„Komunizm był dzieckiem epoki, w której nakładały się różne fenomeny, np. masowe społeczeństwo. Przełom XIX i XX wieku to pojawienie się masowego ruchu robotniczego, a wraz z nim możliwości organizowania wielu ruchów w jednym miejscu – uważa prof. Wojciech Roszkowski.
„Dopóki społeczeństwa europejskie były bardziej wiejskie, trudno było sobie wyobrazić strajk na wsi – wśród robotników łatwiej. Niemniej, nie byłoby rewolucji komunistycznej, gdyby nie „zmiany umysłowe” elit europejskich, których to zmian, upatrywałbym w wieku XVIII czyli w epoce Oświecenia. Jednym z ojców tej doktryny był Jean-Jacques Rousseau, który twierdził, że prawo jest produktem człowieka. Do tego dochodził także wojujący ateizm rewolucji francuskiej, która stosowała wolność, nie tylko jako wartość zadekretowaną – jej realizacja odbywała się przy pomocy masowego mordu. To spowodowało zmiany w myśleniu europejskich elit i wytworzyło „zawodowego rewolucjonistę”, który stał się później podstawą dla rewolucji bolszewickiej” – mówił profesor Roszkowski podczas konferencji „Stulecie rewolucji bolszewickiej czyli długi cień komunizmu”, jaka odbyła się w Centrum Edukacyjnym IPN Przystanek Historia im. prof. Janusza Kurtyki w Warszawie w środę. Wzięli w niej udział historycy: prof. Wojciech Roszkowski, prof. Mirosław Szumiło i prof. Bogdan Szlachta – rozmawiali o pojęciu komunizmu i jego ewolucji.
Historycy zwrócili uwagę, że „komunizm to termin, którym zazwyczaj określa się jako pewien projekt, formułowany już od starożytności”. „W pewnym momencie historii powszechnej będzie możliwość doprowadzenia do stanu, w którym nie będzie właścicieli. (…) W XIX wieku o komunizmie mówiono jako projekcie wkomponowanym w socjalizm naukowy. Podstawowy schemat tej ideologii, który pozostał nie zmienny w czasie to m.in. brak bóstwa, które ewentualnie kontrolowałoby historię” – mówił prof. Bogdan Szlachta.
„Historia wyznacza konieczność przejścia z fazy zmagań dwóch aktorów zbiorowych do stanu, który określa się mianem komunistycznego, czyli przekroczenia antagonizmów. Stanu, w którym zapanuje pokój między jednostkami, które zgubią swoje uwarunkowania narodowe, wyznaniowe, kulturowe czy etniczne. Osiągając w ten sposób stan komunistyczny, stają się wolni od walki klas i innych rozwarstwień społecznych. Każdy w wspólnocie komunistycznej nie jest różny od innych, w kontekście tradycyjnych różnic wynikających z przynależności do poszczególnych grup” – zaznaczył.
„W przedwojennej Polsce komuniści generowali się z różnych warstw społecznych. W przypadku najuboższych, najbardziej nośnymi hasłami był egalitaryzm, brak klas w społeczeństwie i rząd robotniczo-chłopski. W tym wielu ludzi upatrywało swojej szansy” – powiedział prof. Mirosław Szumiło.
„Po wojnie był to także bardzo ważny aspekt, ponieważ znamy przecież przypadki ludzi z biednych rodzin, którzy robili szybkie kariery w strukturach np. Urzędu Bezpieczeństwa. Awans społeczny odgrywał w propagowaniu tej ideologii bardzo ważną rolę” – dodał.
„Tę sytuację dobrze też widać w archiwalnych dokumentach i raportach z roku 1920, kiedy zbliżających się do Warszawy bolszewików popierały: biedota białoruska, ukraińska czy żydowska. Wtedy powstawała anarchia, umożliwiająca rabunki bogatszych gospodarstw, dworów itp. Miało to przełożenie na okres II Rzeczpospolitej, gdzie komuniści byli głównie reprezentowani przez mniejszości narodowe” – podkreślił Szumiło.
Debata historyczna „Stulecie rewolucji bolszewickiej, czyli długi cień komunizmu” została zorganizowana przez Biuro Badań Historycznych IPN.
Kresy24.pl/Dzieje.pl/PAP (HHG)
4 komentarzy
tttt
7 grudnia 2017 o 14:28Oczywiście że Komunizm oraz Nazizm są naturalną konsekwencją Oświecenia a dodać należy że obecna różowa lewica i jej kretyńskie, szkodliwe poglądy społeczne również jest dzieckiem oświecenia.
Yarg
9 grudnia 2017 o 18:42Podobnie jak liberalizm jest dzieckiem oświecenia i społeczno-obyczajowy i gospodarczy – burżuazja wywodziła się z rewolucji „francuskiej“. Lewactwo powstało w liberalnych państwach. Pomimo całego zła, jakim był komunizm to jednak w państwach komunistycznych i społeczeństwo i władze w zasadzie były bardziej konserwatywne niż zachód (nawet do dzisiaj tak jest, Chiny, Wietnam, czy Korea Północna – pomijając ocenę reżimu politycznego tam raczej panuje większy konserwatyzm obyczajowy niż wśród „narodowców“ z Europy Zachodniej. Wyjątkiem jest Kuba, gdzie degeneracja moralna jest wspierana przez rząd)
Darek
10 grudnia 2017 o 19:13Nie władze ale konkretni dyktatorzy. Za Leniana bolszewicy byli jeszcze bardziej „liberalni” niż obecny zachód. Radzę zapoznać sie z działaniami ówczesnej aktywistki Aleksandry Kołłontaj – Szczuka przy niej wysiada.
To samo dotyczy „liberalizmu” gospodarczego. Wielu uważa, że to określenie wolnego rynku a’la Adam Smith, a to duży bład! To co uważa sie za „liberalizm” de facto jest mieszaniną lewackich poglądów ludzi pokroju Lorda Keynesa i podobnych jaśnie oświeconych „myślicieli”. Wolny rynek to naturalny stan gospodarki gdzie każdy może coś wyprodukować i spzredać za cenę jaką uzna za stosowną ale też każdy bez wyjątku moze mu zrobić konkurencję produkując to samo taniej…
Pierworodnym grzechem wszystkich tych ideologii jest relatywizm moralny czyli „prawem (w znaczeniu dobrem) jest to co ustanowiliśmy”. To postawa sprzeczna z naszą łacińską cywilizacją z „prawem naturalnym” ale bardzo typowa dla turańszczyzny. Tam nawet zwykła prawda czyli przedstawienie zdarzeń zgodnie z faktami nie istnije! Prawdą jest wszystko to, co służy celowi. Jeżeli do zwycięstwa „rewolucji” konieczne jest np. twierdzenie o Katyniu jako zbrodni niemieckiej to bedą je głosili WIERZAC w to nawet WBREW POSIADANYM INFORMACJOM! Wiele zbliżonych cech ma cywilizacja bizantyjska i właśnie dlatego skażona nią zachodnia Europa tak łatwo ulega wszelkim „oświeceniowym” prądom.
lolek
8 grudnia 2017 o 10:52A bez Lutra nie byłoby „oświecenia”.