Każde polskie dziecko wie, że Rosjanie niemal jawnie ingerują w wybory prezydenckie za oceanem. Pytanie, czy znają już wynik wyborów.
Przyjęło się hołdować teorii – a nawet traktować ją jako oczywistość – że kandydatem Kremla na gospodarza Białego Domu jest Donald Trump.
Przekonanie to jest oparte na dwóch założeniach. Po pierwsze: że nominat Partii Republikańskiej zrobi, to co mówi, a mówi, że wycofa się militarnie – i finansowo – z Europy, co byłoby oczywistym prezentem dla Putina.
Druga presupozycja przestawia się następująco: grając skrzynką mailową Hillary Clinton na jej osłabienie, Rosjanie chcą ją pozbawić szansy na zwycięstwo.
Oba założenia mogą być błędne – choć zupełnie wykluczyć ich niepodobna – nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się być najzupełniej logiczne.
Co się tyczy pierwszej kwestii – trzeba pamiętać, że silnym lobby stojącym za republikanami są producenci broni, czy szerzej: uzbrojenia. Ich wszystkich zawiódłby Trump, gdyby „wycofał” się z obecności wojskowej w Europie.
Tajemnicę poliszynela stanowi bowiem fakt, iż amerykański armament płynie między innymi na Ukrainę, a już całkiem legalnie trafia/ma trafić do Polski i krajów bałtyckich.
Zresztą jest on republikaninem dosyć nietypowym w kwestii podejścia do polityki międzynarodowej i można prognozować, że republikański Kongres nie pozwoli mu na jego prorosyjskie szaleństwa.
Co się tyczy kwestii drugiej – moim zdaniem Rosjanie grają nie na osłabienie Clinton, tylko na osłabienie zwycięzcy. Nieprzypadkowo zdecydowali się „dopompować” Trumpa w momencie, kiedy wyraźnie tracił w sondażach.
Gdyby liderem był ekscentryczny miliarder, prawdopodobnie graliby na wzmocnienie kandydatki demokratów. Chodzi bowiem o to, żeby zwycięzca został w ringu maksymalnie poobijany. Żeby to była słaba prezydentura.
Oprócz zmaltretowania zwycięzcy Putin odnosi jeszcze jeden sukces – na użytek polityki wewnętrznej. Pokazując brzydotę kampanii w USA – a tak się dzieje – sugeruje swoim poddanym, że nie mają co żałować braku demokracji.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
8 komentarzy
observer48.
8 listopada 2016 o 03:48Putin nie docenia jednego, bardzo istotnego czynnika w kampanii wyborczej USA, a mianowicie tego, że zwycięzca bierze wszystko. Przegrany kandydat gratuluje zwycięzcy i rozpływa się w sinej dali. Autor komentarza zapomniał też dodać, że jednym z punktów kampanii wyborczej Trumpa jest zwiększenie budżetu sił zbrojnych USA o 20%, czyli o jakieś od $110 do $120 miliardów rocznie w sytuacji, gdy RoSSja wydaje na zbrojenia około $51 miliardów rocznie.
Tylko realizacją tej obietnicy wyborczej Trump uruchomiłby reaganowską spiralę zazbrajania kacapii na śmierć. To właśnie Trump, jeśli wygra, może się okazać grabarzem kacapii i autorem jej ostatecznego upadku i rozpadu. Trump może też zaostrzyć politykę USA w odniesieniu do RoSSji, Syrii i Turcji po przepędzeniu dżihadystów z Mosulu oraz ustanowić stałe bazy wojsk USA w Polsce i Rumunii.
SyøTroll
8 listopada 2016 o 07:20Jak to miło że pan przypomniał ten fakt, że „pokojowe” Stany Zjednoczone wydają na zbrojenia (i interwencje zagraniczne) kilka razy więcej niż „agresywne” kraje pokroju Rosji czy Chin. Putin liczy na to że z administracją Trumpa będzie w stanie się dogadać bo z dotychczasową BHO się nie udawało. To, że stałe bazy amerykańskie będą w Polsce i Rumunii to niemal fakt, szkoda tylko, że obecność obcych wojsk, w tych krajach na dłuższą metę zaszkodzi ich relacjom z Zachodnią Europą.
observer48.
8 listopada 2016 o 09:56Interesy Polski są na wschodzie przy współpracy oraz masowych transferach technologii i know-how z USA, szczególnie w dziedzinie informatyki, gdzie cała Europa zachodnia jest lata za USA i Kanadą, a wiem to choćby dlatego, że mój najstarszy syn, mówiący biegle po polsku, angielsku i niemiecku matematyk i informatyk wykształcony w Ameryce Północnej i pracujący obecnie w Anglii próbował wcześniej pracować w Polsce i Niemczech, ale dopiero w Anglii natknął się na poziom zaawansowania porównywalny z amerykańskim.
Polska ma realne szanse skutecznie konkurować z Francją i Niemcami tak, jak to miało miejsce w okresie międzywojennym. Obecna inicjatywa umacniania Grupy Wyszehradzkiej oraz przewodzenie inicjatywom Trzech Mórz i 16+1 już przynoszą wymierne wyniki. Centrum logistyki morskiej Inicjatywy 16+1 będzie w Gdańsku, nie w Hamburgu, a europejskie centrum dystrybucyjne i logistyczne Nowego Jedwabnego Szlaku koło Łodzi, a nie w Niemczech, o co Niemcy od lat zabiegały.
