Mieszkaniec St. Petersburga, nazywający siebie „zaangażowanym obywatelem” napisał skargę do władz miasta, w której wyraża swoje stanowisko w sprawie akcji „Ostatni adres” («Последний адрес»). Akcja ta jego zdaniem niezgodna z prawem i niesłuszna ideologicznie. Co go tak wzburzyło?
Akcja polega ona na umieszczaniu na ścianach domów w których mieszkali w latach trzydziestych ofiary „wielkiego terroru” tabliczek z ich nazwiskami i informacji, że tu właśnie zostali aresztowani i już nie wrócili. Tabliczki zawiesza się tylko za zgodą właścicieli budynków.
Tylko tyle, i okazuje się, że aż tyle.
Miejski wydział budownictwa i architektury z uwagą pochylił się nad donosem zatroskanego obywatela, uznał go zasadnym i doszukał się jeszcze większej liczby naruszeń przepisów. Zawieszanie tabliczek jest na przykład niezgodne z prawem o reklamie. Pamięć o represjonowanych jest reklamą, która w sposób symboliczny rozprzestrzenia materiały informacyjne i trzeba za nią płacić. Za takie naruszenie przepisów należy się kara od 50 do 100 tysięcy rubli.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że naczelnik petersburskiego wydziału zna się nie tylko na przepisach budowlanych, ale ma także coś do powiedzenia o historii. Jego zdaniem należy najpierw rozstrzygnąć, kim byli represjonowani i dlaczego zajmować się tylko czasami stalinowskimi, skoro carski reżim także był okrutny (sic!).
W tym samym czasie sprawą „Ostatniego adresu” zajął się także Rosyjski Związek Przemysłowców i Przedsiębiorców. Siedziba tej pożytecznej organizacji mieści się w Moskwie pod adresem Kotelnicka 17. Organizatorzy akcji chcieli zawiesić na ścianie tego domu cztery tabliczki. W odpowiedzi na ich prośbę wiceprzewodniczący związku nie poprzestał na odmowie, lecz podobnie jak petersburski naczelnik, wyraził swoją opinię i stwierdził, że ochrona pamięci narodu ogólnie zbędna.
Podobnego zdania jest także FSB, które regularnie odmawia rodzinie szwedzkiego dyplomaty Raoula Wallenberga udostępnienia materiałów dotyczących jego uwięzienia i śmierci w roku 1945.
Wypada uszanować osobiste poglądy architekta i przemysłowca, lecz pamiętać trzeba, że ich zdanie, zapewne przypadkowo, zgadza się z polityką historyczną państwa.
Putinizm nie chce, by zwykły szary człowiek pamiętał o jego korzeniach. W końcu prezydent pracował w instytucji, która była bezpośrednim spadkobiercą NKWD. Dlatego wymaga od obywatela konformizmu, ślepoty i przekonania, że jaka by władza nie była, zawsze ma rację.
Zakwestionować i osądzić stalinizm i cały komunizm, to pierwszy krok do namysłu nad kierunkiem w którym zmierza dzisiejsza Rosja.
Dlatego konsekwentnie ogranicza się nauczanie na lekcjach historii o represjach. Młody człowiek uczy się przez porównanie, a kiedy putinizmu nie będzie miał z czym porównać nie będzie też go kwestionował.
Nie przyjdzie mu też do głowy, że komunizm i narodowy socjalizm były do siebie podobne, tak jak podobna jest liczba ich ofiar. Gdyby przyszło, upadłby mit założycielski na którym opiera się każda tutejsza władza: Rosja jest zawsze po stronie dobra.
Gdyby na domach kilku kibiców hokeja wisiały tabliczki ostatniego adresu, a w ich podręcznikach było kilka słów o butowskim poligonie (podmoskiewska strzelnica NKWD, gdzie rozstrzelano tysiące ludzi – przyp. red.), nie doszłoby do sytuacji, jaka miała miejsce na niedawnym meczu Rosja – Czechy, kiedy to wielu kibiców demonstracyjnie nie wstało podczas odgrywania czeskiego hymnu.
To są tylko pozornie odległe rzeczy. Pozbawiając ludzi pamięci zwalnia się ich z obowiązku szanowania „nie swoich”, a stąd już krok wyrządzania zła, które właściwie jest czynieniem dobra, bo tak postanowiła władza.
Sprawę opisał na portalu newtimes.ru petersburski publicysta Andriej Kolesnikow podkreślając, że w Rosji trwa „wojna domowa o pamięć”. Można więc powiedzieć, że zawieszający bezprawnie tabliczki obywatele wypowiedzieli państwu wojnę informacyjną i jeśli dobrze się zastanowić, to rację ma urzędnik z Petersburga. Akcja „Ostatni adres” jest reklamą, która promuje bardzo niebezpieczny towar: sumienie.
Więcej o inicjatywie do znalezienia tutaj.
Adam Bukowski
fot. Zac Allan, CC BY-SA 3.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!