Dziesiątki skazanych na długoletnie wyroki białoruskich opozycjonistów, konieczność ucieczki z kraju, osamotnienie w konfrontacji z całym aparatem represji: KGB, milicją, OMON-em, sądami, prokuraturą, służbą ideologiczną, administracją państwa i tzw. „nieznanymi sprawcami”. Taki los spotkał białoruskich działaczy prodemokratycznych, po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach prezydenckich w grudniu 2010 roku.
Po niemal siedmiu latach dowiadujemy się, że całe to piekło przez które musieli przejść ci ludzie, spowodowały dokumenty WikiLeaks, które dostał na biurko Aleksandr Łukaszenka, – pisze amerykański tygodnik The New Yorker.
Chodzi o „wątpliwe powiązania” redaktora naczelnego WikiLeaks Juliana Assange’a. W 2010 roku spotkał się on z Israelem Shamirem, rosyjskim hohsztaplerem o poglądach ekstremistycznych, podejrzewanym o powiązania z wywiadem rosyjskim. Assange’ podzielił się z nim dokumentami. A było tego sporo, ponad 90 tysięcy clarisów i depesz dyplomatycznych Stanów Zjednoczonych dotyczących Rosji i krajów byłego Związku Radzieckiego.
Część dokumentów, wysłał Shamir do Mińska i trafiły one wprost na biurko Aleksandra Łukaszenki. Autor publikacji w The New Yorker twierdzi, że to te materiały spowodowały falę represji i masowe aresztowania opozycjonistów. Sam Izrael Shamir nie przyznaje się do przekazania dokumentów Łukaszence. Wiadomo jednak, że to on sprawił, iż wspomniane dokumenty trafiły do mediów.
The New Yorker cytuje słowa jednego z białoruskich liderów opozycji, który powiedział w komentarzu dla portalu Tablet: „Naprawdę nienawidzę WikiLeaks. Jak oni mogą to robić? KGB mówi ludziom tak; twoje nazwisko figuruje w amerykańskich depeszach, jesteś zdrajcą, amerykańskim agentem, i będziesz traktowany jak wróg białoruskiego narodu”.
Autor artykułu w amerykańskim tygodniku pisze, że białoruscy opozycjoniści dowiedziawszy się o wycieku materiałów byli w panice, i niezbyt roztropnie zaczęli kontaktować się ze współpracownikami WikiLeaks, planowali nawet przeprowadzić śledztwo.
Kresy24.pl/AB
1 komentarz
Ula
30 sierpnia 2017 o 15:08Chcialabym zrozumiec, dlaczego w jednym kraju zdrajcow nazywa sie „Opozycja” a w innym zdrajca.