O tym, że białoruskich importerów czekają trudne czasy stało się jasne po wygłoszeniu przez Aleksandra Łukaszenkę orędzia do narodu. Prezydent zapowiedział, że towary pochodzące z zagranicy, których odpowiedniki produkowane są w kraju, będą poddawane ścisłej kontroli.
Według dyktatora należy skończyć wreszcie z tą regulacją wewnętrznych i zewnętrznych spraw gospodarczych prowadzoną „w białych rękawiczkach” i zacząć dbać o swoich rodzimych producentów, napisał „Jeżedniewnik”.
I nie były to czcze słowa. Faktyczne zaraz potem prezydent ogłosił szereg inicjatyw, nad którymi obecnie pracuje rząd, a które maja na celu nie mnuiej ni więcej – ograniczyć import.
Prezydenckie inicjatywy zostały wypracowane po analizach Komitetu Kontroli Państwowej, który dokładnie przestudiował rynek konsumencki w kraju. Według KKP, sytuacja na rynku krajowym Białorusi jest niekorzystna, i może zagrozić bezpieczeństwu gospodarczemu kraju, przy czym pogorszyła się ona szczególnie w ciągu ostatnich dwóch lat.
Komitet Kontroli Państwowej opierając się na doświadczeniach miedzynarodowych stwierdza, że udział importu w krajowym rynku nie powinien przekraczać 25 proc., w przeciwnym razie krajowi producenci nie tylko nie mogą się rozwijać, ale wisi nad nimi groźba bankructwa. Tymczasem import na Białorusi w ciągu ostatnich dwóch lat praktycznie wyparł krajowych producentów. Sytuacja na rynku produkcyjnym jest krytyczna.
Według KKP, w 2012 roku udział importu w krajowym rynku konsumentów wyniósł 41 proc., w 2013 roku osiągnął już 51,7 proc., a w 2014 roku – 53,2roc.
Zaniepokojony sytuacja rząd w 2014 roku przyjął szereg przepisów mających na celu promowanie produktów krajowych, jednak zabiegi te nie przyniosły skutku.
Teraz tęgie głowy dyskutują, jak naprawić sytuacje na krajowym rynku Białorusi. Nikt nie ma złudzeń, że importerzy będą musieli zacisnąć pasa. Planowane jest wprowadzenie bardziej surowych regulacji w sieciach handlowych, przede wszystkich w kwesti pojawienia się na ich półkach towarów produkcji białoruskiej. Planuje się wzmocnieniekontroli nad działalnością sklepów internetowych.
Szczególną kontrolą zostaną objęte hipermarkety, supermarkety, sieci handlowe i domy handlowe. Większa uwaga zostanie zwrócona na problem wydajności pracy hurtowni państwowych, które – według rządu powinny być główną siłą napędową towarów białoruskich.
Jakie konkretne działania podejmie rząd, trudno powiedzieć. Ta kwestia jest teraz przedmiotem dyskusji. Być może decyzja zostanie podjęta już w najbliższym czasie.
Kresy24.pl/ej.by
3 komentarzy
El Presidente
11 maja 2015 o 13:52Taa wielki głód już puka do Białorusinów, no ale – kto z kim przystaje takim się staje.
Kowal
11 maja 2015 o 15:57Dziwne że Białorusini wybierają droższe produkty (bo przecież transport kosztuje i koszta produkcji też wyższe) …. czyżby to jakość tych rodzimych dóbr odbiegała od europejskich… ? 🙂
Morientes
12 maja 2015 o 09:36A może np. z takiego Grodna jest wystarczająco blisko do Białegostoku, żeby w jeden dzień przyjechać, zrobić zakupy, odwiedzić znajomych i wrócić, a jeszcze przy okazji odliczyć sobie VAT na granicy? W podobnych warunkach wyjazd może się opłacić, o ile oczywiście Łuka nie nałoży dodatkowych kar finansowych na ludzi kupujących w Polsce. Oczywiście, to tylko jedna z możliwości. 😉