„Pogoń za ziemią w odrodzonej Polsce, po 123 latach niewoli, trwała. Zubożałe chłopstwo centralnej Rzeczypospolitej pchało się na wschodnie rubieże, (…). Franciszek Kobylarz, policjant z Radomia, syn dość zamożnego chłopa z Brzózy w powiecie kozienickim, zwolnił się, by zażyć nieco chłopskiej wolności.
Do napisania niniejszego artykułu skłoniły mnie dwa powody. Po pierwsze wątek osobisty. Jako prawnuk Franciszka Kobylarza – osadnika wojskowego chciałem nieco przybliżyć historią osadnictwa wojskowego okresu międzywojennego. Po drugie to przypadająca w tym roku 75 rocznica zbrodni katyńskiej i wielkiej deportacji Polaków na wschód.
– Koniec wałęsania się z karabinem po ulicach – mówił swoim kolegom. Na swojej wiorście będę równy staroście – powtarzał, parafrazując zasłyszane powiedzenie: szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie. (…) Z prasy miał już nowy adres: gmina Dobryń z urzędem w Zalesiu dysponuje 23 działkami w Kijowcu. Dojazd pociągiem do Chotyłowa.”- tak w swojej książce wspominał jego syn Jan Kobylarz. Około 1922 roku Franciszek Kobylarz, weteran wojenny (po wojnie wstąpił do formującej się Policji Państwowej) otrzymała grunty w Kijowcu o powierzchni 10 ha.
Z relacji przekazywanych z pokolenia na pokolenie wynika, że, do wyboru miał 10 ha przed Bugiem lub 30 ha za Bugiem. Dogodne połączenie tj. przedostatnia większa stacja kolejowa Chotyłów przed Brześciem (Chotyłów – Terespol- Brześć), sprawiła, że wybór padł na Kijowiec. Poza tym był jednym z pierwszych osadników na tym terenie, a w Kijowcu w ogóle pierwszym. Po nim w Kijowcu w szybkim tempie działki zostały zagospodarowane przez nowych osadników.
Akcja osadnictwa żołnierskiego regulowała Ustawa z 17 grudnia 1920 roku o nadaniu ziem żołnierzom Wojska Polskiego. Pierwszy etap osadnictwa trwał do 1923 roku, kiedy to cytowana ustawa został wstrzymana. Akcję osadniczą objęto województwa wileńskie, nowogrodzkie, poleskie, wołyńskie, część białostockiego oraz w znikomym stopniu lubelskiego. Ponownie powrócono do akcji osadniczej po 1932 roku, przeprowadzając ją na podstawie znowelizowanej ustawy z tego roku.
Na podstawie znowelizowanej ustawy rozszerzono obszar osadnictwa rozciągając na Litwę Środkową (powiat augustowski i suwalski) oraz w kilku przypadkach na województwa tarnopolskie, stanisławowskie, lwowskie i lubelskie. Nowelizacja ustawy przewidywała możliwość dalszego przejmowania ziem na rzecz osadnictwa oraz przekwalifikowania tzw. osadników cywilnych (byłych ochotników wojska polskiego) na osadników wojskowych.
Inspiratorem akcji osadniczej był niewątpliwie Józef Piłsudski. W swoim rozkazie na zakończenie wojny z bolszewikami, wydanym 18 października 1920 roku, złożył podziękowanie w imieniu narodu za wysiłek, wytrwałość i odwagę, zapewniając, że ojczyzna o nich nie zapomni. Wyraził to słowami: „Zaproponowałem już rządowi, by część zdobytej ziemi została własnością tych, co ją polską zrobili, uznoiwszy ją krwią i trudem niezmiernym.
Ziemia ta, strudzona siewem krwawym wojny, czeka na siew pokoju, czeka na tych, co miecz na lemiesz zamienią, a chciałbym byście w tej pracy przyszłej tyleż zwycięstw pokojowych odnieśli, ileście ich mieli w pracy bojowej”. Prace nad regulacją prawną przyszłego osadnictwa trwały bardzo szybko. Spowodowane było to tym, że po zakończonej wojnie setki tysięcy żołnierzy chciało powrócić do normalnego życia. Nadanie im ziemi rozwiązywało częściowo problem zatrudnienia. Drugim niesłychanie ważnym elementem było zwiększenie produkcji rolnej.
Polska cierpiała niedostatek wyżywienia. Zboże było sprowadzane z zagranicy. Tym czasem ogromne pałacie ziemi – zwłaszcza na kresach leżała odłogiem. Ziemia wymagała niemałego nakładu pracy, aby przywrócić ja do należytego stanu rolnego. Po trzecie wreszcie osadnictwo to miało wzmocnić polskość na kresach, jak z wielką zawziętością niszczone przez carat. Rozmiar przydzielonych działek na kresach miał zapewnić dla osadnika samodzielność gospodarczą. Nie miał jednak przekraczać 45 ha. Żołnierze byli zobowiązani do osiedlenia się na działce wciągu 1 roku.
W ciągu 3 lat żołnierz miał obowiązek zagospodarować działkę. Gdyby tego nie osiągnął, ziemię utraciłby. Początki osadnictwa były bardzo trudno. Mimo, że osadnicy otrzymywali ulgi kredytowe na zagospodarowanie oraz pomoc materialna (np. darmowe drzewo na budulec), brakowało wszystkiego, aby właściwe prowadzić gospodarstwo łącznie z podstawowymi narzędziami rolniczymi. Różnie też układały się stosunki z miejscową ludnością, ukraińską, białoruska czy też polska.
