Pod kryptonimem Swift Response-2015, w Europie rozpoczęły się największe od czasów zimnej wojny ćwiczenia wojsk powietrznodesantowych państw NATO. To test dla sił Sojuszu, czy są gotowe do natychmiastowych działań w przypadku ewentualnego kryzysu w Europie.
Response-2015 to wyjątkowe ćwiczenia, bo nigdy dotąd nie zorganizowano szkolenia jednostek powietrznodesantowych na taką skalę. Manewry mają potwierdzić zdolność do zaplanowania i wykonania międzynarodowej operacji. Zgodnie z założeniami, Swift Response będzie testem koalicyjnych sił do natychmiastowej odpowiedzi w potencjalnych sytuacjach kryzysowych na kontynencie europejskim.
W ćwiczeniach, które potrwają do połowy września na terenie Niemiec, Włoch i Bułgarii, weźmie udział około 5 tys. żołnierzy z USA, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Polski, Portugalii, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii – informują ukraińskie media.
Polska armia na ćwiczenie „Swift Response-15” wyśle 350 spadochroniarzy 6 Brygady Powietrznodesantowej. W szkoleniu weźmie udział 300 spadochroniarzy z 18 batalionu powietrznodesantowego z Bielska-Białej oraz 6 batalionu z Gliwic. Dodatkowo 50 oficerów i podoficerów z 6 Brygady zajmie stanowiska w zespołach oceniających przebieg ćwiczenia, w sztabach amerykańskich i niemiecko-holenderskich oraz w kierownictwie ćwiczenia. Polacy na szkolenie zabiorą m.in. wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike, moździerze M-98 montowane na pojazdach typu HMMWV, broń indywidualną, gogle noktowizyjne.
Natowskie manewry podzielone zostaną na dwie części. Na początek odbędzie się zrzut kilku tysięcy żołnierzy wojsk powietrznodesantowych, sił specjalnych oraz pododdziałów powietrzno-szturmowych. Operacja zostanie przeprowadzona w Niemczech i w Bułgarii. Polscy żołnierze desantować będą się z pokładu samolotów C-130 Hercules na amerykańskich i niemieckich spadochronach T-10 i T-11. Potem wojska będą musiały zdobyć i utrzymać ważne obiekty na terenie zajętym przez przeciwnika. Dodatkowym wsparciem będą dla nich pojazdy, które na miejsce działań dostarczone zostaną na pokładzie samolotów transportowych
Podczas tej części manewrów żołnierze przećwiczą też szturmowanie obiektów oraz ewakuację ludności cywilnej z regionów zagrożonych. Wojskowi będą korzystać z systemów symulacji pola walki. Do mundurów i hełmów przyczepione zostaną czujniki, a każde trafienie będzie odnotowane w systemie komputerowym. Dzięki temu wyniki szkolenia zostaną dokładnie przeanalizowane.
Po zakończeniu operacji desantowej spadochroniarze wezmą udział w szkoleniu ogniowym. Będzie to nawiązanie do ubiegłorocznego cyklu szkoleń w ramach operacji „Airborne Detachment”. Żołnierze będą ćwiczyć kierowanie ogniem na poziomie plutonu i kompanii.
Podczas manewrów test gotowości do współdziałania z innymi jednostkami NATO przejdzie amerykańska brygada z 82 Dywizji Powietrznodesantowej.
Kresy24.pl/Ukraińska Prawda, The Telegraph, polska-zbrojna.pl
4 komentarzy
Miłosz
19 sierpnia 2015 o 12:29Nie podoba mi się fakt, że te ćwiczenia nie mają miejsca na terenie naszego kraju. Na szczęście nasi wojacy biorą w nich udział, ale nie zmienia to faktu, że Polska, podobnie jak Litwa, Łotwa i Estonia są najbardziej narażone na agresję ze strony Rosji i to w tych krajach powinny być organizowane takie ćwiczenia. Rosja może tupać ze złości, że NATO ćwiczy pod jej nosem. Zachód z kolei powinien jej szaleństwo olać, bo Rosja niema prawa dyktować komuś, co może robić na swojej ziemi. Także ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć pod nosem Rosji, niech Putin wykorkuje ze złości. NATO w obecnej sytuacji powinno pokazywać, bez przerwy, Rosji gdzie jest jej miejsce i gdzie kończy się jej strefa wpływów – na jej granicach. Przy okazji, Rosyjscy okupanci, won z Gruzji i Ukrainy!
NEMET
19 sierpnia 2015 o 14:20To Mordor może ćwiczyć sobie spokojnie atomowy atak na Warszawę na Białorusi, tuż pod naszym nosem, a ma mamy ćwiczyć na terenie Niemiec, Włoch i Bułgarii ??? Co za jaja ? To tym państwom Mordor zagraża ???
Śmiechu warte ! Takie ćwiczenia powinny odbywać się pod samym nosem Putlera, czyli na Ukrainie, Litwie, w Polsce, Łotwie i Estonii, a nie gdzieś ,gdzie Putler nie prędko się wybierze. No chyba ,że już jesteśmy sprzedani. 🙁
Dlatego Polska i wymienione na końcu kraje, powinny jak najszybciej utworzyć „Międzymorze”, czy się to komuś podoba, czy nie.
Wolność nigdy nie jest dana raz na zawsze.
Trzeba wciąż o niej myśleć i dbać o to, żeby nie rozwiała się jak mgła na wietrze.
miki
19 sierpnia 2015 o 14:52Ehh spokojnie………..czas gra na korzyść NATO. Niech Mordor ma satysfakcję:) Najważniejsze są ceny ropy które szorują po dnie i oby to trwało miesiącami a najlepiej latami wówczas Mordor nie będzie miał kasy na swoje manewry o odbudowie sił zbrojnych juz nie wspominając- niebawem Rosja może otrzymywac za ropę 1/3 tego co jeszcze ponad rok temu ,a koszty wydobycia są takie same-straty Rosji będą szły w setki mld USD rocznie, w zalezności od cen-to totalny kataklizm
ARES
19 sierpnia 2015 o 17:22Prędzej się pozabijamy niż dzieci wychowamy 🙁