Jeżeli spojrzeć na ilość klasztorów rzymskokatolickich w mieście, to na drugiej pozycji na ziemiach Zachodniej Ukrainy znajdzie się Łuck ze swą stosunkowo niewielką starówką. Wyprzedza go jedynie Lwów. Kontynuujemy opowieść o katolickich klasztorach i kościołach stolicy Wołynia.
Z największym kościołem w Łucku i jednocześnie główną świątynią diecezji łuckiej – katedrą św. Trójcy i św. Apostołów Piotra i Pawła – wiążą mnie dawne wspomnienia. Właściwie nie z samą świątynią, co z jej tajemniczymi, jak mi się wtedy wydawało, podziemiami i ich niezmiennym przewodnikiem Olegiem Winogradowym. Ten bezkompromisowy i dość groźny mężczyzna już od kilku dziesięcioleci samodzielnie odkopuje trzypoziomowe podziemne labirynty i oprowadza po nich wycieczki.
Przedstawia fotografię zachowanego pochówku Magdaleny Talizinej (koniec XVIII w.), na której widoczny jest biały cień-duch. Prowadzi pan Oleg do pojedynczych cel, gdzie ludzie mogli przebywać jedynie na stojąco; pokazuje rozrzucone przez komunistów kości z licznych pochówków; zwraca uwagę na wpół zatarte freski i herb oo. jezuitów – bo ten obiekt w całości kiedyś do nich należał.
W 1604 roku biskup Marcin Szyszkowski zaprosił do Łucka jezuitów i po uzyskaniu stosownych funduszy – w tym od króla Zygmunta III – odbyło się uroczyste założenie kamienia węgielnego, w którym wziął udział architekt włoski Giacomo Briano. On to przez większość badaczy uważany jest za autora projektu kościoła. Innym architektem, który w 1639 roku zakończył budowę świątyni, był Maciej Maik.
Nie obeszło się bez skandalu: gdy kościół został ukończony i konsekrowany, księża diecezjalni poskarżyli się biskupowi, że „jezuici zbudowali zbyt wielką i piękną świątynię i organizują tu wielkie artystyczne nabożeństwa, odciągając parafian od katedry”. Ta ostatnia usytuowana była przez drogę, vis a vis kościoła jezuitów i była świątynią drewnianą. Nie ma tu nic dziwnego, że ludzie chętniej odwiedzali msze w świątyni klasztornej o wysokości nawy ponad 40 metrów.
Kolejny architekt włoski – Benedetto Molli – zaprojektował nie mniej monumentalny dwupiętrowy budynek, w którym rozmieściły się klasztor, seminarium i kolegium. Ta budowla, w kształcie litery U, przylegająca do prezbiterium kościoła, została ukończona w 1646 roku. Nauczanie w kolegium stało na wysokim poziomie i było bezpłatne, więc chętnych do nauki nie brakowało. Jednym z uczniów kolegium był przyszły prymas Polski Kazimierz Czartoryski.
Jednak zachowanie uczniów nie zawsze było wzorowe. Według danych archiwalnych z czasów zaboru rosyjskiego, uczniowie kolegium na śmierć zabili żebraka Łukiana Pińskiego, który mieszkał przy klasztorze prawosławnym. Po zamknięciu kolegium, do 1831 roku działało tu polskie gimnazjum, a następnie szkoła rosyjska. W okresie międzywojennym działało tu seminarium i archiwum katedralne. Dziś w tych celach mieści się Wołyńskie Technikum Technologii Spożywczych.
Wnętrze prawie się nie zmieniło: zachowały się długie sklepione korytarze, a w bibliotece (nie sprawdziłem tego osobiście) zachowały się podobno sztukaterie z początku XIX wieku. Dzisiejszy wspaniały wygląd fasady kościoła, z tradycyjnymi dla jezuitów dwiema wieżami (lewa – ośmioboczna, a prawa – czworokątna) powstał w pierwszej połowie XVIII wieku dzięki architektowi jezuitów Pawłowi Giżyckiemu, który odbudowywał świątynię po pożarze.
