Polityka Zachodu wobec Białorusi ma na celu „rozerwanie wielowiekowych więzi łączących Białorusinów i Rosjan”, „oderwanie tego terytorium od Rosji” – oświadczył ambasador Federacji Rosyjskiej w Mińsku Michaił Babicz w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej.
Przedstawiciel Kremla na Białorusi jest przekonany, że polityka prowadzona przez Zachód wobec Mińska – „to nawet nie presja, ale dobrze zaplanowana, zorganizowana, systemowa i obliczona na wiele lat praca”.
Jak powiedział ambasador, za pośrednictwem różnych organizacji pozarządowych Zachód wydaje na ten cel dziesiątki, a wręcz setki milionów dolarów i euro. Środki zasilają sferę edukacji, kultury, oraz przeznaczone są na projekty humanitarne.
Babicz podkreśla, że inwestując na Białorusi, Zachód prowadzi wytężoną pracę ideologiczna, szczególnie na młodym pokoleniu.
„Trwają próby zniekształcenia zupełnie oczywistych faktów z historii, nie podlegających dyskusji. Wielki wysiłek wkładany jest w sferę stosunków międzywyznaniowych. Obserwujemy, że stosuje się najbardziej zaawansowanych technologie informatyczne. Zachodnie ośrodki mają bardzo duże możliwości, rezultaty widzimy teraz na przykładzie Gruzji i Ukrainy”, – powiedział urzędnik.
Babicz jest przekonany, że najważniejsze zadanie, jakie postawił sobie Zachód na kierunku białoruskim, to „zerwanie wielowiekowych więzi między narodami Rosji i Białorusi;
„Chcą najpierw zasiać nieufność, a potem doprowadzić je do wrogości, oderwania tego terytorium od Rosji — w sensie ideologicznym, ekonomicznym i humanitarnym”.
Według ambasadora, Zachód chce zawładnąć Białorusią po to, by wykorzystać jej terytorium jako przyczółek, z którego będzie można wywierać presja na Rosję.
„Jednak na razie to się nie udaje, bo przez ćwierć wieku prezydent Białorusi udowadniał, że kurs na integrację z Rosją, jest strategicznym dla Mińska”, – podsumował wysłannik Kremla na Białoruś.
Szef rosyjskiej misji dyplomatycznej na Białorusi uważa, że od miękkiej białorutenizacji do derusyfikacji droga jest nieodległa.
Jest on przekonany, że nauka języka ojczystego, historii, kultury, tradycji — to nie tylko prawo, ale i obowiązek każdego narodu, który nie chce stracić samoidentyfikacji. Dlatego -powiedział, „byłoby dziwne, gdyby w jakiś sposób ograniczyć te możliwości w niepodległym państwie”.
Babicz nie widzi niczego złego w tym, że Białoruś „rozwija się w tym zakresie”. Podkreślił jednocześnie, że „nie powinno się to odbywać kosztem naruszanie praw języka rosyjskiego, wspólnej kultury, wspólnych faktów historycznych, a także fałszowanie historii”.
Kresy24.pl/nn.by/ba
3 komentarzy
observer48
11 lutego 2019 o 09:59Białoruś z kacapią ślubu nie brała. Ukrainie do dzisiaj odbija się krwawą czkawką Perejasław.
andrzej
11 lutego 2019 o 15:12Zgadzamse
okras
11 lutego 2019 o 19:05Ten kacap z wyglądu samego jest tępy, jak stara piła i nie pojmuje, jak może Białoruś, podobnie, jak Ukraina i Polska nie chcieć mieć nic wspólnego z rosyjską dziczą.