W testamencie, spisanym przed śmiercią, pisał: „Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 r. mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili…”.
Śmierć marszałka Piłsudskiego była dla polskiego społeczeństwa szokiem. Część osób, lepiej poinformowanych, wiedziała, że marszałek jest chory, ale i one nie zdawały sobie sprawy, że jest to choroba śmiertelna.
Pod koniec 1934 r. stan zdrowia Piłsudskiego był już bardzo zły. Coraz częściej gorączkował, bardzo źle sypiał, pojawiła się również opuchlizna nóg. Od stycznia 1935 r. występowały silne ataki bólów. Adiutant marszałka Mieczysław Lepecki wspominał: „Później zaczęły zjawiać się wymioty. Wszystkie te objawy Marszałek przypisywał niedyspozycjom przewodu pokarmowego i począł stosować dietę. A więc najpierw zrezygnował z potraw ciężkostrawnych, potem zaczął ograniczać porcje, aż wreszcie rozpoczął głodówkę leczniczą” (M. Lepecki „Pamiętnik adiutanta Marszałka Piłsudskiego”).
Pomimo nalegań opiekującego się nim dr. Marcina Woyczyńskiego, aby przerwał głodówkę, Piłsudski nadal ją prowadził. „Metoda ta – wspominał Lepecki – odnosiła początkowo pewne sukcesy. Mdłości pokazywały się rzadko, bóle również. Wciąż tylko rosło osłabienie. Marszałek począł stopniowo redukować wszelkie wysiłki fizyczne. Ograniczył, a potem zupełnie zniósł spacery po swoim gabinecie, coraz rzadziej zaglądał do mego pokoju, pasjanse nawet wolał, aby mu układać, nie chcąc męczyć się samemu”.
Zdaniem prof. Andrzeja Garlickiego, autora biografii marszałka: „Kuracja głodowa, którą zaaplikował sobie Piłsudski, mogła być symptomem kolejnego stadium choroby. Po prostu utraty apetytu w rezultacie odrzucania przez organizm pokarmów. Ale w owym czasie bardzo modne było oczyszczanie organizmu przez odpowiednią dietę, a właściwie głodówkę. (…) Gwałtowna utrata wagi, o której wspominają wszyscy, którzy stykali się z Piłsudskim w tych ostatnich miesiącach, była zapewne rezultatem nie owej głodówki, a rozwijającej się już szybko choroby nowotworowej. Nie sposób ustalić, jak długo choroba ta trwała. Odmienności indywidualne procesu chorobowego są bowiem w chorobach nowotworowych bardzo duże” (A. Garlicki „Józef Piłsudski 1867-1935”).
21 kwietnia Piłsudski, po długich namowach, zgodził się wreszcie na przybycie z Wiednia prof. Karla Wenckebacha, znanego specjalisty od chorób nowotworowych. Cztery dni później przeprowadzono badania. Diagnoza nie pozostawiała nadziei: nowotwór złośliwy wątroby nie nadający się do operowania. Informację tę przekazano gen. Składkowskiemu, który o wyniku badań poinformował prezydenta i premiera.
Ostatnia wola
W następnych dniach marszałek Piłsudski spisał swoją ostatnią wolę: „Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie gdzie leżą moi żołnierze co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili. Na kamieniu czy nagrobku wyryć motto wybrane przeze mnie dla życia +Gdy mogąc wybrać, wybrał zamiast domu/ Gniazdo na skałach orła, niech umie/ Spać, gdy źrenice czerwone od gromu/ I słychać jęk szatanów w sosen zadumie/ Tak żyłem.+ A zaklinam wszystkich co mnie kochali sprowadzić zwłoki mojej matki z Sugint Wiłkomirskiego powiatu do Wilna i pochować matkę największego rycerza Polski nade mną. Niech dumne serce u stóp dumnej matki spoczywa. Matkę pochować z wojskowymi honorami ciało na lawecie i niech wszystkie armaty zagrzmią salwą pożegnalną i powitalną tak by szyby w Wilnie się trzęsły. Matka mnie do tej roli jaka mnie wypadła chowała. Na kamieniu czy nagrobku Mamy wyryć wiersz z +Wacława+ Słowackiego zaczynający się od słów +Dumni nieszczęściem nie mogą+. Przed śmiercią Mama mi kazała to po kilka razy dla niej czytać”.
Śmierć marszałka
4 maja marszałek Piłsudski przewieziony został do Belwederu. Tydzień później nastąpił krwotok z ust. Ostatnie chwile życia Piłsudskiego 12 maja tak opisywał w swoim diariuszu adiutant marszałka w Belwederze rotmistrz Aleksander Hrynkiewicz: „Ksiądz zaczyna modlitwy, podają oleje święte, którymi namaszczono rytuałem przewidziane miejsca, na głowie Komendanta. Otoczenie klęczy i modli się. Rodzina wpatrzona w oblicze Komendanta z niemym bólem, niezupełnie jeszcze świadoma tragedii nadchodzącej chwili. Zbliża się kres życia Komendanta, to widzi się i czuje bez słów i wyjaśnień. (…) Komendant szklistym i nieruchomym wzrokiem patrzy w przestrzeń jakby czynił przegląd obrazu swego bohaterskiego i tragicznego życia. Jakieś myśli, jakąś wolę objaśnia słabym ruchem rąk, które za życia i w czasie choroby były zawsze tak czynne i ruchliwe. (…) Minuty ciągną się jedna za drugą długie jak minione dziesiątki lat brzemienne historią. Odwracam głowę, na tarczy zegara 8.45, koniec epoki związanej z życiem Wielkiego Człowieka”.
Uroczystości pogrzebowe
Tuż po śmierci marszałka, salon Pałacu Belwederskiego, w którym nastąpił zgon, zamieniono na kaplicę żałobną, gdzie na katafalku spoczywało jego ciało. Przy zmarłym zaciągnięto wartę honorową, którą pełnili czterej oficerowie, dwóch podoficerów i dwóch szeregowych. Wykonana ze srebra trumna z ciałem Piłsudskiego wystawiona była w Belwederze 13 i 14 maja. Katafalk przybrany był w purpurowe sukno z godłem Rzeczypospolitej.
Zwłoki marszałka ubrane były w mundur, przepasany wielką wstęgą orderu Virtuti Militari i z bojowymi orderami na piersiach. W rękach Piłsudski trzymał obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej. Nad głową zmarłego umieszczono przybrane kirem sztandary wojska polskiego z 1831 i 1863 r. oraz sztandary legionowe. Obok stała kryształowa urna z sercem marszałka, przy niej położono czapkę maciejówkę, buławę marszałkowską oraz szablę.
15 maja trumnę z ciałem Piłsudskiego przewieziono na lawecie zaprzężonej w sześć koni do katedry św. Jana. Ustawiono ją w nawie głównej świątyni. Tam marszałka żegnały tłumy. Wydarzenia te tak wspominał Stanisław Cat-Mackiewicz: „Ciało Marszałka Piłsudskiego wniesiono do katedry św. Jana, pozostawiono na noc pod sklepieniem. I tłum warszawski od rana zaczął płynąć jak rzeka. Było tysiące, dziesiątki, setki tysięcy ludu – ludzie stali jedenaście godzin czekając swojej kolei, aby na chwilę przejść prędko koło trumny, aby rzucić choć okiem na jej zamknięte wieko” (S. Cat-Mackiewicz „Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r.”).
