25 lat temu, gdy przedstawiciele Rosyjskiej, Ukraińskiej i Białoruskiej SRR podpisywali układ białowieski, demontując Związek Sowiecki, Aleksander Łukaszenka był zaledwie jednym z 360 deputowanych do republikańskiej Rady Najwyższej. 3 lat później stanął na czele państwa.
Niedawna śmierć Fidela Castro, dyktatora rządzącego Kubą od 1959 roku, miała w sobie coś dwuznacznego. Z jednej strony, cały wolny od „heglowskiego ukąszenia” świat cieszył się z odejścia dyktatora i zbrodniarza. Jednocześnie pozostał niesmak, że oto w spokoju odszedł człowiek, który chociażby w sensie symbolicznym powinien zostać za swoje występki ukarany.
Niestety, stabilność systemu politycznego stworzonego przez Łukaszenkę na Białorusi w połączeniu z biernością większości społeczeństwa każą spodziewać się, że wariant kubański to znaczy dożywotnie rządy jednego człowieka są w tym kraju jak najbardziej realne. Oznaczałoby to między innymi, że występki Baćki również pozostaną nierozliczone. A trochę ich jest…
Kiedy Putin chce się kogoś pozbyć – na przykład Niemcowa albo Politkowskiej – robi to z hukiem. Po to, żeby się wszyscy bali. Baćka stosuje inną strategię: tuszując zbrodnie, utrzymuje, że wyeliminowane osoby gdzieś się zawieruszyły. W tym sensie jest minimalnie bardziej „europejski” od Putina. Jego hipokryzja zbliża go do – jakkolwiek dziwacznie by to nie zabrzmiało – do Ludwika XIV, swoją drogą – budowniczego absolutyzmu.
Nie zmienia to jednak faktu podstawowego, to znaczy tego, że Łukaszenka ma ręce unurzane we krwi. Kulminacją zbrodni był rok 1999, kiedy to w okresie od maja do września – „nieznani sprawcy” zamordowali byłego szefa MSW gen. Jurija Zacharenkę, byłego przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej Wiktara Hanczara, biznesmena Anatola Krasouskiego i innych.
Według znawców tematu, za zabójstwami stały specjalnie w tym celu powołane przez Baćkę tzw. „szwadrony śmierci” podległe Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Chodzi o dowodzony przez zaufanego władzy – Dymitra Pawliczenkę Specjalny Oddział Szybkiej Reakcji, który przygotowywał się do egzekucji politycznych, „trenując” na bezdomnych i przestępcach, a więc na ludziach, o których nikt się nie upomni. Ile osób mogło wówczas zginąć?
Osobną sprawą obciążającą sumienie „prawosławnego ateisty” jest pałowanie opozycji i zamykanie jej w więzieniu, a także zasądzania kar finansowych.
Tylko w 2016 roku – do czasu kampanii wyborczej – odnotowano 284 przypadki zatrzymania, których nie można uzasadnić inaczej, niż względami politycznymi; 235 razy zasądzano manifestantom kary na łączną kwotę 80 tys. dolarów – co, biorąc pod uwagę zarobki białoruskie – stanowi kwotę astronomiczną. W trzech kolejnych miesiącach zatrzymano jeszcze 77 osób i zasądzono kary na kwotę 18 tys. dolarów.
Nie będzie wielką przesadą powiedzieć, że wskutek poczynań prezydenta Łukaszenki Białoruś – niegdyś Wielkie Księstwo Litewskie – zamiast stać się drugą Polską, ściga się z Rosją na zacofanie i zamordyzm.
Kresy24.pl
3 komentarzy
SyøTroll
9 grudnia 2016 o 09:35Wielu jest takich którzy dla jednych powinien zostać sensie symbolicznym za swoje występki ukarany, dla drugich za swoje winy nagrodzeni. Należeli bądź należą nich bracia Castro, Łukaszenka, Putin czy większość amerykańskich prezydentów od czasów II Wojny Światowej.
Nie do końca się zgadzam z końcowa tezą, owszem jeżeli chodzi o Sprawy Wewnętrzne, to faktycznie Rosję kopiuje Białoruś, jeżeli chodzi po Zagraniczne, to niestety bardziej ze wzorców rosyjskich czerpie Polska; czerpie i krytykuje, obecnie, jaki za POprzedniej ekipy.
ltp
9 grudnia 2016 o 10:54Jakieś przykłady na poparcie tej tezy?
Obe
9 grudnia 2016 o 11:02Polacy powinni się postarać o to by ludobójcy z UPA poszli do więzienia.
Teraz nawet łatwo byłoby ich odszukać, bo naziści-banderyści rządzący Ukrainą stworzyli im taki raj, że ci, którzy mordowali polskie kobiet i dzieci mogą bezkarnie chodzić z emblematami swoich zbrodniczych organizacji.