«Kościół katolicki na Białorusi jest wolny od stereotypów językowych. Należy odrzucić stereotyp, że białoruski katolik – to Polak, i to już dawno», – powiedział zwierzchnik Kościoła katolickiego na Białorusi abp. Tadeusz Kondrusiewicz.
„Na przełomie lat 80-90-tych na Białorusi rzeczywiście większość nabożeństw odbywało się w języku polskim – przyznał hierarcha w rozmowie z białoruską sekcją Polskiego Radia. – Tak się złożyło, wiara była prześladowana, nie było tłumaczenia ksiąg na język białoruski. Od tamtego czasu wszystkie księgi liturgiczne zostały przetłumaczone i opublikowane w języku białoruskim”.
Metropolita Kondrusiewicz podkreśla, że język liturgiczny w Kościele uzależniony jest od regionu.
– Białoruś zamieszkują i Polacy i Litwini, są msze i po litewsku. Zawsze mówiłem, że jeśli przyjdą do mnie Chińczycy katolicy i poproszą o odprawienie mszy po chińsku, zrobię to pierwszy, dlatego, że trzeba służyć ludziom – powiedział Tadeusz Kondrusiewicz.
– Wszystko zależy od regionu. Na Grodzieńszczyźnie jest więcej Polaków, dlatego tam język polski bardziej się zachował. Im dalej na wschód, tym mniej rozumie po polsku. I powinno być to brane pod uwagę.
Według metropolity Tadeusza Kondrusiewicza w diecezji Mińsko -Mohylewskiej już tylko 16 proc. mszy odprawiana jest w języku polskim, pozostałe – w języku białoruskim. W kilku parafiach msze odprawiane są po rosyjsku.
-Dostosowujemy się do ludzi i do ich oczekiwań. Kiedy ludzie proszą w języku rosyjskim, nie odmawiamy nikomu, chociaż takich miejsc jest bardzo mało, są one przede wszystkim na wschodzie „- powiedział metropolita.
Podczas wywiadu metropolia Tadeusz Kondrusiewicz został poproszony o przedstawienie problemów, które dotykająw polskich księży pracujących na Białorusi.
– Każdy kapłan, który tu przyjeżdża musi pamiętać, że tutaj jest Białoruś i należy przestrzegać prawo białoruskie. Z drugiej strony, jesteśmy bardzo wdzięczni polskim księżom za to, że zbudowali tu wiele świątyń. Bez pomocy polskich księży katolickich i zakonnic trudno byłoby sobie wyobrazić rozwój Kościoła na Białorusi. Czasami zdarza się, że kapłanom nie przedłuża się pozwolenia na pracę. Ostatnio miał miejsce głośny przypadek, kiedy trzem księżom odmówiono prawa do pracy, walczyliśmy za nich jak mogliśmy, i udało się kontynuować ich pobyt u nas.
Rzeczywiście, pojawiają się problemy. Kościół stara się, żeby polscy księża pozostawali na Białorusi, bo kapłanów mamy deficyt, choć proporcje teraz przechyliły się na korzyść Białorusinów. Dziś na Białorusi pracuje około 500 księży, z czego 390 to obywatele Białorusi. Około 110-115 księża z Polski, tylko kilka z Litwy i Ukrainy, – powiedział Tadeusz Kondrusiewicz.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
21 komentarzy
leśnik
20 września 2016 o 09:39Tak a większość Irlandczyków to Anglicy bo irlandzkiego nie znają.Kościół był zawsze ostoją Polskości a takie wywody to nic innego jak nieudolne tłumaczenie faktu że kościół przykłada rękę do procesu wynaradawiania Polaków.
Wołyń1943
20 września 2016 o 13:33Pamiętam jak dziś słowa abp. Świątka z Pińska, późniejszego kardynała, wypowiedziane do Lecha Wałęsy ok. 1990 r. Brzmiały jak raport: Panie prezydencie, nasze świątynie katolickie na tych terenach były i są bastionami polskości! Kardynał Świątek w grobie się przewraca, widząc jak współcześni hierarchowie Kościoła usuwają język polski z kościołów na Ziemiach Zabranych! To właśnie dzięki liturgii po polsku, przetrwał tam język polski. To, co dziś wyprawiają biskupi na Kresach woła o pomstę do nieba!
lola
20 września 2016 o 14:14Wtedy nie był ani Abp ani nawet Bp, tylko Ksiądzem prałatem, szanowny Panie.
