Ukraina rozpoczyna kampanię promującą w Unii Europejskiej produkty rolne swoich producentów – poinformował minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin po piątkowym spotkaniu z komisarz europejską ds. handlu Cecilią Malmström.
„Zaczęliśmy realizować akcje mające na celu promowanie dostawców produktów rolnych, którzy już posiadają certyfikaty UE. Musimy osiągnąć, by na półkach europejskich supermarketów były nasze produkty” – powiedział szef MSZ Ukrainy cytowany przez ukraińskie media. Pierwsze akcje promocyjne odbędą się w Austrii i Niemczech.
„Będziemy nawiązywać kontakty między europejskimi supermarketami a ukraińskimi producentami, którzy są gotowi dostarczać produkty zgodnie z europejskimi standardami” – powiedział Klimkin.
Kresy24.pl
7 komentarzy
Jan
21 marca 2016 o 15:04Już ustawiają się kolejki.
Barnaba
21 marca 2016 o 15:34Moim zdaniem łatwo powiedzieć trudno zrobić. Wystarczy pójść do sieci np niemieckich supermarketów żeby przekonać się że około 80 % towarów jest niemieckich, jedynie przygotowanych na polski rynek a i to nie zawsze. Jeżeli ukraińskie firmy chcą sprzedawać np niemieckim supermarketom swoje towary to będą musiały się zgłosić do dostawców a nie supermarketów i uzgodnić warunki współpracy. Owe warunki będą polegały na tym że chcąc wejść we współpracę będą mogły jedynie produkować coś dla nich i produkt finalny będzie sprzedawany pod brandem firmy niemieckiej-dostawcy supermarketu. Ten Klimkin jest oderwany od rzeczywistości i zupełnie nie rozumie tego biznesu. On pewnie myśli że dostarczanie produktu do hipermarketu polega na podwożeniu towaru. Otóż tak nie jest. Chcąc dostarczać pod własnym brandem towar trzeba najpierw zapłacić wpisowe za wejście do sieci, potem opłacać abonament za półki i zobowiązać się do ponoszenia kosztów promocji swoich produktów żeby gwarantować zejście towaru i co jakiś czas być gotowym do okresowych obniżek cen w ramach kampanii promocyjnych realizowanych przez sieć. Ponadto trzeba być przygotowanym na 90-cio dniowy termin płatności ze strony supermarketu. Zatem najpierw trzeba przez 3 pierwsze miesiące mieć same koszty żeby zarobić cokolwiek. No ale niech próbują- może się czegoś nauczą.
jubus
21 marca 2016 o 20:13Do póki Ukraina nie jest w UE, to takich form, jakie są w Polsce czy UE, nie będzie. Niemcy i Austriacy raczej będą kupować to co Ukraina produkuje tanio i w wielkich ilościach. Oleje i tłuszcze przede wszystkim, mleko i jego przetwory, warzywa i owoce oraz przetwory owocowo-warzywne. Przecież w Polsce, pod marką Winiary, sprzedawany jest ukraiński keczup Torczin, obydwie marki to własność koncernu Nestle. Jakościowo nie jest tak źle, a cena, o połowę niższa niż polskich firm. W gruncie rzeczy to dobre, dla mniej zamożnych. Skoro Polaka nie stać na dobre polskie jedzenie, to będzie spożywał te z Ukrainy. Dajcie zarobić Polakom, a będą jadać po polsku.
miki
21 marca 2016 o 21:00Oj będą ich cyckać, oj będą, aż mi ich szkoda………..
jubus
21 marca 2016 o 20:09No to czekamy na „tydzień ukraiński w Lidlu”. W Biedronce widziałem już jakieś „chruścinki polskie”, takie chrupki chlebowe, tyle, że wyprodukowane na Ukrainie.
Ja mam mieszane uczucia, bo jestem zwolennikiem jedzenia wyłącznie polskich, najlepiej lokalnych produktów. No, ale skoro Polska i tak jest zalana zagranicznym żarciem, głównie z Niemiec, Włoch, Holandii, Czech, Francji i jeszcze wielu innych miejsc , to czemu nie z Ukrainy.
A co do tej akcji, to jest to wielkie zagrożenie dla polskich producentów. Do tej pory, Niemcy kupowali głównie w Polsce, jeśli chodzi o tańsze zamienniki dla swoich marketów. Teraz, nasze produkty wyprze tańsza produkcja z Ukrainy. Dla Polski jest tylko jedna opcja – przetwórstwo rolnicze i sprzedaż bezpośrednia. Zamiast do marketu, trza chodzić na targ lub do rolnika. Taniej i zdrowiej, a na pewno patriotycznie.
mich
22 marca 2016 o 04:54w tym przypadku to akurat sytuacja moze byc tylko odwrotna niemcy wybudują im lidle zaleją swoimi produktami i nie będą płacic podatku
jubus
22 marca 2016 o 13:34Dawno temu powiedziałem, że moment, gdy zaraza marketowa, wejdzie na Ukrainę, pokaże, kiedy Ukraina faktycznie „jest w Europie”. W Polsce, to się zaczeło pod koniec ok. 4-5 lat przed wejściem do Eurokołchozu. Potem to tylko przyspieszyło. Skoro ani Lidl, ani Jeronimo Martins nie wchodzą jeszcze na Ukrainę, to żadna „integracja z UE” im nie grozi. Dam sobie rękę obciąć, że JM zechce powtórzyć na Ukrainie, sukces Biedronki.