Tzw. „Białoruskiej Listy Katyńskiej”, czyli brakującej listy z nazwiskami 3 870 polskich obywateli, zamordowanych w 1940 roku przez funkcjonariuszy NKWD na terenach położonych obecnie w Republice Białoruś, w archiwach białoruskich nie ma.
Delegacja polskiego Instytutu Pamięci Narodowej spotkała się w poniedziałek z wiceszefem białoruskiego MSZ. Po spotkaniu w resorcie, prezes IPN Jarosław Szarek powiedział Radiu Svaboda, że w rozmowie z MSZ poruszył kwestię poszukiwania białoruskiej części listy katyńskiej. Usłyszał to samo, co od lat powtarzają urzędnicy Łukaszenki: „Nie było i nie ma”.
„Dzisiaj otrzymaliśmy informację, która potwierdza wcześniejsze wnioski, że nie ma białoruskiej listy katyńskiej w archiwach białoruskich. Tak nam powiedziano w białoruskim MSZ, choć nie był to główny temat rozmów w ramach naszej wizyty” – relacjonował Jarosław Szarek.
Postulat rozpoczęcia prac ekshumacyjnych na Kuropatach pod Mińskiem, gdzie według historyków może spoczywać 3 872 Polaków z tzw. „Białoruskiej Listy Katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 roku, jest od lat podnoszony przez stronę polską. Po raz ostatni kwestia była poruszana podczas obrad polsko-białoruskiej międzyrządowej komisji ds. dziedzictwa kulturowego, która obradowała w Mińsku w czerwcu 2017 roku. Uczestniczący w niej wiceminister Jarosław Sellin mówił wówczas, że wciąż nie ma pewności, czy Kuropaty to miejsce, gdzie dokonano części zbrodni katyńskiej.
„Skoro nie mamy pewności, to należy to sprawdzić” – przekonywał. „Bez wątpienia w Kuropatach spoczywają ofiary tzw. akcji polskiej NKWD z lat 1937–1938 i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. My jesteśmy również przekonani, że to jest to miejsce, gdzie można poszukiwać oficerów polskich zamordowanych wiosną 1940 r. w ramach zbrodni katyńskiej i chcielibyśmy tę pewność mieć” – mówił wiceminister.
Oficjalne i niezmienne od lat stanowisko władz w Mińsku jest następujące: Na Kuropatach nie ma polskich oficerów – ofiar zbrodni NKWD z 1940 roku, ale wyrażamy gotowość do działania w tej sprawie.
Kuropaty odwiedziła w poniedziałek 29 stycznia delegacja pod przewodnictwem szefa polskiego IPN Jarosława Szarka. Uroczysko Kuropaty pod Mińskiem, to najprawdopodobniej ostatnie brakujące miejsce do dopełnienia obowiązku Rzeczpospolitej imiennego upamiętnienia ofiar NKWD i zbudowania ostatniego, piątego Cmentarza Katyńskiego.
30 stycznia delegacja udała się do Bobrujska, gdzie przeprowadzi rozmowy z tamtejszymi władzami na temat wzniesienia pomnika żołnierzy polskiego korpusu Dowbor-Muśnickiego. W 1918 roku to w Bobrujsku formowało się wojsko polskie. Korpus ten walczył z władzą sowiecką.
Korpus Polski powstał 24 lipca 1917 r. w armii carskiej na terenach dzisiejszej Białorusi, złożony z Polaków walczących na zachodnim i północnym froncie I wojny światowej. Oficerów i żołnierzy zwano „dowborczykami” od nazwiska gen. Dowbora-Muśnickiego. Historia tej formacji była nierozerwalnie związana z losami twierdzy w Bobrujsku.
Kresy24.pl/svaboda.org/AB
3 komentarzy
Kresowiak
30 stycznia 2018 o 12:55Racja, że „Nie było i nie ma”. Ślady prowadzą do Rosji. Tam należy Polakom rozmawiać, tylko, że…kto z nimi poważnie będzie, zacznie rozmawiać?
pol
31 stycznia 2018 o 01:25na pewno nie Putler
peter
1 lutego 2018 o 21:04Uzyskujemy wsparcie, zgody na badania, nie doświadczamy żadnych, ale to żadnych problemów, spotykamy się ze zrozumieniem, życzliwością. To daje nam podstawy do tego, żeby z optymizmem patrzeć w przyszłość” – podkreślił prof. Szwagrzyk.
Tak powiedzial o wspolpracy z Bialorusia zastepca szefa IPN