, aby Putin nie poczuł, że słowa Giulianiego i Trumpa dają mu całkowitą swobodę działania w sąsiednim kraju.
Opr. TB, https://www.the-american-interest.com/
fot. https://www.president.gov.ua/ru
4 komentarzy
SyøTroll
28 września 2019 o 21:10Może teraz prezydent Zełenski poważnie traktować Europę i jej wolę pokojowego zakończenia militarnej fazy konfliktu na Ukrainie, skoro na pomoc USA, w jej kontynuacji chwilowo nie może liczyć.
hehe
30 września 2019 o 08:15Mowisz ze Ukraina razem z Europa powinna narzucic wieksze sankcje na Rosje za nielegalna okupacje Krymu i aktywne wsparcie wojskowe w Donbasie?
Tom
29 września 2019 o 22:51Bandrowski bantustan od początku swego istnienia w 214 roku wykorzystywany jest przez Imperium USA jak wrzód na dupie albo jeż w gaciach – zarówno przeciwko Rosji o jej pozycje w konflikcie USA -Chiny , jak i w wewnętrznych walkach o koryto w Waszyngtonie . Nikt inny , bardziej jak ta swołocz z nazistowskimi bandytami na sztandarach się do tego nie nadaje .Tylko ciasnogłowi pogrobowcy Giedroycia nad Wisłą myślą że to wszystko na serio i od pięciu lat banderowskie dupska .
Tom
29 września 2019 o 22:53Bandrowski bantustan od początku swego istnienia w 2014 roku wykorzystywany jest przez Imperium USA jak wrzód na dupie albo jeż w gaciach – zarówno przeciwko Rosji o jej pozycje w konflikcie USA -Chiny , jak i w wewnętrznych walkach o koryto w Waszyngtonie . Nikt inny , bardziej jak ta swołocz z nazistowskimi bandytami na sztandarach się do tego nie nadaje .Tylko ciasnogłowi pogrobowcy Giedroycia nad Wisłą myślą że to wszystko na serio i od pięciu lat liżą banderowskie dupska .