Wołyń1943
20 września 2016 o 14:59Szanowna Pani, od kwietnia 1991 Kazimierz Świątek był arcybiskupem, zatem niewiele się pomyliłem. Niemniej, ta pomyłka nie zniekształca myśli przewodniej mojej wypowiedzi.
lola
20 września 2016 o 20:43Nie prawda, był tylko Biskupem, a więc Pan się mocno pomylił, ale nie tylko w tym rzecz, sendo tkwi w czymś innym). Pan tego i tak nie zrozumie, jak widzę.
lola
20 września 2016 o 14:22@Wołyń1943:
Ks Prałat wtedy miał rację i konstatował FAKT i tylko.
Do dziś wiadomo, że tak było i dla hostorii pozostanie, ale czasy się zmieniają i Polacy wyjeżdżają albo do Polaki albo i dalej.
Karta Polaka przyczyniła się do pozostawiania przez młode pokolenie Polaków grobów swych. A więc, wiara katolicka i KK, to więcej, niż polskość! Katolicyzm ma szansę się odrodzić tylko zawdzięczając szerszemu spojrzeniu na rzeczywistość.
KOŚCIOŁY MAŁO, ŻE POWINNY SIĘ ROZRASTAĆ NA BIAŁORUSI, JAK GRZYBY PO DESZCZU, TO NIE MOGĄ SŁUŻYĆ JEDYNIE MAŁEJ GARSTCE MODLĄCYCH SIĘ PO POLSKU POLAKÓW.
Nie mogą stać też i puste.
józef III
6 czerwca 2017 o 19:26ta „mała garstka” to zwarcie mieszkający co najmniej 1 mln ludzi na ok. 2 mln katolików i 9 mln różnonarodowych mieszkańców RB
lola
20 września 2016 o 14:13Ks Abp, wiadomo, że katolik, to nie zawsze Polak. W innym wypadku Kościoły będą puste.
Księży należy przestać do siebie zapraszać na stałe, a skierować siły na wychowanie swoich – Białorusinów czy Polaków czy Rosjan.
Należy skończyć z udostępnieniem Kościołów (Świątyń) dla celów polityczno-kulturalnych, jak jest od dziesiątek lat w Czerwonym Kościele.
Dobrze byłoby wysłać ks Zawalniuka na wieś.
Pozdrawiam.
Polen Partizanen
20 września 2016 o 17:22Upadli Aniolowie lucyfera w czarnych sutannach dobijaja nasz narod na zlecenie Judeosatanistow, a biedne masy nadal zasilaja ich swym uwielbieniem oraz energia pieniezna. Nie bedzie tlumaczenia, ani litosci dla tych, ktorzy wiernie sluzyli silom ciemnosci od wiekow. Bog sprawi, ze wody gniewu ludu juz wkrotce na nich sie wyleja.
lola
20 września 2016 o 20:45W tym też jest część Prawdy Bożej.
P75
21 września 2016 o 11:39Jeżeli msza Św. jest odprawiana w języku polskim, to kazanie już jest, prawie zawsze, po białorusku albo rosyjsku. Niema czegoś takiego, naprzykład, w języku litewskim . Księża tłumaczą to tym, że niby ludzie już „słabo rozumieją język polski”. To dlaczego, w takim razie, ci ludzie (co niby słabo rozumieją język polski) chodzą na mszę Św. odprawianą w języku polskim? Jak oni, zdaniem tychże księży, rozumieją modlitwy i Ewangeliję Św? Po co takie msze odprawiać? Moim zdaniem jest to obraza Polaków na Białorusi i początek stopniowego wyparcia języka polskiego z kościoła na Białorusi. Ci co już słabo rozumieją język polski powinni modlić się w języku dla nich rozumianym. Jak się poduczą polskigo, i jak zechcą, to powrócą na mszę Św. odprawianą w języku polskim. … trzeba służyć ludziom – powiedział Tadeusz Kondrusiewicz. No to służcie. Ja, naprzykład, jeszcze niesłyszałem aby Polacy na Białorusi prosili księży podczas odprawiania mszy Św. w języku polskim o głoszenie kazań po Białorusku. To jest wyłączna inicjatywa księży. Zawsze mówiłem, że jeśli przyjdą do mnie Chińczycy katolicy i poproszą o odprawienie mszy po chińsku, zrobię to … . A co z Polskimi katolikami?
