Jeżeli spojrzeć na ilość klasztorów rzymskokatolickich w mieście, to na drugiej pozycji na ziemiach Zachodniej Ukrainy znajdzie się Łuck ze swą stosunkowo niewielką starówką. Wyprzedza go jedynie Lwów.
Niegdyś w mieście istniało jednocześnie 9 klasztorów różnych katolickich zgromadzeń. Na szczęście, do naszych czasów zachowało się 6, w tym dwa z nich należą do katolików. Swoją wędrówkę rozpoczniemy od najstarszego – ośrodka dominikanów na starym mieście nad Styrem, mieszczącym się dziś przy ul. Dragomanowa 26. Założycielem klasztoru oo. kaznodziei pw. Wniebowzięcia NMP był król Jagiełło, który w roku 1390 przekazał zakonnikom na własność wioskę Horodnicę.
Po trzech latach swój fundusz wniósł i jego brat – Wielki Książę Litewski Witold. Ten klasztor, w którym w XVI wieku działał sierociniec (zakonnicy utrzymywali również szpital), przynajmniej do połowy XVII wieku był drewniany. Na jego utrzymanie „zgodnie ze starym zwyczajem i nadaniem” łuccy celnicy płacili 4 kopy litewskich pieniędzy rocznie. W długiej historii klasztoru często zdarzały się tu mistyczne wydarzenia.
Kroniki podają interesujący fakt nawrócenia w konwencie łuckiego Żyda w roku 1570, który później wsławił się jako mówca i teolog dominikański Seweryn Lubomlczyk. Do zmiany religii ponoć przywiodło go widzenie NMP i św. Jacka. W latach 1621-1622 w konwencie przebywał 17 letni zakonnik Karol Franko z Ołyki, który żywił się wyłącznie chlebem i wodą i biczował swe chude ciało do krwi. Praktykował śluby milczenia i modlitewne rozważania.
Prawdopodobnie z tych wyrzeczeń zmarł w wieku 18 lat. Konwent później starał się przedstawić br. Karola jako świętego, ale nie potwierdziła to kapituła generalna zakonu. Gdy oo. dominikanie powrócili po najeździe kozackim w 1649 roku, podczas którego zginęli tu z rąk „schizmatyków” nowicjusz Augustyn Tarnawski i przeor o. Bernard Parkowski, uchodzący do Krakowa, to zobaczyli swój klasztor i kościół nieuszkodzone.
Jedynie archiwum zostało zatopione w błocie i wodami rzeki. Może taki los spotkał zakonników dzięki modlitewnemu wstawiennictwu br. Karola. Powróćmy jednak do kroniki klasztornej, która przypisuje specjalne zasługi przeorowi o. Michałowi z Mościsk w nawróceniu biskupów prawosławnych Ipatia Potija i Cyryla Terleckiego do unii z Rzymem, podpisanej w Brześciu w 1596 roku.
O innym przeorze – o. Dominiku Szaniawskim – zapisano natomiast, że w 1620 roku otrzymał on ciężką pokutę za grzechy miłosne. Kronika też wspomina jednego z braci, który w 1673 roku zmarł w Indii (!), widocznie wysłany tam został na misję. W tymże roku starościna łucka Katarzyna Charleńska przyznała ojcom 6 tys. złotych na budowę nowego kościoła, główną relikwią którego miała być cudowna ikona Łuckiej MB („tarcza królestwa i trwała wieża Wołynia”), przywieziona z Rzymu pod koniec XVI wieku przez biskupa Maciejowskiego.
Dzięki licznym cudom i uleczeniom udokumentowanym przez dominikanów – tzn. 172 wypadki – w 1749 roku obraz został ukoronowany koronami papieża Benedykta XIV. Ikonę przeniesiono wtedy przez trzy specjalnie zbudowane w mieście łuki triumfalne. Na jednym widniał napis: „Ognia i strzał tatarskich niech Łuck się nie obawia – chroni go cień Maryi”. Dzięki temu obrazowi konwent stał się jednym z najbardziej znanych ośrodków maryjnych.
