Wielokrotnie mówi się – szczególnie na zachodzie, że nie należy słuchać Polaków w sprawach rosyjskich, bo rzekomo nie potrafimy w tych kwestiach myśleć racjonalnie. A skoro tak, to proponujemy w jednej z najboleśniejszych spraw we wzajemnych stosunkach oddać głos samym Rosjanom.
Zacznijmy od Mitrofana Syromitanikowa, funkcjonariusza NKWD, osobiście współodpowiedzialnego za fizyczną likwidację polskich oficerów. W roku 1990. był przesłuchiwany przez radziecką prokuraturę w Czugjewie k. Charkowa.
Relacja Syromiatnikowa zaczyna się w miejscu, w którym zaczynały się jego wąskie kompetencje. Nie wie on, skąd pochodzili polscy oficerowie, których przywożono wagonami do Charkowa, prawdopodobnie też nigdy o to nie pytał. W kolejnych zeznaniach potwierdzał, że zarząd więzienia odbierał ich zawsze z jednego miejsca – Dworca Południowego, skąd byli konwojowani więźniarkami (czornyje worony) do budynku więzienia wewnętrznego przy ulicy Czernyszewskiego. Budynek był dwupiętrowy i prawdopodobnie miał rozległe pomieszczenia piwniczne. Polacy byli przetrzymywani tylko pod ziemią, choć później Syromiatnikow zeznał, że również na innych piętrach. Przed egzekucją każdy jeszcze był przesłuchiwany przez oficera śledczego. Syromiatnikow odpowiadał za transport więźniów „na korytarzu” to znaczy z pomieszczeń do pomieszczeń. Odbierano im cały dobytek, który mieli w walizkach i oddawano do magazynu. Na ogół jeszcze tego samego wieczora, którego przyjeżdżali, bądź nad drugi dzień byli wyprowadzani z cel, wychodzili pojedynczo. Według innego „świadka”, Dymitrija Tokariewa, naczelnika więzienia kalinińskiego, w drodze do celi śmierci, przechodzili jeszcze przez „czerwoną świetlicę”, gdzie w obecności prokuratora sprawdzano dane osobowe, „czy nie ma jakiegoś błędu”. Już tylko jeden korytarz, następnie pomieszczenie obite wojłokiem, trzeba uklęknąć, pacierz. Dwóch trzyma za ręce. Trzeci unosi broń…
***
Głowy zabitych oficerów obwijano szynelami, „aby nie krwawiły”. Następnie układano ciała naprzemianlegle w podstawionej ciężarówce, w której mieściło się od 25-30 osób. 15 minut drogi i ciała dosłownie „zrzucano” do wcześniej wykopanych dołów. Posypywano białym proszkiem, „który sprzyjał rozkładowi ciał”. W istocie było to dezynfekujące wapno, które było niezbędne, jako że doły przecież pozostawały otwarte, czekając na nowy „kontyngent”.
O ile w Charkowie i najprawdopodobniej w Miednoje jeńców mordowano jedynie w podziemiach więzień NKWD, przy obitych wojłokiem ścianach, aby pozostali jeńcy nie słyszeli wystrzałów, ale również przy włączonych silnikach traktorów, by nie wiedziała o tym okoliczna ludność, o tyle prawdopodobnie w Katyniu proces ten przebiegał z niewielkimi „modyfikacjami”.
Według zeznań Iwana Titkowa, kierowcy NKWD w obwodzie smoleńskim w 1940 roku, który rozmawiał już po wojnie z francuskimi dziennikarzami, ujawnił, że „były dwa sposoby uśmiercania Polaków. Część zabijano w podziemiach wilii NKWD w Katyniu. […] Pozostałych polskich oficerów rozstrzelano w lesie katyńskim. W obu przypadkach stosowano tylko broń krótką. Strzelano w potylicę, kula zazwyczaj wychodziła czołem”. „Kaliber pocisków produkcji niemieckiej zawsze był ten sam – 7, 63 mm”. Nie do końca odpowiada to prawdzie, przynajmniej nie wszędzie; początkowo stosowano radzieckie pistolety, były one jednak kiepskiej jakości i szybko przegrzewały się, ale kiedy „przyjechali Błochin, Siniegubow i Kriwienko, to przywieźli całą walizkę pistoletów” Walther. Tych, którzy przeżywali strzał, dobijano bagnetami. W Miednoje grupa egzekucyjna liczyła aż 30 osób. „Widowisko to najwidoczniej było okropne, skoro Rubanow postradał zmysły, Pawłow – mój pierwszy zastępca – zastrzelił się, sam Błochin – zastrzelił się”. Nie wytrzymał również członek grupy Stelmacha, prowadzącego egzekucję w Katyniu i poderżnął sobie gardło brzytwą.
Szczególnie zasłużonych przy operacji rozładowania obozów Związek Radziecki postanowił nagrodzić bądź to awansami bądź gratyfikacjami pieniężnymi. Dodatkowe uposażenie miesięczne dostali na koszt NKWD między innymi Kaczin, Siniegubow, Kriwienko, a 800 rublami nagrodzono Stelmacha i cytowanego w tylu miejscach Syromiatnikowa.
Całą operację zakończono 22 maja 1940 roku. Melduje o tym Zarząd JW około 19 maja „Obóz ostaszkowski – Wydano zleceń na wysłanie do UNKWD – 6 287 osoby[…] Obóz kozielski – 4 404 osób[…] Obóz starobielski – 3 896 osób”, do czego trzeba dodać 7 000 osób z więzień zachodniej Ukrainy i Białorusi, pochowanych w nieznanym miejscu.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
7 komentarzy
observer48
4 kwietnia 2017 o 23:47Kacapska swołocz nigdy się się zmieni. Dzisiaj, gdyby mogli, zrobiliby to samo.
PolakNieTargowiczanin
5 kwietnia 2017 o 10:51To dzicz nie lepsza od ISIS.
Jedni warci drugich.
PolakNieTargowiczanin
5 kwietnia 2017 o 10:50Kim są Rosjanie ? Czy potulnym narodem, miłującym pokój ,wolność, równość jak sami to głoszą po całym świecie ?
Warto przeczytać, co wielcy ludzie sądzą o tym narodzie:
http://www.fronda.pl/a/oto-co-o-rosjanach-mowil-gen-patton-alez-aktualne,87319.html
http://reporters.pl/3257/wielcy-rosjanie-o-swojej-ojczyznie-z-przerazeniem-mysle-kogo-urodzi-to-pijane-krwawe-bydlo-foto/
http://www.fronda.pl/a/pilsudski-krotko-szczerze-i-wprost-o-rosjanach-1,87699.html
amtrak1971
5 kwietnia 2017 o 14:48,,, ludzmi kacapow nie mozna nazwac ,,,to jest dzicz,,,,tam sie nic nie zmienilo , urodzi sie kacap i zdechnie kacap ,,Polacy tego ludobojstwa nigdy nie zapomna ,,nigdy ,,zycze WAM kacapy tego samego co doznal narod polski od WAS dziczy wschodniej ,,,
Łukasz
5 kwietnia 2017 o 16:03Ruska dzicz nigdy się nie zmieni !!!!
Stasiu
9 kwietnia 2017 o 22:35https://www.google.pl/search?client=ubuntu&channel=fs&q=zydzi+mordowali+w+katyniu&ie=utf-8&oe=utf-8&gfe_rd=cr&ei=75vqWNuGDrPi8AeQoZnQCw
Stasiu
9 kwietnia 2017 o 22:50https://justice4poland.com/2015/05/05/dosc-klamstw-to-zydzi-mordowali-polakow/