Prezydent USA udzielił wczoraj agencji Reuters obszernego wywiadu. Padły w nim słowa o tym, że Ameryka musi stanąć na czele nuklearnej stawki i skończyć z zawieraniem niekorzystnych dla siebie w tej kwestii umów. Była też mowa o rewizji porozumienia z Iranem. Przeczytaj, o czym jeszcze mówił amerykański przywódca.
Donald Trump poświęcił wiele miejsca kwestiom nuklearnym. W typowym dla siebie stylu zagaił: „byłoby idealnie, gdyby państwa nie miały broni atomowej. Ale skoro chcą ją mieć, to my musimy zrobić wszystko, żeby mieć jej najwięcej”.
Przypomina to trochę słowa Ulyssesa Granta, który wypalił kiedyś: „wojna jest rzeczą straszną. Żeby ją skrócić, musimy uczynić ją jeszcze straszniejszą”. Rzeczywiście, w latach 60. XIX wieku wojska Unii stosowały wobec południa taktykę „spalonej ziemi”. Ale może w przypadku Trumpa to tylko kwestia retoryki – as they say.
Amerykański prezydent stwierdził, że umowa START-2, podpisana przez Obamę w 2010 roku była zła, ponieważ w wyniku jej implementacji USA (tak naprawdę wskutek nadgorliwości w jej wdrażaniu!) spadły na drugie miejsce pod względem głowic jądrowych. Na czoło wysunęła się Rosja i prowadzi stosunkiem 7.000 : 6.800.
Innym założeniem programu redukcji uzbrojenia atomowego jest zmniejszenie liczby uzbrojonych głowic do 1.550 w przeciągu dwunastu miesięcy, tzn. do lutego 2018 roku. To też nie podoba się 45. prezydentowi USA, ponieważ – i tu patrz punkt pierwszy.
Głowice jądrowe dzieli się na dwa typy: zmagazynowane (gotowe do użycia) i wycofane. Jeśli chodzi o te pierwsze, jankesi prowadzą o jedną sztukę, ale sam fakt, iż summa summarum są na drugim miejscu, przyprawia Trumpa o niepokój. Poniekąd słusznie.
Prezydent odniósł się także do umowy między Iranem i klubem światowych potęg w lipcu 2015 roku. Jego zdaniem błędem była zgoda na częściowe zniesienie sankcji w zamian za obietnicę cięć programu jądrowego. De facto jednak prześlizgnął się po tej kwestii dosyć gładko – jak widać nie spędza mu ona snu z powiek – by przejść do następnej, której poświęcił znacznie więcej miejsca.
Chodzi o Koreę Północną. Najpierw padły dyplomatyczne słowa na temat niepokoju, jaki wśród amerykańskiej administracji budzą koreańskie systemy rakietowe wycelowane w imiennika z południa oraz w Japonię, będących – przypomnijmy – najwierniejszymi sojusznikami Stanów w regionie.
Reżim Kim Dzonga Una przypomniał o sobie ostatnio, przeprowadzając próbę jądrową podczas spotkania amerykańskiego prezydenta z japońskim premierem Shinzo Abe. W tej kwestii Trump jest zdania, że Chiny powinny wykonać kilka stanowczych ruchów, które doprowadzą północnokoreańskim reżim do upadku.
„Mogliby to łatwo zrobić, gdyby chcieli” – powiedział prezydent, sugerując, że Pekin jest zainteresowany istnieniem reżimu w Pjongjangu. I my się do tej tezy skłaniamy, zważywszy na tradycję podsuwania Korei przeciwnikowi – Sowieci zagrali tak przeciw Chińczykom w 1950 r. – by odsunąć uwagę od samego siebie.
A na koniec miła dla polskiego ucha ciekawostka. Pytany o Europę Trump powiedział, że Unia stanowi wehikuł stworzony na potrzeby polityki niemieckiej.
Kresy24.pl
4 komentarzy
observer48
24 lutego 2017 o 17:40Zazbroić gada na śmierć tak, jak to zrobił z Sowietami śp. prezydent Ronald Reagan. To jedyny pokojowy sposób na uwolnienie świata od moskiewskiej zarazy.
wnuk rezuna
24 lutego 2017 o 21:57To najgorsza zaraza jaka istnieje na tym świecie . W gruncie rzeczy od 90 lat , Kacapia WSPIERA WSZYSTKO CO MOŻE OSŁABIĆ Cywilizację Zachodu . Jest za słaba aby robić to otwarcie, dlatego robi to skrycie, podstępnie albo cudzymi rękoma .
Polak Patriota
25 lutego 2017 o 22:22Nie rozumiem dlaczego tak bardzo liczy się ilość gdy obecna liczba głowic wystarcza nie tylko na to aby zniszczyć kilka razy przeciwnika ale wystarcza aby kilka razy zniszczyć planetę ziemia. Czy nie ważniejszy jest wyścig jakościowy w tym lepsze systemy antyrakietowe i lepsze rakiety nie dające się wyeliminować przez systemy antyrakietowe przeciwnika.
observer48
28 lutego 2017 o 01:56@Polak Patriota
Kacapia jest bezpieczna tylko wtedy, gdy jest zapędzona do kąta i ledwie zipie. Ta azjatycka swołocz rozumie tylko ten język. Jak kacap nie dostanie na dzień dobry z buta w mordę, to nawet nie będzie słuchał, co się do niego mówi.