Przy wsparciu starosty Mikołaja Potockiego, który przekazał klasztorowi 10 tys. złotych, w XVIII wieku rozpoczęła się przebudowa całego kompleksu zabudowań na kamienne w stylu barokowym. Nowa kościelna wieża-dzwonnica z zegarem – jej zwieńczenie opłacił podkomorzy bełski Wawrzyniec Radeński – stała się jedną z najwyższych w mieście. Świątynia miała 7 ołtarzy, w których umieszczone były obrazy przedstawiające świętych dominikańskich roboty Franciszka Smuglewicza.
W ołtarzu głównym była umieszczona cudowna ikona MB Łuckiej, którą przysłaniała zasłona ze sceną Wniebowzięcia NMP. Autorytetu łuckiemu konwentowi dodawało i to, że w jego murach w 1694-1778 działała szkoła poziomu uniwersyteckiego dla zakonników (profesorowie onej zdobywali wykształcenie w Padwie).
Ustępowała jedynie szkole dominikańskiej we Lwowie. Na początku XIX wieku było to centrum życia intelektualnego zakonu w Imperium Rosyjskim. Przebudowę klasztoru ukończono w 1817 roku. W tym okresie przy klasztorze już od trzydziestu lat działała drukarnia, gdzie drukowano książki po łacinie, po polsku, po francusku i po rosyjsku.
Ojcowie kaznodzieje nie zapominali i o dobroczynności: w 1824 roku, nie mając zamiaru oddawać do rekrutów wieśniaka z Nowostawów, wypłacili rządowi gigantyczny wykup – 1 tys. karbowańców w srebrze. W 1845 roku nad miastem przeniósł się wyniszczający pożar, który uszkodził wszystkie zabudowania w tej części Łucka. Na odbudowę spalonego klasztoru oo. dominikanom prawdopodobnie zabrakło pieniędzy, a po pięciu latach klasztor został skasowany, pomimo, że zakonnicy dość lojalnie ustosunkowywali się do Rosjan i podczas powstania listopadowego nawet przynieśli władzom sztandar powstańczy z napisem „Za waszą i naszą wolność”.
Pod koniec XIX wieku świątynia Wniebowzięcia NMP w ogóle została rozebrana. W okresie międzywojennym w podominikańskim klasztorze była rezydencja katolickiego biskupa, a po II wojnie światowej działała szkoła zawodowa. Dziś dwupiętrowy zabytek oddano na prawosławne seminarium. Z dawnych lat pozostały sklepione korytarze i interesująca klatka schodowa. Niegdyś budowla była o wiele większa, ale jej część została rozebrana jeszcze w okresie carskim.
Seminarzyści mają tu teraz centrum wychowania dzieci, a naprzeciwko budynku jest plac zabaw Co się tyczy cudownej ikony MB Łuckiej, to po zamknięciu klasztoru ją, a również inne obrazy Smuglewicza, przeniesiono do katedry (d. klasztoru jezuitów), gdzie spłonęła podczas pożaru w 1926 roku. Zachowały się krypty z rozebranego kościoła dominikanów. W nich w 1763 roku został pochowany książę Michał Światopełk-Czetwertyński.
Najbliższymi „sąsiadkami” dominikanów przez kilka wieków były ss. brygidki. Ich klasztor znajdował się przy obecnej ul. Katedralnej 16. W 1624 roku żona chorążego wołyńskiego Izabella Siemaszko zaprosiła ze Lwowa siostry św. Brygidy z zadaniem otwarcia szkoły dla dziewcząt z rodzin szlacheckich. Miejsce pod przyszły klasztor nadał Wielki Kanclerz Litewski Albrecht Stanisław Radziwiłł, przekazując swój pałac przylegający do murów Okólnego zamku.