17 maja wieczorem pociąg wiozący ciało Piłsudskiego ruszył do Krakowa, na jego trasie zgromadziły się tysiące ludzi, aby oddać zmarłemu hołd. „Pociąg z oświetloną reflektorami platformą, na której wysoko spoczywała trumna Marszałka, szedł wolno przez Radom, Kielce, Jędrzejów, Miechów do Krakowa przez całą noc. Przy trumnie trzymali wartę generałowie, oficerowie i szeregowi. W jednym z wagonów jechała rodzina Marszałka. Noc była ciemna, od czasu do czasu padał drobny deszcz. Wzdłuż toru kolejowego mieszkańcy rozpalili ogromne ogniska, żegnając odjeżdżającego na zawsze Józefa Piłsudskiego” – pisał Cat-Mackiewicz.
Pociąg żałobny z trumną Piłsudskiego dotarł do Krakowa w sobotę rano 18 maja. Na dworcu na jego przyjazd oczekiwali prezydent RP, rząd, generalicja, korpus dyplomatyczny oraz różnego rodzaju delegacje. Ośmiu generałów, z Juliuszem Rómmlem na czele, przeniosło trumnę z platformy na lawetę armatnią. Po odprawieniu modłów przez metropolitę krakowskiego arcybiskupa Adama Sapiehę, kondukt ruszył na Wawel. Na czele pochodu szedł oddział doboszy z werblami, następnie postępowała orkiestra wojskowa, poczty sztandarowe przysłane przez wszystkie pułki Wojska Polskiego oraz duchowieństwo. Po nich szedł okryty kirem koń Piłsudskiego. Za nim jechała laweta z trumną, ciągnięta przez sześć karych koni. Otaczało ją 12 adiutantów z obnażonymi szablami.
Po dotarciu na wzgórze wawelskie przemówienie ze stopni katedry wygłosił prezydent Ignacy Mościcki, który żegnając marszałka mówił m.in.: „Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroń jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą doli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż purpurą królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę”. Następnie generałowie, przy dźwiękach dzwonu Zygmunta, wnieśli trumnę do katedry. Po mszy pontyfikalnej, którą celebrował metropolita Sapieha, generałowie znieśli ciało marszałka do krypty św. Leonarda. Na zakończenie uroczystości ustawione na wawelskim wzgórzu działa oddały 101 strzałów armatnich. W całym kraju zapanowała trzyminutowa cisza. Szacuje się, że w pogrzebie w Krakowie wzięło udział około 100 tys. osób, kondukt ciągnął się przez kilka kilometrów.
Wspominając atmosferę panującą po śmierci marszałka Cat-Mackiewicz pisał: „Piłsudski miał fanatycznych wielbicieli, którzy go kochali więcej niż własnych rodziców, niż własne dzieci, ale było wielu ludzi, którzy go nienawidzili, miał całe warstwy ludności, całe dzielnice Polski przeciwko sobie, potężną nieufność do siebie. I oto nie znać było tego w dniu pogrzebu. Przeciwnie, można stwierdzić jako fakt i prawdę, że w dniach jego pogrzebu, że na wieść o jego śmierci, strach i zalęknienie, co stanie się teraz z Polską, kiedy Jego zabrakło, przeleciał od Bałtyku poprzez Poznańskie i Śląsk i od Karpat do Dźwiny. Po całej wielkiej ojczyźnie, którąśmy cztery lata po jego śmierci stracili”.
W 1937 r. na polecenie metropolity krakowskiego arcybiskupa Adama Sapiehy trumna ze szczątkami marszałka Józefa Piłsudskiego została przeniesiona do krypty pod wieżą Srebrnych Dzwonów.
Tekst za Dzieje.pl (PAP)
27 komentarzy
Jan
13 maja 2016 o 18:26Prawdziwy Maz Stanu i wizjoner.Zabraklo Go w styczniu i lutym 1939r.
Już w 1933r.wiedzial ze Francja i pozostale kraje „zachodu” nie pomoga II RP w razie konfliktu z III Rzesza.Beck kochal konie oraz „swiatowy flesz swiatel” – nic nie zrozumial co Marszalek mu wkladal do glowy.
Obecnie tez mamy sporo „Beckow” ale Marszalka zadnego.Biedna ta nasza Polska.
jubus
16 maja 2016 o 13:57No i żadnego Dmowskiego.
Jan
16 maja 2016 o 16:25N.iestety
OZCROK
15 maja 2016 o 13:18TO przeczytac duraki.
Marszałek Józef Piłsudski odbrązowiony
Antoni Położyński
Jan
15 maja 2016 o 19:30Antoni Polozynski rocznik 1914.Gdy była Bitwa Warszawska miał lat 6 .
Gdy umieral Marszalek on konczyl Seminarium Nauczycielskie w 1935r.
Endecja miała duże wpływy i obwiniala Marszalka za wszystko – lacznie z Traktatem Ryskim który sama podpisala i wychwalala.
Oskarzano Go tez ze jest szpiegiem Lenina itd.
Pan Antoni ksiazke wydal własnym sumptem bo żaden wydawca nie chciał tych „rewelacji” wydac.Nie zmienia to oczywiście jego wizerunku Kawalera Virtuti Military za bohaterstwo w II WS.
OZCROK
15 maja 2016 o 13:22UCZYC PRAWDY I PRAWDZIWEJ HISTORI NASZEJ OJCZYZNY
OZCROK
15 maja 2016 o 13:41Arcybiskup Adama Sapieha sprzeciwil sie by tego masona pochjwac na WAWELU —A JA JAKO MLODY CHLOPAK NOSILEM KWIATY NA jego sarkofag —- nieznajac PRAWDY.
Nalezy TEZ PRZECZYTAC RAPORTY Tuchaczewskiego.
ORAZ PRZEKAZANIA GENERALA BIALEJ ARMI DENIKINA.
A CO Z ARMIA POLONI AMERYKANSKIEJ KTURA TO marszałek Józef Piłsudski odeslal spowrotem do ameryki tuz przed wybuchem wojny z bolszewikami?????
PRZED DNIEM BITWY O WARSZAWE Piłsudski ZLOZYL REZYGNACJE NA RECE WITOSA A TEN JA NIE UJAWNIL bojac sie paniki w wojsku POLSKIM
Jan
15 maja 2016 o 19:53Kolejna proba manipulacji!!!
Nigdy nie było problemu z pochowkiem Marszalka na Wawelu!!!
Sapiecha wydal zgode na pochowek Marszalka w Krypcie Sw.Leonarda do czasu przeniesienia Jego zwlok do Krypty Wiezy Srebrnych Dzwonow.
Gdy Krypta była gotowa w 1937r i Sapiecha chciał Marszalka przenieść to rząd na czele ze Skladkowskim poztanowil jednak aby krysztalowa trumna pozostala tam gdzie jest czyli Krypcie Sw.Leonarda.I z tad klotnia miedzy Rzadem II RP,Sapiecha która oparla się o Watykan.
Sapiecha odmowil pochowku na Wawelu Sienkiewicza o który prosil I.Padarewski.Z Pilsudskim zas w 1927r ustalil ze ostatni który z wieszczy będzie pochowany to J.Slowacki.
Wiem ze Zmudzinom Marszalek koscia w gardle stoi ale powinii klekac przy jego sercu na Rossie gdyż tylko dzięki niemu i ofiarności polskiego zolnierza mieli 20 lat wolności pomimo iż już w 1918r.juz tworzono białorusko-litewska republika rad.
ozcroc
16 maja 2016 o 01:01Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że współczesny orzeł jako godło państwowe jest produktem masonerii, która w 1927 roku dokonała zamachu na polskiego godło narodowe. Poniżej artykuł opisujący te fakty. Dodatkowo zobaczymy jak zmieniła się symbolika orła w 2013 roku.
W 1927 roku dokonano profanacji polskiego godła narodowego. Trzeba to sobie powiedzieć jasno i otwarcie. Celowo używam tutaj określenia „profanacja”, ponieważ rzeczywiście zbezczeszczono jedną z największych świętości narodu. Zbezczeszczenie to dokonało się w trzech wymiarach.