lola
21 września 2016 o 13:43@P75
Bez przesady. Szkoła jest do znajomości języków, a nie Kościół.
Jeśli w domu się mówi „prostym, swoim” językiem, to nie widzę problemu w jakim języku będzie msza. Może być i po rosyjsku, aby tylko wszyscy rozumieli naukę Chrystusa.
Modlić się po polsku jest bardziej tradycją,a tradycja z wiarą ne ma nic wspólnego. To – kultura. Język polski należy uczyć w polskich szkołach. W urzędach białoruskich z pewnością nikt nie będzie rozmawiał po polsku.
Był jeden taki w 1990 roku, który chciał, aby przysłali tłumacza i Szuszkiewicz z tego powodu chciał przełożyć spotkanie, ale potem jednak zaczął mówić oficjalnym językiem państwa białoruskiego.
PK
21 września 2016 o 16:18Msza św. powinna być w języku Kościoła, a nim był i pozostaje łacina. Przypomniał o tym niedawno JE kard. Sarah. A języki narodowe dopuszczone są w szerszym niż dawniej zakresie, ale co do zasady chodzi jedynie o czytania mszalne i ich wyjaśnienie. Ekscelencja nie może o nie wiedzieć, więc to dodaje sprawie pikanterii. Już moja śp. babcia, która nb znała Ekscelencję, wspominała, że jej znajomi Polacy ze Wschodu skarżą się na polskich księży, że nie chcą odprawiać mszy po polsku. To co Państwo piszą, że nawet na mszach „polskich” są kazania po białorusku, to już zupełne kuriozum. Proponuję, że wszyscy księża odprawiają po bożemu, czyli po łacinie, a jeśli ksiądz ma grupę wiernych mieszaną, niech odczyta Ewangelię w dwu lub więcej językach. To się w Polsce spotyka np. na ślubach mieszanych. A na mszach w formie nadzwyczajnej przedsoborowej jest normą (odśpiewanie po łacinie, a na kazaniu ksiądz czyta jeszcze raz po polsku i wyjaśnia). Tak przecież było niegdyś i w Polsce (msze „polskie”, „niemieckie” itd, różniły się właśnie tylko tym). Streszczenie po polsku wątku z ewangelii gdy obecnych jest „tylko” kilka starszych osób, a reszta to silni, piękni i młodzi Białorusini, będzie wyrazem szacunku do przodków, którzy przekazali wiarę, czyż nie? Niech sobie na to pytanie odpowiedzą duchowni. Tylko, czy oni czytają ten portal? Pewnie czytają tylko media białoruskie, by przypadkiem nie podpaść komu trzeba.
lola
22 września 2016 o 12:43i to jest dyplomacja w Kościele, jestem ZA!
PK
21 września 2016 o 16:18Musimy znaleźć odpowiednią równowagę między językami narodowymi a używaniem łaciny w liturgii. Sobór nigdy nie twierdził, jakoby ryt rzymski wolno sprawować wyłącznie w językach narodowych. Zamierzał jednak poszerzyć jego zastosowanie, zwłaszcza w odniesieniu do czytań. Dzisiaj – zwłaszcza przy nowoczesnych możliwościach edytorskich – należałoby wszystkim ułatwić zrozumienie łaciny używanej w liturgii eucharystycznej. Łacina jest szczególnie przydatna podczas zgromadzeń międzynarodowych, gdy wielu nie rozumie języka narodowego. Przyjmując język narodowy, należy oczywiście opatrzyć teksty wiernym przekładem oryginału na łacinę, co niedawno mi potwierdził Papież Franciszek.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/166231,o-prawdziwa-realizacje-sacrosanctum-concilium-cz-5.html
lola
22 września 2016 o 12:48„opatrzyć”, właśnie tak, jak w polskim starym maszale: po lewej łacina, po prawej polskie tłumaczenie. Szkoda, że w XX i XXI wieku nie powstają takie oto łacińsko-polskie, łacińsko-rosyjskie czy łacino-białoruskie modlitewniki i Mszały Rodzinne.
