Milicja w Mińsku zatrzymała 6 listopada na dworcu kolejowym grupę emerytów, którzy przyjechali z kilku miast białoruskich, by spotkać się z prezydentem po jego zaprzysiężeniu i przekazać na jego ręce petycję.
Jak informuje portal gazeta.by, emeryci, na czele z prawniczką Tamarą Siergiej, liderką inicjatywy społecznej „Przeciw bezprawiu w sądach i prokuraturze”, zamierzali przekazać na ręce Łukaszenki petycję, z którą próbują się przebić od 2007 roku.
Jednak i tym razem listu przekazać się nie uda, ponieważ pani Siergiej została zatrzymana jako podejrzana o rzekomą kradzież pieniędzy jednej z pracownic dworca. Wraz z nią zatrzymano pozostałych emerytów.
– Przyjechałam na dworzec, żeby spotkać się z kobietami z regionów, które myślą podobnie jak ja. Po wejściu do budynku, podeszło do mnie dwóch milicjantów z kobietą, która stwierdziła, że rzekomo ukradłam jej portmonetkę.
Kiedy poprosiłam, żeby milicjanci poprosili tę kobietę żeby się przedstawiła, pokazała jakieś dokumenty, odmówili. Myślę, że mój telefon jest na podsłuchu, władze wiedziały o naszym zamiarze i wymyślili taką prowokację. To straszne! Tylko co dalej – Kuropaty? – powiedziała gazecie.by prawniczka.
Dziennikarze mediów niezależnych próbowali się dowiedzieć na posterunku milicji, jakie są powody zatrzymania starszych ludzi. Okazało się, że prawniczka została zatrzymana, ponieważ jest do złudzenia podobna do osoby podejrzanej o popełnienie jakiegoś wykroczenia. Nie jest o nic oskarżona, ale nie zostanie jednak na razie zwolniona, ponieważ procedury wymagają przeprowadzenia dodatkowych czynności… Oficjalnego powodu przetrzymywania pozostałych emerytów nie udało się poznać.
Kresy24.pl/gazeta.by/svaboda.org
1 komentarz
ltp
6 listopada 2015 o 15:30Bolszewickie bagno