W obliczu najazdu na Europę zachodnią migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej Polska powinna budować wokół siebie alternatywny blok państw na wschód od Włoch, Francji i Niemiec, stowarzyszony z Finlandią i państwami skandynawskimi przy kontynuacji dwustronnej współpracy z ukraińskim sektorem zbrojeniowym, który ma wciąż bardzo dużo do zaoferowania w obliczu wspólnego zagrożenia ze strony RoSSji. Zwornikiem tego sojuszu powinna być oś Warszawa-Londyn-Waszyngton, aby neutralizować wciąż dominującą pozycję gospodarczą Niemiec w Europie.
Sojusz ten będzie również przysłowiowym „chińskim murem” między Włochami, Francją i Niemcami na zachodzie i RRoSSją na wschodzie, a po bankructwie i całkowitym rozpadzie kacapii, co jest tylko kwestią czasu, będzie pierwszymi sępami, które wyrwą najlepsze kąski z rosyjskiej masy upadłościowej zanim dotrą tam Niemcy, Francuzi i Włosi.
Niemcy i Francja nie ratowały Ukrainy z miłości do jej skorumpowanego rządu i społeczeństwa, a w nadziei, że w kupionym przez porozumienia mińskie czasie Ukraina odbuduje armię, stanie kością w gardle kacapii i doprowadzi ją w końcu do bankructwa. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Frau Ribbentrop zna Putlera, jak własną kieszeń i doskonale wiedziała, że nie dotrzyma on żadnych porozumień mińskich. Jedyne, czego nie przewidziała, to dojście w Polsce PiSu do władzy i utworzenia przez tę partię silnego rządu większościowego, który odzyska dla Polski suwerenność wewnątrz eurokołchozu. Jarosław Kaczyński, do spółki z Viktorem Orbanem, ograł Unię, Komisję Wenecką i nawet Fuhrera Putlera, jak dzieci.
jubus
8 listopada 2016 o 11:08Jak zwykle pisze pan jak hipokryta. Przecież to właśnie Europa Zachodnia jest największym „bad guy” w całej układance. Całe Zło, jakie idzie do Polski idzie, z Europy Zachodniej, a dopiero potem z Rosji. Nie jestem w stanie wskazać jakichś „zasług” Europy Zachodniej dla Polski w ciągu ostatnich 500 lat, żeby nie powiedzieć wprost, ponad 1000. Zagrożenie dla Polski idzie z Zachodu,ale Europy Zachodniej.
USA to także zagrożenie dla Polski, ale jak pokazuje przykład, USA są w stanie się pokajać i zmienić swoją politykę dosyć radykalne, jak np. w przypadku Kuby, Iranu za Obamy albo Iraku i Iranu w latach 80-ych. Europa Zachodnia, cały czas ma na sobie grzech imperializmu i kolonializmu, cały świat płaci za ich podłości, 100 kroć gorsze niż te „amerykańskie zło”. A nas, na siłę wepchnięto do kołchozu unijnego, które nic nie potrafi pozytywnego zmienić, a jedynie niszczy, jak nowotwór Europę.
Im szybciej USA rozwali Europę Zachodnią i UE, tym lepiej. Na szczęście są Chiny, Indie, inne kraje, więc dominacja amerykańska nam nie zagraża. Zagraża nam natomiast cały czas, okupacja unijno-zachodnioeuropejskich szumowin.
jubus
8 listopada 2016 o 11:14Panie Observer, za bardzo gada pan jak Jankes, a za mało jak Polak. I to przypomina zabawę w piaskowinicy, a nie dyskusję. Ja USA mam w nosie, podobnie jak wszystkich innych. Ale w sytuacji obecnej, Polska powinna postawić na USA oraz ChRL, olewając już całkowicie Europę Zachodnią, z wyjątkiem krajów sąsiednich, w tym Niemiec. Niemcy, Austria to kraje ważne z punktu widzenia Intermarium, nie widzę potrzeby, aby na siłe się od nich odwracać, wszak od sąsiadów odwracać się nie wolno, bo to grozi konfliktem. Chiny i inne kraje Azji Wschodniej nam wystarczą, nie potrzebna nam Ukraina, do której stosunek powinien być taki sam jak do Rosji.
Polska MA PROWADZIĆ POLITYKĘ PEŁNEJ SUWERENNOŚCI a nie podległości. Uczestnistwo Polski w organizacjach przedstępczych typu UE, NATO, a nawet i ONZ, powinno być historią i traktowane jako relikt Zimnej Wojny.
Trump nie zrobi tego, czego jak chcę, a może przybliży Amerykę do tego, rozwiązanie NATO, wyjście USA z ONZ, kończące żenujący żywot, nic nie wartej pseudo-pokojowej organizacji, która wiecej szkodzi niż pomaga, rozwiązanie lub renegocjacja traktatów handlowych, wyście z WTO – ten scenariusz winien być zrealizowany dla FAKTYCZNEJ ZMIANY, która musi dokonać się w stosunkach międzynarodowych.
Nie dla UE, nie dla NATO, nie dla ONZ, nie dla WTO, tak dla suwerenności, wolności i godności narodowej i ludzkiej, na całym świecie.
jubus
8 listopada 2016 o 11:16Z tym Kaczyńskim i Orbanem to nie przesadzajmy, to dobrzy aktorzy polityczni, ale żadni z nich patrioci. Gdyby nie fakt, że Jobbik ma 20 procent poparcia, to Orban nie byłby tak twardy jak jest. Dlatego w Polsce, potrzeba nam „polskiego Jobbiku”, czegoś bardziej radykalnego od tego śmiesznego „Ruchu Narodowego”.
jubus
8 listopada 2016 o 11:03Bardzo dobra analiza.
ktośtam
8 listopada 2016 o 11:19Oczywiście, że Rosja popiera Trumpa. Wystarczy spojrzeć kogo popierają rosyjskie trolle. Pod każdym artykułem na temat wyborów w USA mnóstwo peanów na cześć Trumpa i Putina.