Zwieńczenie fasady zdobią figury z piaskowca: prawdopodobnie są to założyciel zakonu Ignacy Loyola i jego następca Diego Laynez. W centrum fasady umieszczono ganek uwieńczony figurą Matki Boskiej stojącej na kuli ziemskiej i depczącej głowę węża (symbolu zła). Poniżej w niszach ustawiono drewniane figury św. Apostołów Piotra i Pawła. Na lewej wieży zachował się zegar. Wnętrze katedry robi wrażenie nawet po rujnacji, pożarach i systemie komunistycznym.
Jednak wiele z dekoracji zostało utraconych na zawsze. Wśród nich cudowna ikona MB Śnieżnej, przeniesiona tu z klasztoru oo. dominikanów, która spłonęła w 1926 roku wraz z obrazem św. Trójcy pędzla Kunitzera. Pożar wywołało krótkie spięcie. Gdy urządzano tu muzeum ateizmu (lata 1970-1980), uszkodzony został ołtarz główny, podczas montowania tu kompozycji „Kosmos”. Zniszczono wówczas barokowe i empirowe sztukaterie, kilka płócien z klasztorów trynitarzy, brygidek i dominikanów, w tym liczne obrazy pędzla Franciszka Smuglewicza.
Zniszczono też ambonę i organy. W zakrystii zachowały się wizerunki zniszczonych przez carat łuckich konwentów katolickich. W jednym z sześciu ołtarzy bocznych doniedawna wisiał obraz Józefa Prechtla „Św. Jan Nepomucen” (prawdopodobnie jest na konserwacji). W ołtarzach bocznych są obrazy Włocha Willani z początku XIX wieku. Ściany katedry pokrywają liczne epitafia i tablice pamiątkowe. Najcenniejsze są epitafia ku czci biskupów Kacpra Ceciszowskiego i Bożydara Podhorodeckiego.
Jedna z nowszych tablic została odsłonięta na pamiątkę ofiar stalinizmu – o. Alfreda Szelonżka (aresztowanego w 1945 roku) i jego pomocnika o. Stefana Walczykiewicza. Są tu epitafia ku czci błogosławionej matki Jadwigi Józefy Kuleszy (zm. 1931 r.), założycielki zakonu benedyktynek-misjonarek, która po śmierci spoczęła na katolickim cmentarzu Łucka. W 1999 roku biskup Rainhard Lettmann sprezentował organy z niemieckiego miasta Neunkirchen, które stanęły na miejscu zniszczonych przez sowietów.
Mówi o tym stosowna tablica. Świątynia została zwrócona w 1991 roku, wraz z odrodzeniem diecezji Łuckiej. Katedra mieści się tu od 1787 roku, gdy przeniesiono ją do kościoła jezuitów ze zniszczonej przez pożar poprzedniej świątyni. Istniała do 1948 roku. Dalej zrobiono tu magazyn, a potem wspomniane już muzeum ateizmu. Przez pewien czas katedra była sanktuarium cudownego obrazu MB Latyczowskiej, przywiezionej do Łucka w obawie przed bolszewikami.
Po wojnie wierni zabrali ja do Lublina. Dziś kopia obrazu umieszczona jest w odrębnej kaplicy. Co do podziemi, to podczas urządzania tu magazynu warzyw w 1951 roku zniszczono i wyrzucono kilka miedzianych sarkofagów. Znaleziono też mosiężną skrzynkę z dokumentacją budowlaną klasztoru. „Chłopcy” odnaleźli tu dwa podziemne przejścia, prowadzące poza obręb klasztoru, jeden z nich był tak duży, że „można było jechać autem”. Na razie nie można tu wstępować bez zezwolenia Olega Winogradowa, działającego za zgodą proboszcza katedry.
Jeszcze jeden, niegdyś wspaniały klasztor katolicki oo. bernardynów leży przy dzisiejszym pl. Teatralnym. Założony został przez małżonkę sędziego ziemskiego Wojciecha Staniszewskiego Agnieszkę w 1643 roku. Wykupiła ona dla zakonu teren opodal drewnianego kościoła św. Krzyża. Do tej fundacji wchodziła też działka plebanii parafii św. Jakuba i za nią spłacali Żydzi łuccy, mający długi względem Staniszewskiego.