Po pierwsze: usunięto krzyż z korony orła. Usunięcie krzyża oznacza wyparcie się wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej, której oddziaływanie na Polaków pozwoliło ten krzyż umieścić na najważniejszym symbolu ludzkiej władzy zwierzchniej. Odrzucenie krzyża było symbolicznym aktem zmarginalizowania wiary w potężną moc zwycięskiego znaku Zbawiciela. Było też realizacją masońskiego planu rozbicia jedności państwa i Kościoła w trosce o dobro społeczeństwa.
Po drugie: zastąpiono koronę zamkniętą koroną otwartą. Jest to wyraźna regresja. Powrót do takiego stanu rzeczy, jaki dominował stosunki międzynarodowe w XI i XII wieku, czyli do próby ujarzmienia Polski i sprowadzenia jej do rzędu wasali. W średniowieczu tak działało cesarstwo niemieckie. Kto zadziałał podobnie w 1927 roku? Kto chce, abyśmy nadal, jako naród, nie mogli szczycić się symbolem pełnej, absolutnej suwerenności, jakim jest corona clausa?
Po trzecie: tradycyjne koniczynki zastąpiono pięcioramiennymi gwiazdkami. W dobie piastowskiej na skrzydłach orła widnieje przepaska zwana smugą. Jest to pozostałość po tzw. przepasce śląskiej, w skład której wchodził krzyż, i która znajdowała się na skrzydłach orła w herbie Henryka II Pobożnego. Krzyż znajdował się wówczas na piersi orła. Jako znak Śląska, przepaska z krzyżem została niemal usunięta. Na obu skrzydłach pozostała „smuga” zwieńczona trójliściem, koniczynką. Widoczne jest to w herbie Henryka V legnickiego, herbie Władysława Jagiełły, herbie Zygmunta I Starego, Stefana Batorego oraz herbie Jana III Sobieskiego. Ponoć w oparciu o godło z czasów Batorego Z. Kamiński opracował godło z 1927 roku. Nie wiadomo, co się stało, że ów profesor w tradycyjnym trójliściu dostrzegł pięcioramienną gwiazdkę. Jak wspomniałem już wyżej, w gwiazdce tej współcześni widzieli ewidentny symbol masonerii, pentagram. Umieszczenie pentagramów na godle jest chyba najwyższym stopniem profanacji naszej świętości narodowej. To tak, jakby papieża ubrać w mundur gestapo.
ozcroc
16 maja 2016 o 02:02ZA tymi wszystkimi wydarzeniami stoi MASONERIA
i ZYDZI oni zaplanowali PIERWSZA I DRUGA wojne swiatowa ich BANKI oplacaly rewolucje zydobolszewicka
A TERAZ —- MAJDAN na Ukrainie.
Petro Poroshenko ZYD
Arseniy Yatsenyuk ZYD
Mikheil Saakashvili ZYD gruzinski wychowany w usa
TO wszystko jest tak zwany nowy porzadek swiata NWO
Wszystkie narody pod jednym rzadem swiatowyum oczywiscie ZYDOWSKIM
PLANY stworzenia JUDEOPOLONI jeszcze nie upadly.
PLANY KTÓRE byly i sa konsekwentnie realizowane od suleci . Piłsudski byl jednym z tych ktory pomagal realizowac te plany zydomasoneri. ZA pieriestrojki rosja pertraktowala z rzadem POLSKI O ODDANIE ZIEM UKRAINY Z czasow przedwojennych .Polski rzad sie nie zgodzil bo wiadomo plany ZYDOMASONERI sa INNE .
TRZEBA szukac , czytac , zbirac, fakty, zdarzenia, historyczne, rozwarzac, by wreszcie ze zdrowym rossadkiem, ocenic, i POZNAC PRAWDE.
POZDRAWIAM
Jan
16 maja 2016 o 11:43No tak.Teraz problem z korona a za chwile z kopytami kasztanki Marszalka bo zapewne podkowal ja kowal Zyd i na dodatek Mason – straszne bo i kasztanka była zamieszana w „swiatowy spisek Zydow”
Zydzi tez oprócz wojen zaplanowali getta w Europie razem z Himlerem zas holokaust był spiskiem rabinow z Europy Wschodniej.
ozcroc
17 maja 2016 o 01:49NASZE KAMIENICE WASZE ULICE napewno to powiedzenie jest znane wszystkim.
zyd nigdy nie zajmowal sie praca TYLKO interesem— tak ze biedna kasztanka byla podkuta
przez takiego samego biednego Polkiego goja.
zydzi tez oprócz wojen zaplanowali getta TU ma Pan racje po to to zrobiono
by wymordowac ta mieszannine biednych zydow i mieszancow.
OCZYSCIC zydowska rase .
Chazarowie to ci zydzi kturzy rzadzili i trzymali i trzymaja lapska na rzadach .bankach. To ci kturzy chca zdominowac SWIAT pod swimi lapskami — TO jest ten NWO nowy porzadek swiata
Zreszta HITLER -pól zyd powiazany z rodzina rothschild Realizowal plany zydomasoneri .
druid
16 maja 2016 o 22:40Jan bzdury piszesz. To zdrajca naszego kraju.
ozcroc
16 maja 2016 o 23:46Paderewski byl glownym tworca niepodleglego pastwa polskiego. Jozef Pilsudski mial minimalny wklad. Pilsudski byl postrzegany przez sojusznikow jako wspolpracownik Niemiec i Austro-Wegier. Przez Rosjan ktorzy wystepowali jako sojusznicy panstw sprzymierzonych, Pisludski byl uwazany za terroryste i bandyte napadajacym na pociagi, zaslugujacym na stryczek. W chwili zwyciestwa panstw sprzymierzonych nie byl zadnym partnerem. Bez Paderewskiego i Dmowskiego, oraz armii polskiej wystawionej za pieniadze Polonii, Polska bylaby rosyjska prowincja pod kuratela rosyjska o bardzo ograniczonej autonomii, zas Pilsudski skonczylby na stryczku albo w najlepszym razie gnilby gdzies w rosyjskich kazamatach. Jak ktos mi nie wierzy, niech sobie poczyta poglady lorda Lothiana na temat Polski, wlasciwego tworcy tzw. Linii Curzona. Dzieki Paderewskiemu, Dmowskiemu i polskiej armii Hallera, Pilsudski z terrorysty i bandyty zostal politykiem, akceptowanym przez zwycieskie mocarstwa.
ozcroc
17 maja 2016 o 00:05Pilsudski mason rycerz kadosz 33 stopnia.
Litwak, mason i gest ukrytej
Tymczasem Polska odzyskała niepodległość na skutek bardzo szczęśliwego zbiegu okoliczności (upadek trzech państw zaborczych, interesy Francji w Europie Środkowej) i mądrego rozgrywania spraw polskiej przez Romana Dmowskiego oraz polityków z szeroko rozumianego obozu prawicy. Żadne operetkowe imprezy w postaci legionów nie wpływały na przyszły los Polski. Co więcej, Piłsudski tak dla Ententy, jak i większości Polaków był podczas wojny nikim. Dopiero sprytny manewr z ”kryzysem przysięgowym” i niemieckie poparcie tuż przed końcem działań wojennych pozwoliły mu powrócić do Warszawy w glorii męczennika (a męczył się w twierdzy magdeburskiej okrutnie) i zbawcy narodu. Typowa, hochsztaplerska zagrywka.