Od tej pory, w razie potrzeby, klasztor pełnił funkcje obronne. Najpierw przybyłe siostry w jednej z wież przemieniły pomieszczenie na kaplicę, umieściwszy tam przywieziony obraz św. Piotra w kajdanach. Następnie zakonnice znacznie rozbudowały pałac, zmieniając go na klasztor i kościół. Wszystkie prace ukończono w 1642 roku, gdy do łuckiego konwentu przybyły jeszcze cztery siostry z Brześcia. Przez cała swą historię klasztor często cierpiał z powodu pożarów.
Po jednym z nich klasztor od strony miasta ogrodzono wysokim murem z bramą wjazdową. Właśnie to zamknięcie bramy, przez decyzję przeoryszy o niewpuszczeniu na teren klasztoru pomocy, sprawiło, że podczas kolejnego pożaru 17 maja 1845 roku spłonęła ta część miasta. Ludzie bezsilnie patrzyli jak płomień z dachu klasztoru przerzuca się na sąsiednie budynki i obejmuje coraz to większą przestrzeń. Spłonęły wtedy klasztory dominikanów, karmelitów i bonifratrów.
Straty sięgnęły 150 tys. rubli i rząd, całkiem sprawiedliwie, za odszkodowanie przejął fundusze brygidek i ich majętności. Ostatecznie klasztor został skasowany w 1879 roku, a siostry zostały przeniesione do Dubna, a z czasem do Grodna. Przez kilka lat władze nosiły się z zamiarem zorganizowania tu więzienia, co wywołało liczne skargi i petycje ze strony mieszkańców Łucka. Jednak władze postawiły na swoim i umieściły w byłym klasztorze więzienie, zniszczywszy dekoracje na fasadzie świątyni i dobudowując drugie piętro.
Samą świątynię prawdopodobnie całkowicie przebudowano już w okresie sowieckim. Więzienie przetrwało tu do lat 60. XX wieku. Podczas panicznej ucieczki 23-24 czerwca 1941 roku żołnierze NKWD rozstrzelali bądź zakłuli bagnetami i zarzucali granatami około 2 tys. więźniów. Ich nazwiska dziś są wyryte na pamiątkowej tablicy, ustawionej na dziedzińcu klasztoru. W okresie chruszczowskim więzienie zamknięto i umieszczono tu stowarzyszenie „Ukrkinotechnika” i szkołę muzyczną.
Dziś działa tu klasztor prawosławny Kijowskiego Patriarchatu. Pod zabudowaniami klasztoru pozostały olbrzymie podziemia. Po wojnie, montując pod kościołem specjalne kraty, które miały zapobiegać ucieczkom więźniów, znaleziono pochówek kogoś wybitnego, z dużą ilością cennych ozdób. Jeszcze jeden klasztor – żeński ss. Miłosierdzia (szarytek), znajduje się pomiędzy katedrą i zamkiem.
Według niektórych danych zakonnice zjawiły się tu pod koniec XVIII wieku, według innych – zgromadzenie rozpoczęło swoją działalność w 1830 roku i przybyło do Łucka na zaproszenie biskupa Kacpra Cieciszowskiego. Pierwotnie szarytki zajęły kilka starych pomieszczeń, połączonych w jedną piętrową budowlę. Wcześniej mieściły się tu niektóre klasy kolegium jezuitów, szpital i sierociniec „Angelika”, założony przez Józefę Polanowską.
Siostry szarytki po prostu kontynuowały starą tradycję oświatową i opiekę nad chorymi. Klasztor działał do 1864 roku i został zamknięty po powstaniu styczniowym. W okresie międzywojennym w tych zabudowaniach działało gimnazjum, a dziś, po przeniesieniu stąd restauracji „Korona Witolda”, mieści się tu kuria biskupia. Najbardziej interesująca jest północna strona zabudowy, opadająca do wód Głuszca. Warto tu zaznaczyć, że dziedziniec przed budynkiem zajmowała niegdyś katedra katolicka pw. św. Trójcy, która spłonęła w 1781 roku i już nie została odbudowana. Jej funkcje przejął kościół św. Piotra i Pawła.
Tekst i zdjęcia Dmytro Antoniuk, Kurier Galicyjski, 2016 r. nr. 7 (251)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!