Gdy przestali płacić, proboszcz kościoła św. Jakuba Maciej Popławski napadł na bernardynów. W wyniku napaści dwoje braci ucierpiało, a mnich Kapanar zginał. Sąd, do którego zwrócili się bernardyni, zmusił Popławskiego wypłacić im odszkodowanie i pokryć koszty pogrzebu Kapanara, dać pewną ilość wosku i wystawić w tragicznym miejscu kaplicę Jezusa Frasobliwego. Kaplica stała jeszcze do połowy XIX wieku – była tematem rysunków wielu malarzy.
Prawdopodobnie została zniszczona, gdy zabudowania klasztorne przekazano prawosławnym. Pierwotnie kościół i klasztor zakonu były drewniane. Podczas najazdu Chmielnickiego zabudowania ograbiono i podpalono. Jednak zakonnicy z przełożonym konwentu o. Anatolem Janiszewskim zdążyli uciec. Podczas tych wydarzeń zamordowano około 4 tys. mieszkańców Łucka i pogrzebano ich na bernardyńskich gruntach. Pod koniec XVII wieku kościół znów spłonął, bo podpalił go organista, aby ukryć kradzież.
W 1720 roku na koszty Adriana Kalińskiego wybudowano nowe murowane zabudowania klasztorne i trzy podziemne przejścia pod nimi. Zabudowania wystawiono w kształcie podkowy, co nie było charakterystyczne dla zabudowań klasztornych w Rzeczypospolitej. Klasztor miał dwie wieże, co wskazywało na funkcje obronne. Ponieważ świątynia klasztorna była p.w. NMP – Róży Duchownej, to i nowy kościół (zaprojektowany również przez Kalińskiego) miał kształt róży.
Budowę rozpoczęto, ale nie spodobała się ona kapitule za konu i prace przerwano. Nareszcie do realizacji przyjęto projekt Pawła Giżyckiego i został on wystawiony z funduszy kilku rodów magnackich, w tym Radziwiłłów. Bodowa kościoła trwała prawie 40 lat i konsekrowano go dopiero pod koniec XVIII wieku. W ołtarzu głównym umieszczono obraz św. Franciszka, namalowany w Rzymie przez Rottaniego w 1765 roku. Nie zdążyli bernardyni nacieszyć się nową świątynią, jak rząd carski odebrał im zabudowania klasztorne na koszary.
Jednak po kilku latach udało się biskupowi Kacprowi Ceciszowskiemu przejąć je na swoją rezydencję. W 1853 roku klasztor został formalnie skasowany i zamieniony później na więzienie. Świątynia jeszcze przez dziesięć lat była katolicką, ale potem odebrano ją i zmieniono na cerkiew św. Trójcy. W tym czasie prawosławna ludność Łucka stanowiła zaledwie 10%, więc minęły kolejne dziesięciolecia aż rujnującą się świątynię zaczęto naprawiać. Wyświęcono ją dopiero w 1879 roku.
Otrzymała ona wielką banię nad transeptem i dzwonnicę nad wejściem. Wielki dzwon został sprezentowany cerkwi przez cara Aleksandra III. Prawdopodobnie podczas przebudowy zniszczono pochówki szlachty, mieszczące się w kościele. Wyposażenie katolickie przewieziono do katedry w Żytomierzu. Gdy zabrakło pieniędzy na przebudowę, rozebrano przejście łączące klasztor z kościołem i cegłę sprzedano. Pod koniec XIX wieku więzienie zamknięto i w murach klasztornowięziennych umieszczono gimnazjum rosyjskie.
Z lekka przebudowano jedynie fasady. Gdy Łuck znalazł się ponownie w granicach Rzeczypospolitej, były głosy rewindykacji świątyni i oddania jej katolikom. Do niczego to nie doprowadziło. Jedynie gimnazjum w klasztorze zamieniono na dużą bibliotekę publiczną. Znów wybuchła wojna i po raz kolejny powróciło tu więzienie – tym razem NKWD. Z czasem umieszczono tu wydział historyczny Instytutu pedagogicznego.
Dziś w dawnym klasztorze od zewnątrz mieści się kilka biur prywatnych i kawiarnia, a od wewnętrznej – niewielki klasztor żeński. Cerkiew św. Trójcy nigdy nie została zamknięta przez władze sowieckie i dziś mieści się tu katedra prawosławna. Jednak świątynia zachowała swój charakter katolicki – z dawnych czasów pozostała ambona. Freski są autorstwa Czecha Paralaka (pocz. XX wieku) i Lidii Spaskiej (późniejsze).
