Dwóch Białorusinów, którzy we wrześniu ubiegłego roku poprosili o azyl w ambasadzie Szwecji w Mińsku, wciąż znajdują się w budynku przedstawicielstwa dyplomatycznego.
Informację potwierdza Ministerstwo Spraw Zagranicznych Szwecji, informuje Europejska Pravda, powołując się na The Guardian.
Ojciec i syn, Witalij i Władysław Kuźnieczykowie, zamierzali wejść do ambasady Szwecji w Mińsku 11 września i tam poprosić o azyl. Tego dnia w mieście trwały masowe protesty przeciwko Łukaszence. Gdyokazało się, że drzwi wejściowe są zamknięte, przeskoczyli przez płot na teren przedstawicielstwa dyplomatycznego.
„Ci dwaj są nadal w budynku ambasady. Działamy tak, jak pozwala sytuacja, mając na uwadze względy bezpieczeństwa”- powiedział przedstawiciel szwedzkiego MSZ. Zapewnił, że ambasada usiłuje znaleźć jakieś rozwiązanie, prowadzone są rozmowy z odpowiednimi urzędnikami.
Według białoruskich mediów, obaj mężczyźni objęci są śledztwem po starciu protestujących i milicji podczas protestu w Witebsku na początku września. Grozi im do 6 lat więzienia pod zarzutem użycia przemocy wobec funkcjonariuszy milicji.
Szwedzka minister spraw zagranicznych Ann Linde powiedziała w listopadzie, że ojciec i syn weszli do ambasady „nielegalnie” i zaznaczyła, że ambasada w Mińsku nie jest terytorium Szwecji. Jednak pozwolono mężczyznom zostać, mieszkają w jednym pomieszczeniu.
„Oni (szwedzcy dyplomaci – red.), oczywiście, nie chcą ich oddać w ręce białoruskiej milicji. Ale jednocześnie nie chcą stwarzać sytuacji, w której wielu innych mogłoby przyjść do ambasady i poprosić o azyl” – powiedział Martin Uggla, szef szwedzkiej organizacji praw człowieka Östgruppen.
Jest przekonany, że ambasada próbuje uzyskać gwarancje od władz białoruskich, że mężczyźni nie zostaną zatrzymani lub mogą towarzyszyć im do granicy z Litwą lub Polską.
„Myślę, że szwedzka ambasada nigdy ich nie wyrzuci bez takich gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ mogłoby to wywołać poważną krytykę tutaj, w Szwecji” – powiedział Uggla.
oprac. ba za theguardian.com
1 komentarz
Kocur
10 lutego 2021 o 17:44Białoruskie gwarancje są tyle samo warte co ruskie. Mówią co innego, a robią co chcą. A jak nie wiedzą co robić, to rżną głupa.