Krymscy Tatarzy, którzy po aneksji Krymu przez Rosję przeprowadzili się do Łucka, zorganizowali 15 marca protest przeciwko okupacji półwyspu. Z okazji tej smutnej rocznicy proponujemy Państwa uwadze wspomnienia osoby, która zmuszona została do opuszczenia swojego domu.
Trolejbus jedzie powoli przez wiosenny Łuck, za oknem przesuwają się drzewa i domy. Jestem w tym mieście od roku. Ono otwiera się przede mną, a ja wciąż nie mogę przyjąć jego powściągliwych tonacji. Na południu Krymu, gdzie się urodziłam, wiosna zaczyna się już w lutym jasnymi biało-różowymi migdałowcami, a w marcu naturalnie rywalizują w konkursie piękności magnolia i glicynia.
A tu wiosna dopiero zaczyna malować zielonymi farbami. Na przystanku, wśród kobiet ubranych po europejsku, nagle spostrzegam barwną różową muzułmańską chustę, długą spódnicę. Gulnara?! Trolejbus rusza, a ja szybko wstaję, zaskakując swoją sąsiadkę i spieszę do wyjścia. Chcę wrócić, chcę dotknąć jej ramienia i zapytać młodą kobietę: «Ty? Jesteś z Krymu?». I zobaczyć jej uśmiech.
Niespodziewanie głos w mikrofonie oznajmia: «Przystanek «Hotel Ukraina». Wiem, że to nie była Gulnara. Nigdzie nie biegnę, powoli idę do domu, teraz mój dom w Łucku, a przed oczami – wczesny poranek w starym Bakczysaraju wiosną 2012 roku. Siedzę w tatarskiej restauracji obok pomnika Puszkina, delektuję się mocną kawą w małej filiżance i wsłuchuję się w szczebiot kanarków.
Pałac Khana kilkaset metrów dalej, tam znajduje się fontanna z dwoma różami – symbolami miłości i smutku. Mam wrażenie, że historia jest gdzieś w pobliżu i może wyjść małymi drzwiami w kącie. Ona będzie ubrana w tę samą granatową suknię, haftowaną złotem, podobną do wiszącej na ścianie, obok mnie. Kawiarnia pachnie kardamonem. Jakieś szalone myśli zmuszają mnie szybko, lewą ręką «od siebie», wylać na spodek ostatni łyk gęstego napoju.
Odchylam się w fotelu i widzę zdziwione oczy gospodyni. «Umiesz wróżyć ?» – siada obok i patrzy na mnie z uśmiechem. Wilgotny majowy poranek w dolinie Bakczysaraju, zapachy ziół i kwiatów, oczekiwanie na cud w ten dzień, który rozpoczął się tak dobrze … «Dziś – tak!» – odpowiadam i obie śmiejemy się. «A ja już nie wróżę, nie chcę niepokoić losu» – powiedziała moja nowa znajoma.
«Mam wszystko, czego chciałam». Na moje zdziwienie mówi cicho: «Mama chciała wrócić do domu, a ja jestem w domu – na Krymie, w Bakczysaraju. Mój mąż ma pracę w pobliżu Symferopola, jest zadowolony. Dzieci zdrowe, uczą się dobrze. Szkoda tylko, że angielskiego uczą się chętniej, niż krymskotatarskiego. Tańczą dobrze!». Wiosną 2014 roku, 9 marca, wyjeżdżaliśmy z Krymu na Ukrainę. Pociągi już nie jeździły.
Wzdłuż drogi do Symferopola, stoją dziwne konstrukcje zbudowane z pustych skrzynek – «punkty kontroli». Naszego kierowcę, co jakiś czas zatrzymują dziwnie ubrani mężczyźni w różnym wieku. Nazywają siebie «samoobrona Krymu», bywa, że nawet się nie przedstawiają. W odwrotnym kierunku, prawie bez przerwy jadą ogromne – koloru błota – rosyjskie machiny wojskowe.
W pobliżu Bakczysaraju, na kilkaset metrów, rozciągnął się «żywy» łańcuch tatarskich kobiet i dzieci. W rękach trzymały ukraińskie flagi, odręcznie napisane plakaty: «Krym – Ukraina» po ukraińsku, po rosyjsku i te same słowa w języku krymskotatarskim. Rozpaczliwie machamy im rękami, jak na długie, długie rozstanie. Przy wyjeździe z Krymu długo sprawdza nas teraz już «krymski» «Berkut», jeszcze trzysta metrów – i szczupły ukraiński lejtnant, widząc naszą rejestrację, dopytuje się kierowcy: «Panie! Co tam na Krymie?». A kierowca najpierw powiedział mu głośno: «Sława Ukrainie!».
Kilka godzin później wczesną wiosną powitała nas Ukraina, rozjechaliśmy się po różnych miastach. Nie jest nam teraz łatwo, ale nadal jesteśmy w domu. A ja wciąż myślę o tych krymskotatarskich kobietach i dzieciach: czy one wyjechały, czy czują się tu na kontynencie, jak we własnej rodzinie? …Gulnara! Gdzie jesteś? Czy śpiewają teraz twoje kanarki?
Imię i nazwisko autorki do wiadomości redakcji MW Fot. A.Savin / uk.wikipedia.org
Monitor Wołyński/№ 6 (134) 26.03.2015
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!