Mit drugi: genialny wódz, zwycięzca Bitwy Warszawskiej. Ten genialny wódz, cackający się z bolszewikami w roku 1919 – a więc wtedy, gdy na froncie byli widmowym przeciwnikiem – snujący jako polityk beznadziejnie anachroniczne, jagiellonowe koncepcje (w dobie uformowanych, mających własną tożsamość i własne cele narodów), wspomagający Ukraińców, którzy nie dorośli do życia w niepodległym państwie, otóż ten geniusz przez własne zadufanie i nieuctwo pozwolił prymitywnej, bolszewickiej masie, dowodzonej bynajmniej nie przez wielkich strategów, zbliżyć się na przedpola Warszawy. W następstwie: załamanie nerwowe, czasowe opuszczenie walczących wojsk (nazywamy to dezercją) i zdanie się na oświadczenie wojskowego fachowca, generała Rozwadowskiego, planującego i wzorowo wykonującego kontruderzenie.
Zamach majowy – czyli Polska nierządem stoi. To typowy, bardzo prymitywny, w stylu Piłsudskiego, chwyt propagandowy. Rzeczpospolita w I połowie lat 20-tych była wprawdzie państwem biednym, inaczej być nie mogło, ale o całkiem sprawnie działającym systemie demokratycznym – nie zmienia tego fakt zamordowania prezydenta, to może zdarzyć się wszędzie, nawet w USA – i o rozkręcającej się gospodarce (stabilizacja złotego przez fachowca z obozu prawicy, początek budowy gdyńskiego portu). Jedynym motywem działania marszałka (takie słowo w środku zdania pisze się z małej litery) była chęć przejęcia władzy – dla siebie i swojej jeszcze bardziej kurduplowatej sitwy. Udowodniły to aż nadto kolejne lata.
Mit ostatni: przedwczesna śmierć Piłsudskiego albo: gdyby komendant żył dłużej ” Myślę, że śmierć w maju 1935 roku była jego finalnym hochsztaplerskim trickiem. Zmarł bezpiecznie na 4 lata przed wybuchem wojny – tej wojny, która ostatecznie złamałaby ”dziadkową” legendę. Gdyby żył, pewnie stałby się polskim odpowiednikiem marszałka Petain. Chociaż nie, to mimo wszystko za wielkie nazwisko. Byłby polskim Gamelin.
ozcroc
17 maja 2016 o 00:10Rycerz Kadosz (ang. Knight ofKadosb) stopn Rytu Szkockiego
ozcroc
17 maja 2016 o 00:31W roku 1927 USA i Anglia przyznały Polsce dużą, jak na owe czasy pożyczkę 62 ml, dolarów USA i 30 mln w funtach angielskich .Pieniądze te w znacznym stopniu zostały zmarnowane na wybory i przez ministra Czechowicza . Świadczy to mzd. o tym,ze zamach majowy byl w interesie masonerii rządzącej USA i Anglią. Artykuł Z. Wasilewskiego jest nieco ciężkawy ,ale dość interesujący m.in po raz pierwszy wyczytałem,że na straży reżimu sanacyjnego stało wojsko, co by nie najlepiej swiadczyło o patriotyźmie kadry oficerskiej.
ozcroc
17 maja 2016 o 00:34Fragment wspomnień Zygmunta Wasilewskiego, wybitnego publicysty narodowego, poświęcony analizie legendy Józefa Piłsudskiego. Tekst opublikowano w londyńskiej „Myśli Polskiej”.
Ściągają to zagadnienie na grunt stosunków polskich, zdajemy sobie sprawę wszyscy, jakie doświadczenie przeżyliśmy w tych latach. Doświadczenie z socjalistami, którzy dostali się do rządu. Otóż oni, wierni swej manierze myślenia w tych możliwościach działania, jakie się nadarzyły, dostrzec dla siebie mogli tylko jedną rolę – mechaników. Pełne życie polityczne społeczeństwa polega na umiejętnym ustosunkowaniu czynnika mechanicznego, jakim jest państwowość, do czynnika organicznego, jakim jest naród. Całość zawdzięcza życie dziejowe żywej sile krwi narodu. Brak odpowiedniego wykształcenia i zajadłość koteryjna, pielęgnowana w konspiracjach, nie pozwoliły socjalistom zrozumieć tej prostej prawdy. Po krótkim oportunistycznym manewrowaniu ideą przedstawicielstwa narodowego, postanowiono w drodze zamachu uprościć zagadnienie. Postąpiono metodą „bezdańską”, zawładnąwszy maszyną w pociągu dziejów. Narodowi powiedziano: ręce do góry. Oni sami będą działać, mając w ręku maszynerię. Oczywiście na to potrzebny jest dyktator w roli naczelnego inżyniera. Zapanowała konspiracja, patenty bowiem zapewniają wynalazkom osobistym monopol i tajemnicę.
Eksperyment dokonany w Polsce tak wielkim jej kosztem nie powinien jako doświadczenie minąć bezowocnie. Chyba dziś dla wszystkich jest jasne, że do organizowania państwa i rządzenia nim nie wystarcza wiedza, czerpana z broszur socjalistycznych i z praktyk bojówkowych, że potrzebna jest wiedza gruntowna o istocie życia narodowego i jego twórczości cywilizacyjnej. W przeciwnym razie grożą katastrofalne koszta doświadczenia zarówno dla mechaników, jak i dla narodu. Życie nie wytrzymało tego mechanicznego systemu. Przy pewnym większym wstrząśnieniu w r. 1920, póki ten system nie był jeszcze sprecyzowany, udało się żywym siłom narodu (młodzież) przezwyciężyć trudności. W 20 lat potem, gdy naród v o l e n s n o l e n s zawierzył się tajnej organizacji, uderzenie z zewnątrz strąciło sztucznie dolepione wodzostwo i te żywe siły pomimo bohaterskich walk, prowadzonych na oślepnie mogły zapobiec już katastrofie.
Nie o rekryminację mi chodzi, lecz o naukę, a przede wszystkim o głębokie wejrzenie w podstawy myśli politycznej, niezależnie od tego, jakie by hasła ideologiczne co do ustroju państwa w głowie świtały. Pierwsze przykazanie nowoczesnej myśli politycznej — fundować rzecz na żywej sile narodu. A drugie równorzędne — tak ustosunkować do tych sił aparat mechaniczny, aby te oba czynniki sobie nie wadziły, ale owszem wzajemnie się dopełniały i wspomagały. Oto wielki — otwarty do rozwiązania — problemat .dla polskiej myśli twórczej.
Nie może być oczywiście dla nas wzorem ustrój dzisiejszy Rosji, ale nie może też być wzorem ideologia hitleryzmu. Obie te konstrukcje niebo obie są tylko maszynowe. Hitleryzm również ma w sobie zaród szkoły socjalistycznej, juz uwidoczniony nawet w nazwie: jest socjalizmem barwy narodowej. Za genialny wynalazek i wyłom w doktrynie tak schematycznej socjalizmu można uważać myśl potraktowania i duszy narodu jako maszyny. Tym genialniej wygląda ten pomysł, gdy go zestawimy z naiwnym poglądem naszych socjalistów, że narodu wcale nie ma, nawet z bolszewickim, że narodem, jest tylko proletariat w łachmanach. Ale co z tej genialności, gdy nie uwzględnia, że dusza narodu nie jest maszyną i że nie można z niej uczynić na dłuższą metę użytku czysto fizycznego, przez wyprucie z niej pierwiastka ludzkiego i Boskiego. Nacjonalizm polski jest dopiero w okresie dojrzewania, ale zda maturę dopiero wtedy, gdy rozejrzawszy się w dziejach lat ostatnich, wynajdzie syntezę, która by przywróciła życiu prawo dążenia do pełnego rozwoju.