Abp. Kondrusiewiczu, proszę wziąć to „na voorużenije”.
PK
24 września 2016 o 14:22Są dodruki. Ja kupiłem, korzystam i polecam ten:
http://sanctus.com.pl/szczegoly/1484/mszal_rzymski_1963__mszalik_codzienny
Z imprimatur śp. kard. Wojtyły (późniejszego Jana Pawła II) 🙂
A tu mapka z zaznaczeniem miejsc, gdzie odprawia się msze w formie nadzwyczajnej. Jeśli kto wie, gdzie na Białorusi, proszę poinformować redaktorów tegoż portalu:
http://msza.net
Pafnucy
20 października 2016 o 15:27Trzeba też odrzucić twierdzenie że każdy grekokatolik to „u krainiec”. Może niech zacznie przekonywać do tego naszych „braci” rezunów.
Dolowski
14 grudnia 2016 o 22:56Jak wiadomo že na Bialorusi są tylko dwie polskie szkoly i to nie oddawna,więc gdzie mogą dzieci uczyc się polskiego,więc liczę že slusznie že nauczanie jego odbywalo się w kosciele, oczywiscie tam gdzie księžmi byli patrioci.Dzisiaj herarchija kosciola katolickiego na Bialorusi nie jest taką patriotyczną i jest wykonawcą jak wiadomo woli jednej osoby.Przejscie na język bialoruski nie jest rozumiane,bo czyžby tak odrazu wszyscy zostali Bialorusinami,bo to že w dowodach osobistych wbrew woli ich tak zapisano,to jeszcze nie dowod.To že z wprowadzeniem języka bialoruskiego trzeba bylo robic tlumaczenie, to jest potwierdzeniem tego,že na przestrzeni wiekow język bialoruski nie byl užywany,nawet pod zaborem rosyjskim w kosciele katolickim na tych terenach,więc jaki sens jego bylo wprowadzac, tylko dlatego a žeby twierdzic že tu Polakow niema.
Jerzyk
27 stycznia 2017 o 13:17katolicki = powszechny, więc z samej istoty nie można mówić, że katolicki = polski. Z jednej strony to dobrze, że Kościół Katolicki wspiera budowanie tożsamości narodowej białoruskiej – obecność Kościoła Katolickiego to wielkie dobro na Białorusinów.
Ale z drugiej strony, spotkałem kiedyś młodego katolickiego księdza białoruskiego, który nie ukrywał swojej pogardy dla Polaków w ogóle, a zwłaszcza tych prostych na Białorusi. Cóż, młody i głupi, ograniczony umysłowo nacjonalista z wybujałym ego. Od tamtego czasu mam pewien dystans do białoruskiego duchowieństwa. Na miejscu abp. Kondrusiewicza uważałbym, żeby nie przedobrzyć z tym odgórnym pompowaniem „białoruskości” w KK. Bo trochę tak to wygląda, jak przepędzanie bydła z zagrody do zagrody.
Warto, żeby od czasu do czasu każdy duszpasterz popatrzył w lustro i powiedział sobie: „Bóg istnieje, ale to nie ja nim jestem”.
józef III
6 czerwca 2017 o 19:32czego w Kościele (polskości) nie zniszczył carat i bolszewicy teraz wykańczają księża katoliccy zwłaszcza przybywający z Polski oraz znacjonalizowani absolwenci seminariów z Białorusi (w 99 % z rodzin uważających się za polskie).