Wiecie co łączy Białoruś i Kirgistan? Tylko w tych dwóch krajach postsowieckich, 7 listopada obchodzone jest święto Wielkiej Rewolucji Październikowej, czyli przewrotu bolszewickiego z 1917 roku w Rosji.
Przy czym w Kirgistanie przywrócenie święta wywalczyła w 2001 parlamentarna frakcja tamtejszej partii komunistycznej, – co świadczy o pewnym poziomie demokracji. W białoruskim Zgromadzeniu Narodowym żadnych frakcji nie ma – to jednorodne ciało posłuszne Administracji Prezydenta Aleksandra Grigoriewicza, przypomina Aleksander Kłaskowskij na portalu naviny.by.
Czerwoną kartkę w kalendarzu 7 listopada przywrócił w 1995 roku osobiście Łukaszenka, wówczas młody prezydent.
Dziś białoruski prezydent w orędziu do narodu po raz kolejny złożył banalne życzenia – de facto w 99 rocznicę obalenia władzy w sąsiednim kraju. Bo w październiku (starego stylu) 1917 roku, gdy bolszewicy szturmem wzięli Pałac Zimowy w Piotrogrodzie (obecnie – St. Petersburg) przejęli władzę. Był to początek ery Wielkiego Terroru.
Zaskakująco selektywne podejście ma białoruska władza, nie prawdaż? Wszystkie rewolucje są złe co do zasady, wszystkie te Majdany, to jakaś bijatyka. Władza to świętość, i żadne destrukcyjne elementy nie mają prawa podnosić na nią ręki. A czym innym był do licha bolszewicki przewrót?
W swoich życzeniach do narodu Łukaszenka podkreśla ważność i znaczenie tej daty w ten oto sposób: „Dostęp do dóbr socjalnych, ideały równości, pokoju, międzynarodowej zgody wyznawane w czasie sowieckiej epoki są istotne nawet dzisiaj. Związek Radziecki dokonał potężnego skoku w rozwoju przemysłu, rolnictwa, energetyki, technologii kosmicznej, kładąc podwaliny dla całych branż, nowych kierunków badawczych” itd..
Ideały może i dobre, ale środki i metody – wręcz przeciwnie, koszmarne. Przełomu dokonano za cenę brutalnego terroru (faktycznie usankcjonowano niewolnictwo, egzekucje, Gułag), a na dobę „rozwoju socjalizmu” kosmicznych technologii przypadał deficyt wszystkiego, począwszy od papieru toaletowego do kiełbasy.
I najważniejsze – Związek Radziecki ostatecznie przegrał konkurencję, bo system był niestabilny ekonomicznie, zbutwiały i rozpadł się.
„System komunistyczny swego czasu rozpadł się nie z powodu zewnętrznych i wewnętrznych wrogów, ale ze względu na jego oczywistą nieskuteczność w niemal wszystkich sferach” – podkreślił historyk, redaktor naczelny magazynu Arche Aleksander Paszkewicz.
Według niego, „proponowana przez komunistów szczególna droga do „świetlanej przyszłości”, w rezultacie zaprowadziła w ślepy zaułek, z którego szybko i skutecznie wyjść można było zrywając z nieefektywnym starym systemem, otwarcie uznając jego niezdolność do adekwatnej odpowiedzi na aktualne wyzwania” ,
Białoruski prezydent od starego systemu nie zamierza odejść, a wręcz przeciwnie – przez długie lata próbował zawrócić Białorusinów w świetlaną przeszłość. Ale w końcu okazało się, że nastąpiło kryzysowe deja vu: białoruski model zarządzania znalazł się w stagnacji, na podobieństwo ZSRR okresu Breżniewa. Z taką samą perspektywą katastrofy.
I oto przypomina Łukaszenka w liście gratulacyjnym do narodu dobra socjalne, jako spuściznę po Związku Radzieckim. Ale tak się akurat składa, że owe dobra skurczyły się, i to dziwnym trafem w erze łukaszenkowskiej prezydentury. Wiemy czym jest na Białorusi bezpłatna opieka medyczna; wiemy też, czym jest darmowa edukacja, kiedy na czesne wyciskana jest z rodzinnego budżetu ostatnia kopiejka.
I ostatnie dobro – niskie czynsze. Do niedawna rzeczywiście aktualne, ale właśnie teraz białoruska władza odstąpiła od tej sowieckiej spuścizny, ponieważ Międzynarodowy Fundusz Walutowy warunki postawił, a pożyczka MFW rozpaczliwie baćce potrzebna. W duchu tradycji sowieckich Białoruś doczekała dnia, gdy z braku pieniędzy przeklętym burżujom kłaniać się jej przyszło.
Jednym słowem, jeśli i były zdobycze społeczne (choć są one kontrowersyjne, egalitaryzm jest zły z zasady), to rozsypały się dawno pył. Nawet ideologii obecna białoruska władza nie ma porządnej, w przeciwieństwie do sowieckiej. Zostały tylko zakurzone rekwizyty komunistyczne.