Że Polska przez te dwadzieścia lat po odrodzeniu państwa pomimo lekkomyślnie sprawowanego zarządu nie zmarniała i nie ośmieszyła się, przypisuję to poczciwości natury polskiej ludności i zdrowym instynktom. Społeczeństwo polskie (można na to przytoczyć wiele faktów) korygowało krzywizny posunięć rządu. Tzw. „sanacja” rzucała się na rozmaite pomysły, jakby ten oporny charakter ogółu „uzdrowić”, świadomość jego pomylić, i to ja najbardziej irytowało, że istniał jakiś niewidzialny rząd dusz, regulujący opinię. Widziałem wyraźnie rezultaty pracy naszego obozu wszechpolskiego z lat pięćdziesięciu. Walka, jaką obóz sanacyjny z nami toczył, była dla nas zaszczytna. Walkę zaostrzał niepokój sumienia, widziano bowiem, że za nami stoi opinia kraju i że to właśnie daje nam niezależność stanowiska, gardzącą kompromisami. Szukano tedy porady u rozmaitych „interpretatorów” prawa i historii, jakby przeprowadzić ustawowo i publicystycznie tezę, że skoro jest państwo, to naród stał się pojęciem jedynie poetyckim, o którego sens pytać trzeba Mickiewicza, nie rządu (autentyczne).
Znajdzie się pewno historyk, który do okresu Polski 1919-1939 dolepi etykietę, że był to okres walki wewnętrznej mechaników z nacjonalizmem polskim. Istotnie to było ciężkie przesilenie w rozwoju polskiej osobowości narodowej, przesilenie tym groźniejsze dla schorowanego w długoletniej niewoli narodu, że na jego życie czyhały dwa sąsiednie imperializmy zmechanizowane psychicznie, a .nawet zmotoryzowane fizycznie. Społeczeństwo, mając 30% mniejszości, podatnej na tajną propagandę z obu stron mocarstw obcych, czuło dobrze, że zacząć trzeba od zapewnienia sobie bezpieczeństwa wewnętrznego przez obłaskawienie, spolszczenie lub sterroryzowanie różnych tej mniejszości odłamów. I to były pierwsze kroki nienawistnego dla mechaników nacjonalizmu. Ich regime hołdował wręcz przeciwnym zasadom. Mniejszości były im potrzebne do zwalczania nacjonalizmu polskiego, dążącego do unarodowienia państwa. W celu sponiewierania patriotyzmu polskiego na Pomorzu dawano tej krainie takich wojewodów, jak Kirtiklis, w celu zaś krzewienia idei ukrainizmu wojewoda Józewski tępił żywioł polski.
Tak wyglądała wolność i polska racja stanu w rękach mechaników ze szkoły socjalistycznej i kombinatorów. Polityka zagraniczna i sprawy armii okryte były zupełną tajemnicą. Poczciwość zaś społeczeństwa polskiego była tak bezgraniczna, że bez szemrania zastosowała się do nakazów milczenia z wiarą, że jednak ci u władzy są bądź co bądź patriotami i nie można im pracy niedyskrecją utrudniać. Z palcem na ustach przestrzegano lojalności. Przekonaliśmy się, że ta nasza lojalność była grzechem wobec ojczyzny. Usprawiedliwia okoliczność bardzo rzeczowa — obóz narodowy był bezbronny. Czynniki okupujące władzę miały w ręku armię. Naród był bezbronny i do tego systematycznie rozbrajany moralnie. Znaleźliśmy się pod władzą sił mechanicznych.
* * *
Polska rozpoczęła swój nowy żywot od legendy, tym różniącej się od legendy np. o Kraku, który zabił smoka i naród ocalił, że tamta dawna urosła w wyobraźni potomnych, ta zaś inscenizowana była w biały dzień współczesności, zaspanej jeszcze i nie umiejącej opanować nowej sytuacji dziejowej. Bohaterem legendy zrobiono Józefa Piłsudskiego, znanego już przed wojną z wyprawy na pociąg w Bezdanach, potem organizatora polskiej siły zbrojnej przy armii austriackiej w randze brygadiera. Źródła mitu o Piłsudskim, jako Salwatorze Polski i przyszłym jej władcy, umiejscowić trzeba co do na czasu w okresie wojny, a geograficznie gdzieś między Oleandrami krakowskimi, Magdeburgiem i biurem Rady Regencyjnej. O dekretach Rady Regencyjnej z dnia 2 i 14 listopada 1918 roku przekazujących władzę Piłsudskiemu, historyk roku 1918 Feliks Honowski pisze wiele. Wszystko w tym obszernym dziele oparte być miało na dokumentach oficjalnych i prasowej informacji. A jednak w tym najważniejszym bodaj punkcie autor rezygnuje z wszelkiego oparcia o fakty, biorąc mit za podstawę dogmatyczną i za punkt wyjścia całego dzieła. Oto jego słowa (podkreślenia moje):
„Czytając pierwsze słowa dekretu ma się wrażenie, jakby sam fakt zjawienia się Marszałka (brygadiera) w kraju był dostateczną i kompletną przyczyną, zawierającą w sobie wszystko to, co się samo przez się rozumie, co zostało upowszechnione w umysłach, stało się wszystkim wiadome i choćby nie zostało nigdzie na drodze oficjalnej ogłoszone, przez wyłączenie wszystkich innych w przeważającej części opinii publicznej, musiało się stać rzeczywistością, musiało się zrealizować w niezaprzeczalny tytuł do objęcia władzy w powstającej Polsce — dla przyczyn zupełnie realnych. Ma się wrażenie, jakby Piłsudski do czasu niewoli niemieckiej był już dzierżycielem władzy zwierzchniej w Polsce i tylko jakiś kataklizm wytrącił mu chwilowo berło z ręki” (s. 3).
W ten sposób prawnik, przyzwyczajony do ścisłego analizowania tytułów posiadania, zarejestrował w kronice historycznej zjawisko, które miało zadecydować o losach Polski na cały „sezon” jej państwowości. Zarejestrował po prostu jako mit według cech typowych legendy: „miało się wrażenie, jakby …”
Powstał niedawno w Warszawie kosztem skarbu Instytut do badań najnowszej historii polskiej, który wydał kilkadziesiąt tomów „Niepodległości”, mających wypełnić treścią i uzasadnić legendę. Prawda była inna. Im bardziej była tajona, tym dramatyczniejszy stawał się przedział między społeczeństwem a światem oficjalnej legendy. Rosła bowiem nieufność, bo tylko rząd skrępowany tajemnicą z zewnątrz, mógł być zmuszony do tak nieszczerego postępowania z własnym społeczeństwem.
W czyichś planach na Polskę zdecydowano, że Piłsudski ze swoją naturą i manierą polityczną może się okazać w Polsce człowiekiem misyjnym w takiej właśnie proporcji, w jakiej przydatnym był tym planom na Rosję — Uljanow (Lenin). Obaj ci ludzie niewątpliwie korzystali z koniunktury w tej rachubie wallenrodycznej, że zbawcami będą swych krain: jeden w oparciu o wiarę w moc wielkiej idei, drugi w oparciu o wiarę w swój geniusz. Niemniej nie obliczono się z tym, że co innego jest rozpętać żywioły wywrotowe w kraju niewolników, a co innego fascynować legendą personalną naród z usposobienia sceptyczny i mający bądź co bądź tradycje polityczne. W Polsce cała impreza inscenizowania dziejów legendarnych przybrać musiała charakter walki wewnętrznej. Opinia narodowa oparła się legendzie. Nazywano za to naród nasz „narodem idiotów”, ale tylko dzięki tej odporności ocalała moralna organizacja narodu. Katastrofa zniosła z powierzchni życia wszystko, co w nim było legendą.
Na co potrzebna była i komu legenda o posłannictwie męża opatrznościowego w duchu mesjanicznym według wzoru 44? Potrzebna była na to, aby Polakom łatwiej przełknąć było ideę permanentnej rewolucji. Tak złoczyńcy podrzucają psom truciznę w chleb owiniętą. Liczono przy tym na brak węchu politycznego w społeczeństwie schorowanym, robiono więc spisek na opinię dość jawnie. Hasła rewolucyjne były podówczas modne, oswojono się z nimi, nie brano ich na serio. Wszystko, co rewolucja pod firmą Piłsudskiego robiła, poczytywano za genialne posunięcia wodza, do tego stopnia, że uśmiechano się czytając „Głos Prawdy”, organ przewrotu majowego, w którym Wojciech Stpiczyński bez obsłonek program pogłębiania rewolucji głosił. A był to człowiek tak bliski władzy Piłsudskiego, że dano mu stanowisko kierownika „Biura Planowań” państwowych.
