Aleś Mech, działacz społeczny z Kobrynia, został wczoraj sądownie oczyszczony z zarzutu „niepodporządkowania się zaleceniom milicji” do jakiego miało dojść 15 sierpnia br.
Cała sprawa bierze swój początek w mieszkaniu jednego z przyjaciół Mecha – niejakiego Dzmitra Czernickiego. Ranem 15 sierpnia obaj panowie odkryli w nim urządzenia podsłuchowe podłączone do gniazdek elektrycznych i zamurowane w ścianie.
Przyjaciele podumali, obejrzeli te ustrojstwa, a następnie je sfotografowali. Nie mieli jednak szczęścia, bo kiedy wychodzili z domu, zostali napadnięci przez zamaskowanych ludzi, pobici, związani i odstawieni na milicję pod zarzutem nieposłuszeństwa wobec organów ścigania (sic!)
Z miejsca przed oblicze sprawiedliwości trafił Czernicki, któremu zasądzono mu karę 506 rubli białoruskich (ok. 950 złotych), w tym – uwaga! – za przeklinanie. Mech zażądał prawnika, tak więc jego proces został przełożony na dzień następny, 16 sierpnia.
Kiedy panowie opuszczali sąd w dniu napaści, zwrócono im skonfiskowane uprzednio telefony komórkowe. Jednak zdjęcia urządzeń podsłuchowych zostały z nich starannie wykasowane. Po powrocie do mieszkania Czernickiego, okazało się, że rozprute ściany i powyciągane gniazdka zostały uporządkowane, jak gdyby nigdy nic.
Według zeznań złożonych przed sądem przez jednego z dwóch zamaskowanych funkcjonariuszy to nie oni byli agresorami, ale mieli zostać napadnięci przez Mecha i Czernickiego. Sędzina sądu rejonowego Ałła Bognat nie dała jednak wiary tym oskarżeniom. Tym bardziej, że obdukcja lekarska (brawa za odwagę!) wykazała obrażenia na ciele opozycjonistów, a nie milicjantów.
Zwycięstwo aktywistów, jakkolwiek moralnie satysfakcjonujące, należy uznać za gorzkie. Co z tego, że niewinnego Mecha puszczono na wolność, skoro nie zajęto się zamaskowanymi sprawcami napaści. Czy były podstawy, by zastosować wobec mężczyzn środki niemalże antyterrorystyczne? Powstaje też pytanie, czy sąd utrzyma w mocy wyrok grzywny dla Czernickiego.
Aleś Mech nie mą wątpliwości, że cała operacja została przeprowadzona po to, by zastraszyć jego środowisko przed zapowiadanymi na wrzesień masowymi demonstracjami przeciwko coraz bardziej ponurej dyktaturze Łukaszenki.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!