Być może jest jakaś mądrość w tym, by nie organizować ogólnego „leninopadu”, nie rozbudzać pasji w narodzie? Ludzie i tak narzekają, że płace zamrożone, pieniędzy nie wystarcza bo wszystko drożeje.
„Pogląd, że najpierw należy efektywną gospodarkę stworzyć, a dopiero potem zacząć myśleć o kwestiach światopoglądowych – w sposób oczywisty jest błędny. Nie sposób dziś z Białorusi uczynić nowoczesnego państwa europejskiego bez zdecydowanej i spójnej dekomunizacji społeczeństwa. To niemożliwe”- uważa Paszkiewicz i podkreśla: „Społeczeństwo, które nie ma świadomości błędów historycznych i nie wyciągnęło z nich wniosków, jest skazane na powtórzenie tych samych błędów w przyszłości”.
Tak w ogóle, gdyby tylko Łukaszenka wyraził wolę, mógłby łatwo przeprowadzić dekomunizację, a nawet rehabilitację (do czego teoretycznie skłaniać powinna logika białorutenizacji) biało-czerwono-białej flagi. Urzędnicy znów posłusznie oddawaliby temu historycznemu symbolowi (nawiasem mówiąc, bardziej estetycznemu) honory, jak to było na początku lat 90-tych.
Jednak obecny dyktator na pewno nie zdecyduje się choćby na zniesienie obchodów święta rewolucji październikowej, które stały się oczywistym absurdem na poziomie państwa. Łukaszenka przywrócił czerwoną kartkę w czasie, gdy promował ideę reanimacji ZSRR, i taka decyzja była „krokiem na drodze politycznego rewanżu”, powiedział ekspert mińskiego centrum analitycznego „Strategia” Walery Karbalewicz.
Teraz, twierdzi analityk, polityczny, ideologiczny ładunek tego święta został wyczerpany, prawie nikt do tego nie przywiązuje wagi, jedyna kwestia na Białorusi – dlaczego nie zostało dotąd odwołane?
Prawdopodobnie to już sprawa dla „psychologa”, – sugeruje Karbalewicz, – ponieważ to sam Łukaszenka ustanowił święto. Ponadto cała ta stylistyka zawarta w posągach Lenina, nazwiskach przywódców komunistycznych którymi nazywano białoruskie ulice, wszystko to sprawia, że Białoruś pozostaje „ostatnim radzieckim skansenem”. Mentalnie jest to bliskie Łukaszence, harmonizuje z jego światopoglądem, – uważa Karbalewicz.
Dodajmy, że białoruski lider dość praktyczne wykorzystuje instrumenty z tamtej epoki. Tak, w XXI wieku w stosunkowo małym kraju w Europie Środkowej, nawet przy namiętnym pragnieniu niemożliwe byłoby zdublowanie stalinizmu w całej jego krasie i okazałości, z takim samym rozmachem i z taką surowością represji. Ale siły bezpieczeństwa są nadal oparciem dla reżimu, pobicie cywilów przez milicję czy OMON zawsze znajduje uzasadnienie na Białorusi.
To oczywiście demoralizuje ludzi z organów ścigania, ale władza musi mieć niedemokratycznych gwardzistów.
Znamienne jest też to, że nie pozwolono centroprawicowej opozycji na zorganizowanie akcji pamięci ofiar represji sowieckich. (Wymyślili sobie zebrania przy budynku KGB, a może jeszcze przyjdzie im do głowy obrażanie spadkobierców żelaznego Feliksa, i to 7 listopada!)
Tak, policyjne, represyjne państwo – po pierwsze, skostniała gospodarka – po drugie. Nie przypadkowo Stalin wprowadził kiedyś nie tylko dyscyplinę wojskową w przemyśle, ale także przeprowadził w rolniczym wówczas kraju przymusową kolektywizację. Kołchozom z łatwością można było odbierać chleb, chłop stawał się bezsilny poddanym.
Łukaszenka wzruszająco zatroskany jest o strukturalno – ekonomiczną spuściznę tamtej epoki – potwory socindustrii i kołchozy. Ostro sprzeciwia się prywatnej własności ziemi, przedsiębiorstw, nawet teraz, w czasach kiedy subsydiowanie tych zombie staje się coraz trudniejsze.
Chodzi o to, że reżim na Białorusi krytycznie potrzebuje utrzymywać ludzi w ryzach, maksymalnie uzależnić ich od siebie. Gospodarka państwowa – to totalna kontrola nad wszystkim, włączając przyjazne podejście członków kolektywów pracowniczych w lokalach wyborczych.
I może powiecie – nie ma sensu Wielka Rewolucja Październikowa? Białoruski reżim szczerze wyznaje i pilnie praktykuje najważniejszą zasadę bolszewików: w imię utrzymania władzy – wszystkie metody dozwolone.
Kresy24.pl/naviny.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!