Nie była to jednak sprawa tak łatwa, jak to sobie ten dość już staroświecki rewolucjonista wyobrażał. Rewolucjoniści z rządu lubelskiego obrali sobie Piłsudskiego za wodza rewolucji, ale nie obliczyli się dobrze z naturą tego szlachcica litewskiego z XVII wieku. Piłsudski nie był wyłącznie własnością rewolucjonistów typu bojówek socjalistycznych. Trzeba pamiętać, że równie mu oddanym, jak „Głos Prawdy” — był organ konserwatystów „Czas” krakowski z p. Wojciechem Roztworowskim, doskonale się orientujący w intencjach polityki magdeburskiej. Piłsudski manewrował i kombinował. Piłsudski miał inne jeszcze poza Stpiczyńskim biuro planowań. Przy jego pomocy stał się wynalazcą nowego typu rewolucji — powiedzmy — syntetycznej, polegającej na szczepieniu. Na pniu starego drzewa szczepił jej owoc, tak jak się szczepi gruszki na wierzbie.
Wątpię, czy Piłsudski spodziewał się z tego słodkich owoców dla kraju, ale ryzykował, w każdym razie, nie tracąc tytułu „wiecznego rewolucjonisty”; zapewniał sobie władzę i panowanie. Wszystkie instytucje i funkcje państwowe przybrały podwójny charakter. Na oko wszystko było po staremu nominalnie i w hierarchii, ale treść była rewolucyjna, zawierająca działanie prawa, które miało być ich duszą. Tak się stało nawet z sądownictwem. Rzecz naturalna, miejsce prawa zajęła przemoc, jako istota władzy rewolucyjnej.
Oczywiście o wcieleniu w życie jakiejkolwiek idei nie może być w tym systemie mowy. Może być mowa tylko o wyniszczeniu sił moralnych narodu. Doskonale to jednak odpowiadało doraźnym interesom kombinatorów, i oportunistów, których rewolucja ku sobie pociągnęła, dając im nazwę obozu Sanacji, dogadzało też ambicjom Piłsudskiego, któremu wystarczała żądza władzy, nie dająca się nasycić. Była mu potrzebna władza dla władzy, dla zadowolenia, jakie daje technika władania bez względu na skutki. Jaki mu bowiem przyświecał cel, tego nikt nie doszedł, tego nie wyjaśniają jego pisma, owszem, one tylko zaciemniają kwestię, co by z Polską czy dla Polski chciał zrobić.
Piłsudski, obejmując pełnię władzy w państwie jeszcze nie urządzonym, znalazł się w lepszym położeniu, niż dawny król powołany na tron z elekcji, nie krępowały go bowiem od wewnątrz żadne pacta conventa. Opinia publiczna, oduczona polityki, oswojona w bierności swojej z fatalizmem faktów dokonanych, chętnie poddawała się sugestii i rada byłaby wierzyć w dobrą wolę Piłsudskiego. Zresztą nie miała sposobu wyrażenia swej woli i wpływania na fakty. Piłsudski miał otwarte pole dla swej inicjatywy. Jeżeli go mogły krępować jakie czynniki, to były one w najbliższym mu obozie rewolucyjnym. Zrazu Piłsudski nawet liczył na możliwość rządzenia w oparciu o dobrowolność obywateli. W tym kierunku, aż za daleko, poszła myśl sejmowładztwa. Szukał drogi, manewrował, kombinował. Był to eksperyment, któremu pilnie przypatrywały się obce potencje, nie tylko potencja opinii polskiej. Mam wrażenie, że doświadczeniom Piłsudskiego przypatrywał się bacznie nie tylko rząd państwa sąsiedniego, ale i przyszły jego władca Adolf Hitler, który wkrótce miał wziąć na siebie sukcesję polityki niemieckiej w Polsce. Z doświadczeń tych skorzystał, wzorując się na metodzie szczepionek rewolucyjnych. Poszedł jednak dalej, bo gdy Piłsudski zadowolił się posiadaniem mechanizmu państwowości, odrzucając naród poza nawias, tam dyktator włączył cały naród do maszyny państwowej i nazwał to nacjonalizmem. Mam to wrażenie, że w ostatnich latach w Polsce usiłowano naprawić błąd antypatii względem narodu przez wzorowanie się na doświadczeniach sąsiada, ale Ozon poradzić już temu nie zdołał. Ludzie z obozu Piłsudskiego, obarczeni jego testamentem, nie wiedzieli, co z narodem robić, którędy iść dalej. Wreszcie niespodzianie postawili na kartę los narodu — i zniknęli. Tyle ich widziano.
ozcroc
17 maja 2016 o 00:44A TUTAJ PRZECZYTAC KSIAZKE
PIEKNA OPOWIESC NAPISANA PRZEZ
ROMANA DMOWSKIEGO
— pod pseldonimem
KAZIMIERZ WYBRANOWSKI
DZIEDZICTWO
——————–
oddajaca atmosfere POLSKI przedwojennj
lew
17 maja 2016 o 08:01Jan , narazie nie mam czasu , aby coś wiecej napisać, powiem krótko. Testament Pilsudskiego został zrealizowany we wrześniu 1939. Klęska wrzesniowa 1939 to był koniec ostateczny jego mitu.
Jan
19 maja 2016 o 10:40Jest przysłowie: „Po śmierci d……..nie rzadzi”Jego iddee 2-krotnie oleli litvusi twierdzac ze najgorsze co ich spotkalo to sojusz z Polska.Potem Ukraincy zamiast wznieść się na wyzyny i wystawić przy Petlurze przynajmniej 500tys.zolnierzy zamiast najpierw 3tys.i docelowo 40tys.
Mieli przykład po Chmielnickim co otrzymali za „lojalke” przeciw Polsce za cara – jednk woleli „gruszki na wierzbie” od bolszewikow.
Kolejny rozdzial po Rappallo gdzie RP została praktycznie bez sojuszy to rok 1933 i proba wojny prewencyjnej przy wsparciu Zabojadow(tylko politycznym) przeciw III Rzeszy.Hitler kanclerzem został w styczniu zas rozmowy z Francuzami na przełomie marca i kwietnia.
Ci kategorycznie odmowili jakiegokolwiek wsparcia.
W rozmowach z Beckiem zawsze go ostrzegal aby nie przystepowac do wojny jako pierwszym.Nie liczyc na Sojusze!!!
A co zrobil „Beck”?
Wystarczylo tylko zachować neutralność a tym samym Hitler bylby pewien ze RP nie zaatakuje go w razie wojny z zachodem!!! Nie byłoby Paktu Ribbentrop-Molotow.
Zas co do tzw.”Korytarza” do Prus to rozmowy rozpoczęli pierwsi Polacy już w 1926r.z Niemcami bo już wtedy wiedziano ze wczesniej czy później będzie z tego problem jednak obie strony ustalily ze do tego tematu wroca później.
Proszę zapoznać się z polityka Niemiec wobec Polski do 1933r i od 1933 do .lutego 1939r.
