3 października po długiej chorobie w wieku 60 lat odszedł na wieczną wartę Harcmistrz Antoni Chomczukow – jeden z założycieli współczesnego ruchu harcerskiego na Białorusi, były komendant Szczepu Harcerskiego w Rosi, były Przewodniczący Związku Harcerstwa Polskiego na Białorusi, wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi, wybitny pedagog, polski patriota, mąż, ojciec i dziadek.
Druh Antoni był jednym z najwybitniejszych instruktorów harcerskich za naszą wschodnią granicą. Jednym z pierwszych, którzy po rozpadzie Związku Radzieckiego i uzyskaniu przez Białoruś niepodległości tworzyli tam na początku lat 90. XX w polskie harcerstwo. Pasjonat historii, odkrywający przed harcerzami dzieje ziem dzisiejszej Republiki Białoruś, społecznik, całym swoim życiem zaangażowany w wychowanie młodego pokolenia Polaków mieszkających na Białorusi.
Współpracował z wieloma instruktorami w Polsce, zdobył stopień przewodnika w Hufcu Radom i organizował razem z tym hufcem obozy, był ceniony i wyróżniany przez seniorów z Opola, przyjaźnił się i organizował wspólne akcje z harcerzami z Łomży, Białegostoku czy stołecznej Pragi-Południe, uczestniczył w zlotach grunwaldzkich, był gościem zjazdów ZHP.
Serdeczny, dowcipny, potrafiący każdego rozbawić, o postawie przypominającej niekiedy Sienkiewiczowskiego Zagłobę. „Uharcerzył” całą rodzinę, instruktorką została Jego żona Stasia, aktywnie działało w harcerstwie troje Jego dzieci.
Śp. Antoni Chomczukow już za życia stał się postacią legendarną nie tylko w środowisku harcerzy na Białorusi, ale także i w Polsce. Już w pierwszych godzinach po tym, jak do znających Antoniego Chomczukowa ludzi dotarła informacja o jego śmierci, zaczęli oni składać kondolencje rodzinie i bliskim zmarłego, a także wspominać chwile, wspólnie spędzone z Antonim Chomczukowem.
Fragmenty tych wspomnień, publikowane w serwisie społecznościowym Facebook, za pomocą którego śp. Antoni Chomczukow utrzymywał kontakt ze znajomymi w okresie choroby, publikuje portal Związku Polaków na Białorusi, oddając w ten sposób cześć pamięci wybitnego animatora ruchu harcerskiego na Białorusi – śp. Antoniego Chomczukowa.
Cześć Jego Pamięci!
Śp. Antoni Chomczukow – IN MEMORIAM
Wybrane fragmenty kondolencji i wspomnień o śp. Antonim Chomczukowie, opublikowanych na portalu społecznościowym Facebook:
Drużyna Harcerska „Szare Wilki” im. K. Kalinowskiego w Smorgoniach:
Druhu, byłeś dla nas nauczycielem, przykładem, mentorem, byłeś naszym „trzecim” rodzicem. Przelałeś na nas ogrom wiedzy. Nauczyłeś jak być prawdziwym człowiekiem, postępować po harcersku, żyć według zasad, godnie, uczciwie z honorem i szacunkiem do życia oraz innych ludzi. To dzięki Tobie osiągnęliśmy w życiu tak wiele.
Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach i naszej pamięci.
Czuwaj Druhu!
Rafał Klepacz z Gdyni, były działacz ZHP w Radomiu:
Zmarł Antoni Chomchukow, były komendant Szczepu Harcerskiego w Rosi, były Przewodniczący ZHP na Białorusi, działacz Związku Polaków na Białorusi. Przez kilka lat współpracowaliśmy przy tworzeniu Szczepu Harcerskiego w Rosi, w naszym hufcu Antoni i kadra szczepu z Rosi zdobywała stopnie instruktorskie. Dzięki niemu harcerze z 4 Radomskiej Drużyny Harcerskiej „Stado” oraz harcerze z Rosi przeżyli wspólnie mnóstwo wspaniałych chwil i przygód.
Żegnaj Przyjacielu!
