Relacjonowaliśmy wczoraj ranking 28 osób, które według prognoz portalu Politico, „będą kształtować Europę” w roku 2017. Na czwartym miejscu listy znalazł się Jarosław Kaczyński. Wysoką pozycję zajęła też prezydent Litwy – Dalia Graybauskaitė.
Powiedzmy sobie szczerze: analizy Politico – szczególnie te odnoszące się do spraw wschodnioeuropejskich, wciąż, jak się zdaje, słabo spenetrowanych przez Zachód – nie porażają ani celnością ani subtelnością.
Niestety problem z nimi polega na tym samym, co w przypadku agencji ratingowych. To już dawno przestały być instytucje opisujące rzeczywistość, a zaczęły być jej współkreatorami, i tak, jak każdy biznesmen, zanim zainwestuje w danym kraju, ogląda dokładnie ratingi, tak każdy szanujący się znawca polityki międzynarodowej musi być na bieżąco z analizami prezentowanymi w Politico.
Quibus dictis, postawmy pytanie dlaczego zdaniem portalu litewska prezydent, urzędująca od 2009 roku, będzie miała większy wpływ na Europę, niż 15 niżej uplasowanych osób – na ogół nie pełniących ważnych funkcji państwowych?
„Na tle skorumpowanych litewskich polityków jest symbolem solidności”; „cięty język, jak u Margaret Thatcher”; „na studiach w Leningradzie ciężko pracowała w fabryce futer” (ach, te protestanckie cnoty!), ma doświadczenie z Komisji Europejskiej… Chwila! To jest ranking osób mających wpływać na stary kontynent, czy pensjonarski zachwyt nad kopciuszkiem?
Dobrze, jest i garść argumentów: lobbowanie za antyrosyjskimi sankcjami, ostrożność w przyjmowaniu uchodźców wbrew unijnym naciskom. Co do pierwszego, to z całym szacunkiem, ale że sankcje jeszcze się trzymają, jest efektem nacisku USA i ostatecznie jednak chadeckości kanclerz Merkel. Opór przeciw imigrantom można uznać za sukces, ale w polityce wewnętrznej i też raczej jako pochodną stanowiska V4.
To nie jest atak na panią Prezydent, do której każe nam żywić sympatię chociażby fakt, iż nie zasłaniała się wulkaniczną chmurą, gdy trzeba było przybyć na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego.
To raczej analiza recepcji Europy w Stanach. Jest owa recepcja o tyle zasmucająca, że tłumaczy wszystko zjawiskiem trumpizmu. W wielu biogramach prezentowanych na portalu, opisywana postać jawnie definiowana jest albo po stronie establishmentu, albo antyestablishmentowego właśnie, globalnego ruchu. Kaczyński to polski Trump, szefowa niemieckich antyimigrantów to Trump niemiecki.
Potwierdza to tezę, że o kim byśmy nie pisali, i tak piszemy o sobie.
Dla Politico Dalia Grybauskaitė plasuje się po stronie sił światła jako liberał oraz wróg Kremla. To ostatnie stanowi rzecz jasna wartość samą w sobie, ale w kontekście dyskutowanego rankingu, argument wpisuje się wyraźnie w nurt krytyki domniemanego rusofilstwa Trumpa.
Domniemanego, ponieważ ostatnie jego nominacje zdają się przeczyć, jakoby chciał on, wzorem swego poprzednika, dokonywać resetu na linii Moskwa-Waszyngton.
Kresy24.pl
1 komentarz
Vladislovas
6 lipca 2017 o 19:37Tą (usun.red. wulgaryzm) należy omijać i ignorować.