Beck nie prowadzil polityki Pilsudskiego ani ekipa rzadzaca z Rydzem-Smiglym.Politycy którzy współpracowali z Marszalkiem byli odsunięci na boczny tor.Tylko idiota mogl uwierzyć w pomoc Anglii czy Zabojadoww!!!!
ozcroc
18 maja 2016 o 10:54TRZEBA i poznac Tą Prawdę
————————————-
Judeopolonia żydowskie państwo w Państwie Andrzej Leszek Szczęśniak. Audiobook Pl. Ksiązka czytana
https://www.youtube.com/watch?v=Q8aJ7LnYr4c
ozcroc
18 maja 2016 o 10:54W niewoli mitu PIŁSUDYZMU. Henryk Pająk
ozcroc
23 maja 2016 o 06:33W oparciu o carskie archiwa, Rosjanie twierdzą, iż był to Żyd o nazwisku rodowym Selman, stryjeczny brat F. Dzierżyńskiego. On sam podawał się za Litwina o nazwisku Ginet. Wśród zaufanych chlubił się, że ma w żyłach krew Butlerów, Selmanów i Ginetów.
– W utworzonych przez Piłsudskiego organizacjach strzeleckich było sporo Żydów, którzy później znaleźli się w Legionach, a dalej przeszli do kadry oficerskiej i generalskiej Wojska Polskiego.
– Kierowana przez niego POW, przez zakulisowe działania polityczne (mason A. Lednicki w Moskwie) i rozbijackie wśród mas żołnierskich, sparaliżowała powstanie 700 tys. armii polskiej w Rosji za rządów Kiereńskiego, organizowanej przez Narodową Demokrację.
– W momencie krytycznym dla powodzenia żydowskiej rewolucji bolszewickiej w Rosji, odmawia współdziałania z gen. Denikinem (IX 1919 r.), co było decydujące dla utrzymania się u władzy bolszewików (Żydów). W tajnych rokowaniach z bolszewikami zapewnił ich, że polski front nie drgnie, dopóki oni nie rozprawią się z „białymi”.
Człowiek niewykształcony, prostacki w zachowaniu, przesądny (ważne decyzje podejmował pod wpływem impulsu lub z kart). Już jako Naczelnik Państwa brał udział w tajnych zebraniach masonów i uczestniczył w seansach spirytystycznych. Po trupach parł do władzy. Polityk bez głębszej wizji politycznej dla Polski, bez wiary w istnienie suwerennego państwa polskiego: zwolennik straceńczej idei powstańczej i podporządkowania się Niemcom.
W listopadzie 1918 r. osadzony u władzy przez Niemców, którzy specjalnym pociągiem przywieźli go z Magdeburga do Warszawy (tajny układ z hr. Kesslerem). „Uwięzienie” w Magdeburgu (w luksusowych warunkach!) miało na celu zbudowanie mu pozytywnej legendy. Z polecenia Berlina wojska niemieckie oddały się mu do dyspozycji, a zależna od Niemiec Rada Regencyjna przekazała mu władzę. Wierny sojuszowi z Niemcami nie udzielił pomocy Powstaniu Wielkopolskiemu, był przeciwny odzyskania Gdańska i dostępu do Bałtyku (!). Osadzenie u władzy Piłsudskiego było dalekowzrocznym pociągnięciem Niemców, neutralizującym w ten sposób politykę R. Dmowskiego i znienawi-dzonego przez nich Obozu Narodowego. Postawili na Piłsudskiego, który zoologicznie nienawidził Dmowskiego i ideologii narodowej. Chorobliwie nienawidził Rosji, a był obojętny na polską politykę wobec Zachodu. Stał się narzędziem niemieckiej racji stanu.
– U zarania niepodległości wprowadził proporcjonalną ordynację wyborczą, co dało w Sejmie 1/3 posłów z mniejszości narodowych. Z tymi mniejszościami wchodził w układy przeciw większości polskiej reprezentowanej przez obóz narodowy. Ta „idealna” demokracja po-wodowała chaos polityczny, a Polskę czyniła państwem słabym. Jemu nie chodziło o dobro Narodu, a jedynie o zdobycie absolutnej władzy dla siebie.
– Marszałek samozwaniec. Samouk wojskowości, sam siebie mianował Marszałkiem Polski (19.03.1920 r.)!!! Nigdy nie służył w wojsku, nie miał żadnego doświadczenia bojowego – Legionami dowodzili zawodowi wojskowi austriaccy (Austriacy otwarcie przyznawali, iż jest dyletantem wojskowości, ale trzymają go ze względów politycznych). Był rasowym rewolucjonistą.
ozcroc
23 maja 2016 o 06:48– W imię realizacji masońskiego planu politycznego dla Europy Środkowej, polskim kosztem i krwią polskiego żołnierza zaczął tworzyć państwa obcym nacjom (???!!!): Litwę, Łotwę, Białoruś i Ukrainę, co było przeciwne żywotnym interesom Polski. Naszym interesem było szybkie scalenie ziem kresowych z resztą kraju. Z tego powodu opóźniał zorganizowanie odsieczy dla Lwowa oraz wdał się w niepotrzebną wojnę z Rosją (kosztowa nas 200 tys. zabitych żołnierzy i cywilów!). O podjęciu przygotowań do wojny z Rosją nie informował ani rząd, ani Sejm. Z wojskowego punktu widzenia kampania była dyletanckim przedsięwzięciem (ocena historyków wojskowości), z góry skazanym na klęskę. 12 sierpnia 1920 r. w momencie krytycznym dla egzystencji państwa, tchórzy i składa rezygnację z funkcji Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa (dezercja!). W tej sytuacji powinien być rozstrzelany, ale niezdarny premier chłop Witos nie stanął na wysokości zadania i ukrył ten fakt przed narodem. Następnie „udaje się do Puław” (jedzie do konkubiny pod Nowy Sącz). Wraca nad Wieprz i obejmuje dowodzenie grupą uderzeniową; opóźnia atak o jeden dzień – rusza dopiero 16 sierpnia już po rozegraniu bitwy pod Warszawą. To opóźnienie pozwoliło Rosja¬nom ujść przed całkowitym zamknięciem kotła i totalną klęską, która natychmiast rozstrzygnęłaby wojnę.
– 12 maja 1926 r. siłą obala legalny rząd – w bratobójczych walkach zginęło 379 Polaków, a 920 zostało rannych. W ówczesnej sytuacji politycznej Europy była to zbrodnia, której owoce zebraliśmy w 1939 r. Zamach był inspirowany i finansowany przez Anglików za pośrednictwem lóż masońskich. Polityka angielska (żydowska) na obszarze Eu-ropy Wschodniej w rządach ludowo–narodowych spostrzegła możliwość umocnienia państwa polskiego i odrodzenia się polskości, co było zagrożeniem jej interesów. I znów Piłsudski stał się narzędziem w obcych rękach przeciwko Narodowi Polskiemu! Masoneria udzieliła Piłsudskiemu całkowitego poparcia: propagandowego, organizacyjnego i finansowego. Po objęciu władzy, przeorientował politykę zagraniczną: zawiesił sojusz wojskowy z Francją, a Polskę wprzągł w sferę polityki niemieckiej – braterstwo broni z Niemcami. W celu wykończenia przeciwników politycznych zakłada obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej (1934 r.), gdzie maltretowano polskich patriotów. Specjaliści od propagandy, okres rządów Piłsudskiego podają jako wzorcowy przykład prania mózgów całemu narodowi i wykreowania na „Wodza Narodu” osoby niegodziwej, szkodliwej dla Polski. Zaprowadzono ścisłą cenzurę, fałszowano fakty historyczne, wyniki wyborów, delegalizowano partie narodowe, likwidowano ludzi niewygodnych politycznie, utrącano wszelkie przejawy racjonalnego myślenia narodowego – w zamian kreując sentymentalny „patriotyzm”.
– Na jego polecenie skrytobójczo zamordowano wybitnych generałów Polaków (potencjalnych kandydatów na stan. Naczelnego Wodza): gen. Zagórskiego, gen. Rozwadowskiego, gen. Malczewskiego, gen. Hempela, gen. Franka; innych zdymisjonował (np. Dowbór–Muśnicki, M. Januszajtis, J. Haller, Szeptycki, Sikorski). Na generałów mianował ludzi miernych, ale ślepo sobie oddanych. Wojsko uczynił prywatnym folwarkiem.