Wspomnienie Rafała Klepacza o pierwszym spotkaniu z Antonim Chomczukowem:
Moje pierwsze jest takie. 1994 rok. Jedziemy przez tę Białoruś z Barbarą Junak Bledowską. Nafaszerowani opowieściami o mafiach, promieniowaniu radioaktywnym, o tym, że wszystko załatwia się przez łapówkę. Bez telefonów komórkowych, bez kart bankomatowych, bez logowania się na fejsie (bo nie było). Jedziemy w nieznane. Pierwsza noc spędzona u obcych ludzi w Grodnie, potem kilka godzin w pociągu, który przejechał 60 km od Grodna do Rosi. Po drodze przygody z milicją, pogranicznikami, kasjerkami na peronach, kontrolą biletów w Grodnie. Generalnie jesteśmy w podróży trzeci dzień, a opowieści za miesiąc.
Stacja Roś. Wysiadamy my i parę osób. Trochę się wyróżniamy z plecakami Janysport, ale nikt nie zwraca na nas uwagi. Na stacji miał czekać Anton Chomczukow. Nikogo nie ma. Trochę wiedzeni intuicją ruszamy z osamotnionej stacji w kierunku, jak nam sie wydaje, miasta. Droga wiedzie obok jakiegoś lasku, przez strumyk, wokół drzewa i zarośla. Nagle z zza zakrętu wyjeżdża zielona Łada z przyciemnionymi szybami i zajeżdża nam drogę. Baśka okrąża pojazd, tak by być z tyłu, ja czekam. Otwiera się szyba i facet o wyglądzie brodatego drwala, skrzyżowanego z płatnym zabójcą, patrzy na nas krzywo i poważnie pyta:
– A wy kuda?
Z przodu siedzi nieruchomo dziewczyna, która w ogóle na nas nie patrzy. Na twarzy nie drga jej żaden mięsień. Patrzy się obojętnie przed siebie.
– Dddddooo Rosi. Dddooo ppana Chomuczukowa – odpowiadam niepewnie i zaczynam sie jąkać.
– Ja Chomczukow! – odpowiada drwal.
I cisza.
W myślach szybko podejmuję za mnie i za Baśkę decyzję. Wracamy! Dosyć tej współpracy! Chcę uciekać.
Nagle Anton uśmiecha się. Inny człowiek.
– Wsiadajcie – mówi.
Pojechaliśmy do niego do domu, gdzie spędziliśmy parę dni. Jak w rodzinie. Chyba nigdy później i nigdzie nie byłem serdeczniej przyjęty.
Tak to się zaczęło…
Bohaterka powyższej historii Barbara Junak Bledowska dodaje:
Ten wyjazd był mega doświadczeniem, przygodą i wyzwaniem, gdzie poznaliśmy Antona- człowieka duszę. Pamiętam jak się przeziębiłam, a Anton do mnie mówi, że są dwa wyjścia albo wypije szklankę moczu albo szklankę bimbru. Pochlipałam bimber i zasnęłam. Anton Chomczukow z Rafałem Klepaczem siedzieli do rana i gadali. Rano byłam jak nowonarodzona.
Dagmara Górecka:
Smutek wielki, że odszedł człowiek o wielkim serduchu – tyle wspomnień staje przed oczami…
Katarzyna Krawczyk:
Bardzo smutna wiadomość Wiele lat go nie widziałam, ale nie zapomnę jego ogromnego zaangażowania, charakterystycznego poczucia humoru, gościnności, pomysłowości. Tyle wspomnień, wspólne obozy w Polsce, pierwszy obóz na Białorusi (milion historii, prawda Barbara, Bogumiła, Krzysztof? ), kursy, rajdy, spotkania. Smutek!
Bogumiła Klepacz:
Niedawno rozmawiałam z Antonim na FB, zapraszał mnie do Rosi, rozważałam że może na jesieni, niestety już do spotkania nie dojdzie. Stasiu, Olu, Wiciu, Heniu, przyjmijcie serdeczne kondolencje, niech spoczywa w spokoju. Możecie być dumni, że mieliście takiego ojca a Stasia męża.
Kresy24.pl/znadniemna.pl/zhp.pl/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!