W około 80 miastach Rosji, od Kaliningradu po Władywostok, odbyły się demonstracje, których głównym hasłem było poparcie kandydatury Aleksandra Nawalnego na prezydenta Rosji. Policja aresztowała prawie 250 uczestników, z czego prawie połowę w Sankt Petersburgu.
Rosyjskie władze sądowe i wykonawcze nie zgadzają się na start Nawalnego, ciąży bowiem na nim wyrok w zawieszeniu. Więcej na ten temat czytaj tutaj. Sam Nawalny oraz szef jego sztabu Leonid Wołkow przebywają w areszcie.
Choć demonstracji było wiele, to żadna z nich nie zgromadziła więcej niż kilka tysięcy osób. W Moskwie kilkudziesiącioosobowa grupa opozycjonistów planuje spędzić noc demonstrując pod murami Kremla.
W Petersburgu akcja policji zaczęła się od ataku prowokatorów w cywilu. Doszło do przepychanek i policja miała pretekst, by interweniować.
Kilka godzin przed rozpoczęciem demonstracji policja weszła do biur sztabu Nawalnego i mieszkań jego współpracowników w kilkunastu miastach, np. Kaliningradzie, Moskwie, Smoleńsku, Twerze, Rostowie.
Pierwsi na apel Nawalnego odpowiedzieli mieszkańcy Władywostoku, Ułan Ude i Chabarowska. W wielu miastach policja dokonała prewencyjnych zatrzymań i rewizji w mieszkaniach należących do współpracowników opozycjonisty. Tak było między innymi w: Kaliningradzie, Moskwie, Petersburgu, Smoleńsku, Twerze i Rostowie nad Donem.
Oprac. MaH, Grani.ru
fot. Aleksiej Kołpranow, CC BY-SA 2.0
1 komentarz
olek
9 października 2017 o 23:40a dlaczego tylko setki a nie tysiące?