W 2008 roku podczas budowy fundamentów pod seminarium zniszczono stary kurhan i pochówki z XVII wieku – i to pomimo zakazu Komitetu ochrony spuścizny narodowej. Nikogo za to nie ukarano. „Zapukał kiedyś późnym wieczorem do furty klasztoru bernardynów biednie ubrany mężczyzna. Poprosił o przytułek i pożywienie dodając, że szczodrze się odwdzięczy. Przeor powiedział, że już wszyscy zjedli kolację i nakazał dać wędrowcy kawał chleba i kufel piwa.
Nieznajomemu takie przyjęcie się nie spodobało. Poszedł do trynitarzy, którzy przez trzy dni go gościli. Odwdzięczył im się szczodrze – oddając wszystkie swoje skarby, w taki sposób powstał klasztor zakonu oo. trynitarzy w Łucku. A nieznajomym wędrowcą był Paweł Majkowski z Bracławia, który postanowił swoje bogactwa oddać na chwałę Bogu”. Tak głosi legenda, powiązana z fundacją, którą nadał skarbnik bracławski Paweł Majkowski łuckim trynitarzom na budowę murowanego klasztoru w 1720 roku.
Wtedy już zakon był w mieście – przekazano im do użytku i odbudowy drewnianą cerkiew Archanioła Michała, pod warunkiem zachowania wezwania. Po uzyskaniu kosztów w ciągu 9 lat trynitarze wybudowali wielki barokowy kompleks, składający się z trzynawowego kościoła pw. Michała Archanioła i św. Apostoła Piotra oraz zabudowań klasztornych. Razem utworzyły zabudowania czworobok z zamkniętym wewnętrznym dziedzińcem.
Pod koniec XVIII wieku świątynię udekorowały freski Józefa Pradtla i stworzył on 30 obrazów z życia założycieli zakonu św. Feliksa Valois i św. Jana z Mathy, które były w klasztorze. Możliwe, że te freski do dziś są pod warstwą tynku. W klasztorze zakonnicy prowadzili filozoficzno-teologiczną szkołę, gdzie nauczano gramatyki i innych przedmiotów. Między innymi w 1820 roku w łuckim konwencie wykłady prowadził działacz religijny i pisarz Innocenty Krzyszkowski.
Była tu olbrzymia biblioteka z utworami o historii innych zakonów katolickich. Od strony kościoła, przebudowanego później w stylu klasycyzmu, klasztor otoczony był murem z bramą. W czasie wojny Napoleona z Rosją w 1812 roku w klasztorze umieszczono szpital wojskowy, ale prawdopodobnie mieszkali tu jeszcze zakonnicy. W połowie XIX wieku władze skasowały konwent. Minęło dwadzieścia lat gdy ostatni trynitarz o. Mieczysław Szteiner zamknął za sobą drzwi kościoła, który później rozebrano na cegłę pod budowę szpitala wojskowego.
W tym czasie klasztor pełnił funkcję więzienia dla polskich patriotów – uczestników powstania styczniowego. Przebywał tu ostatni marszałek łucki Erazm Stecki. Następnie więzienie skasowano i w zabudowaniach umieszczono sąd, a na dziedzińcu wystawiono pomnik Aleksandra III. W miejscu kościoła wybudowano kaplicę Matki Boskiej Iwerskiej. Potem zniszczyli ją komuniści, a pomnik cara – Niemcy podczas I wojny światowej.
W okresie międzywojennym tu odbywały się głośnie procesy nad komunistami, których rozstrzelano na dziedzińcu. Dziś znów jest tu szpital wojskowy, ale stary układ wnętrz został zachowany. Jest to ostatni z zachowanych katolickich klasztorów Łucka. Dodam jeszcze, że przy ul. Karaimskiej 6 znajduje się budynek mieszkalny, który wchodził w kompleks zabudowań klasztoru oo. bonifratrów
Dmytro Antoniuk, Kurier Galicyjski 2016 r. nr. 8 (252)
1 komentarz
Jurek
22 listopada 2016 o 21:33Dziękuję!