– R. Dmowski po odbytym z nim spotkaniu 21.05.1920 r., stwierdził: „To człowiek niepoczytalny, nie da się z nim sensownie rozmawiać!”. Otaczał się ludźmi małymi, służalczymi i bezkrytycznymi. Wybitny uczony prof. F. Koneczny rządy piłsudczyzny oceniał jako zapaść cywilizacyjną Polski, narzucenie narodowi mieszanki cywilizacyjnej bizantyńsko–turańsko–żydowskiej. Rydz Śmigły w prywatnych rozmowach z zaufanymi osobami uważał Piłsudskiego za człowieka nienormalnego.
– Kluczowe stanowiska w państwie powierzał tylko Żydom i masonom. Zakładał tajne szkoły Żydom z KPP (!).
– Szeroko popierał sprawy żydowskie. W r. 1927 przyznał obywatelstwo polskie 600 tys. Żydów rosyjskich (tzw. Litwakom), którzy całkowicie opanowali handel, a „zapomniał” o 2 mln Polaków w ZSRR, których w latach 30. mordowano, a resztki wywieziono na Syberię i do Kazachstanu. W późniejszym okresie przyjął 200 tys. Żydów niemieckich. Żadne państwo w Europie nie chciało ich przyjąć zdając sobie sprawę, jakie to przyniesie szkody tym narodom, a wyniszczony naród polski podstępnie opanowany przez Żydów na czele z Piłsudskim–Selmanem stał się cieplarnią dla żydostwa. (Co ciekawe, dzisiaj potomkom Polaków w Kazachstanie odmawia się wizy jeśli nie znają języka, jednak kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Izraela paszporty do Polski dostaje co rok bez problemu. „My polski? Niech się goje uczą jiidysz!”)
– Rozbroił armię. Po maju 1926 r. dezorganizuje naczelne władze wojsko-we, likwiduje Ścisłą Radę Wojenną, a Sztab Generalny pozbawia zasadniczych kompetencji. W Wyższej Szkole Wojennej ograniczono zakres nauczania: już nie ma tworzyć doktryny wojennej i szkolić wyższych dowódców. Stworzył w armii wielką biurokrację, niezdolną do planowania, dowodzenia, szkolenia i wychowania. Staje ona na przeszkodzie do modernizacji i rozwoju sił zbrojnych, a partyjna polityka personalna dokonuje reszty. Rydz–Śmigły po objęciu w 1935 r. Ministerstwa Spraw Wojskowych był załamany stanem wojska pozostawionego przez Piłsudskiego. Do 1939 r., mimo wielkich wysiłków, nie dało się tego naprawić.
– Megaloman. W testamencie przekazał swój mózg do badań Uniwersytetowi Wileńskiemu (ha, ha, ha!) – człowiek, którego życie prywatne było wysoce niemoralne, niewykształcony, wysławiający się wulgarnie i po chamsku, rewolucjonista, agent wywiadów austriackiego, niemieckiego i japońskiego, o rękach splamionych bratobójczą krwią, polityk na usługach niemieckich, polityk bez racjonalnego programu politycznego… miał o sobie tak wysokie mniemanie! Celem jego polityki było powstanie antyrosyjskie i uzyskanie księstwa nadwiślańskiego zależnego od Niemiec… I co dalej?! Gdzie strategiczny program narodowy? Jak urządzić państwo? Jakie dalekosiężne cele polityki zagranicznej? Obóz piłsudczyków nie posiadał głębszego programu politycznego. To była grupa ludzi–marzycieli, przebiegła i bez-względna w walce o zdobycie i utrzymanie władzy za wszelką cenę – to był ich cały program polityczny! Po śmierci „wodza” rozpadli się, nie pozostawili po sobie żadnego programu ideowego, żadnych planów rozwoju narodu!
– W latach 1930. prowadził tajne konszachty z hitlerowcami, wg tych umów Polska miała z Niemcami uderzyć na ZSRR, oddać Niemcom Pomorze i Gdańsk w zamian za Litwę i Kłajpedę!
– Okres międzywojenny był bezlitosną walką z Narodem (włącznie z eksterminacją fizyczną Polaków myślących narodowo) o zmianę jego duszy katolicko–narodowej na socjalistyczno–kosmopolityczną. Prześlado¬wał i rozwiązywał organizacje narodowe, np. OWP, ale organizacje żydowskie – nawet te jawnie faszystowskie, jak np. Bejtar – mogły działać swobodnie, a nawet miały poparcie władz! Bejtarowcy byli fanami polityki Hitlera, pozdrawiali się tak jak hitlerowcy, liczyli na pomoc Hitlera w założeniu państwa żydowskiego w Palestynie, które wg ich planów miało być bazą niemiecką nad Morzem Śródziemnym. Oto ocena jednego z polskich kapłanów spod Łańcuta wygłoszona na kazaniu w 1933 r. „ (…) On jest duchem ciemności, który z dnia zrobił noc. Z wolnej Polski czeluście piekielne. Rządzi on Polską, jako duch wschodu i barbarzyństwa. Zatruł ducha narodu, zdeptał jego honor. Zdemo¬ralizował znaczną część społeczeństwa. Mimo tego spodlona część narodu buduje mu pomniki i cześć boską oddaje. Odebrano życie i zdrowie najlepszym ludziom. Panoszą się zdrajcy, złodzieje i judasze. (…)”.
– Piłsudczycy do niebywałych rozmiarów rozkręcili propagandę ubóstwiającą Piłsudskiego, jako nadczłowieka i zbawcę Polski, wydali ustawę zabraniającą pisania czegokolwiek negatywnego o Piłsudskim! Propaguje ona naiwny, sentymentalny patriotyzm (patriota – jeździec bez głowy) i jest zawsze nieświadomym narzędziem politycznym naszych wrogów. To im „zawdzięczamy” trzy katastrofy narodowe: wyprawę kijowską, klęskę wrześniową i powstanie warszawskie.
===================================================
– Znamienne fakty: Niemcy po zajęciu Polski w 1939 r. wystawili przy jego grobie na Wawelu wartę honorową (sic!). Zaś Żydzi przyznali mu honorowe obywatelstwo Izraela, obdarowali go działką ziemi, jeden z kibuców nazwali jego imieniem, utworzyli muzeum Piłsudskiego i zawsze okazują mu cześć, a znając ich wrodzoną pogardę do gojów, to już samo mówi za siebie.
=================================================
—————————————————————————————————
ozcroc
24 maja 2016 o 03:01Gdy w maju 1926 r. Józef Piłsudski dokonał w Polsce zamachu stanu, fakt ten został z zadowoleniem przyjęty przez większość polskich Żydów. Piłsudski aż do swojej śmierci w 1935 r. wyraźnie popierał Żydów, a zwłaszcza wyznawców ortodoksyjnego judaizmu. Wywoływało to pogłoski o żydowskim pochodzeniu Piłsudskiego (faktycznie część litewskiej szlachty pochodziła z mieszanych małżeństw z Żydówkami) lub jego żony- Aleksandry Szczerbińskiej. Wielu najbliższych współpracowników Piłsudskiego było żydowskiego pochodzenia (np. minister i wicepremier Józef Beck, były adiutant Piłsudskiego). Najprawdopodobniej poparcie udzielane przez Piłsudskiego polskim Żydom wynikało z chęci ograniczenia wpływów narodowców.
Andrzej
9 października 2024 o 14:48Aborcję legalną aż do urodzenia wprowadził Piłsudski w 1932 roku i w tym roku zabito ok 400 tys dzieci .To była prawdziwa rzeź niewiniątek.