Kilkadziesiąt osób odniosło wczoraj obrażenia wskutek serii wybuchów, do jakich doszło na terenie składu amunicji w miejscowości Primorskoje nad Morzem Czarnym.
Przypomnijmy, od 2008 r. będąca częścią Gruzji Abchazja znajduje się pod okupacją Federacji Rosyjskiej. W sierpniu minie dokładnie 10 lat od tamtych wydarzeń.
Na szczęście inny wiatr historii teraz wieje – przynajmniej, jeśli chodzi o Amerykę. Ostatnimi czasy v-ce prezydent Mike Pence potępił tamten akt oraz wynikające zeń do dzisiaj skutki.
Wracając jednak do głównego wątku…
Rosyjska ambasada w Abchazji (państwa powszechnie nieuznawanego) poinformowała, że wybuch spowodował obrażenia u ok. 50 osób, z czego 27 zostało hospitalizowanych. Wśród tych drugich – podobno 19 to Rosjanie.
Tamaz Cachanakia, jeden z wyższych szarżą urzędników abchaskiego ministerstwa zdrowia skorygował później te dane, mówiąc o 60 rannych w ogólności i o 35 turystach z kraju-protektorki w szczególe.
Ciekawe, na kogo zwali się teraz winę? Najlepiej na Gruzinów. Będzie można powiedzieć amerykańskiemu v-ce prezydentowi: „patrzcie, kogo popieracie”. Tymczasem – pożyjemy, zobaczymy.
Telesfor
2 komentarzy
tagore
3 sierpnia 2017 o 09:17Dynastia Gruzińskich władców pochodziła z Abchazji,a
Gruzini sami okazywanym im „szacunkiem” wepchnęli ich
w ręce Rosjan.
SyøTroll
3 sierpnia 2017 o 14:05Niestety.