Niewątpliwie zarzewiem wrogości była ziemia. Często były to stosunki wrogie i nieprzychylne. Zdarzały się również dywersje sowieckie. Na przykładzie osady mojego pradziada, działki osadnicze położone były pomiędzy wsią Kijowiec a wsią Dereczanka zamieszkałymi w większości przez ludność ukraińska. Jedną szopę gospodarczą budował kilka razy (w dzień budował, miejscowi w nocy rozbierali). Schronienia w pierwszych dniach po osadzeniu się dała im rodzina Drygalskich jedyna mieszkająca w pobliżu rodzina polska.
Na ogół osadnicy wywiązali się z trudnej i pionierskiej pracy. Czego dowodem są liczne osady? Według dostępnych danych (według danych uzyskach przez Zofię Wilk – 1999 r.) w okresie międzywojennym na kresach powstało łącznie 1361 osad. Z czego w województwie wileńskim 321 osad, w województwie nowogródzkim 272 osady, białostockim 160 osad, poleskim 163 osady, wołyńskie 432 osady, tarnopolskie 8 osad, stanisławowskie 2 osady, lwowskie 1 osada, lubelskie 2 osady.
Ludność osadnicza szacowana była na 34 tys. osób (1931r.). Ogólny obszar nadanych działek przekrocz 151 tys. ha. Średnia powierzchnia działek wynosiła 18 ha. Największa średnia powierzchnia działek była na Polesiu (25 ha) a najmniejsza na Wołyniu (15 ha), co wiązało się z klasą gruntów. Zabudowy osadników różniły się od zabudowy miejscowej ludności. Zabudowa osadnicza była rozrzucona w terenie nie tworząc zwartej zabudowy. Wokół zabudowy osadnika znajdowało się najczęściej większość otrzymanych gruntów.
Ten typ zabudowy zachował się dobrze do dnia dzisiejszego w moim rodzinnym Kijowcu Kolonii. Często osady przyjmowały nazwę od formacji wojskowych, z których wywodzili się osadnicy np. Jałowiecka, Armatniów, Ułanówka. Sporadycznie przyjmowano nazwę Kolonia, jako drugi człon wsi, przy której były parcele. Słowo Kolonia przylgnęło na tym terenie od czasów po uwłaszczeniowych, po powstaniu styczniowym.
W 1922 roku osadnicy powołali własna samorządną organizację – Centralny Związek Osadników Wojskowych (skupiało 90 procent osadników). Po połączeniu do nich osadników cywilnych zmieniono nazwę na Centralny Związek Osadniczy. O dobrym zorganizowaniu osadników w tym również pod względem gospodarczym świadczą licznie powstałe spółdzielnie. Według dostępnych danych osadnicy zrzeszeni byli w 123 kasach spółdzielczych, 10 spółdzielniach mleczarskich i w 410 kółkach rolniczych.
W osadach wspólnie budowany były liczne szkoły, kościoły i domy ludowe, gdzie organizowano kursy dokształcające. Kobiety licznie uczestniczyły w różnych kursach związanych prowadzeniem gospodarki domowej, kursach szycia itp.. Osadnicy często wprowadzali w swoich gospodarstwach nowoczesne aspekty prowadzenia gospodarstwa w tym specjalizacji gospodarstwa na np. hodowle bydła rasowego, wprowadzając nowe uprawy jak buraków cukrowych, tytoniu, rzepaku.
Na duża skale (jak na ówczesne czasy) stosowano nawozy sztuczne, przez co plon w gospodarstwach był znacznie wyższy niż w gospodarstwach miejscowej ludności. Tuż przed wybuchem II wojny warunki ekonomiczne osadników były dobre. Na ogół gospodarstwa były wyposażone w niezbędny sprzęt rolniczy. Zabudowa była w dobrym stanie. Dbano również o wykształcenie dzieci. Często posyłano je do gimnazjum, czy szkół rolniczych.
Osadnicy tworzyli zróżnicowana grupę pod względem poglądów politycznych. To, co jednak wszystkich łączyło to poczucie misji propaństwowej, gospodarczej i społeczno-kulturalnej na tych ziemiach, wyrazem tego był m.in. aktywny udział osadników w obchodach świąt państwowych i kościelnych.
Wybuch II wojny światowej stał się początkiem końca osadników na kresach. Ziemie zamieszkałe przez osadników wojskowych po 17 września 1939 roku znalazły się w rękach ZSRR. Celem władz sowieckich było przekształcenie zajętych ziem kresowych (po IV rozbiorze) do modelu gospodarki sowieckiej. Ludność polska w tym urzędnicy, wojskowi, funkcjonariusze różnych służb, ziemianie oraz osadnicy wojskowi posiadający pewna pozycję gospodarcza i nie rzadko będący działaczami politycznymi zaliczali się do grupy zagrażającej nowemu ładowi.
Stąd czekała ich nieuchronna zagłada. Sowieci nie zapomnieli przegranej wojny z 1920 roku. We wrześniu 1939 roku wielu osadników stanęło w obronie ojczyzny. Powołani do wojska, powołani, jako rezerwa do służb pomocniczych w Policji i innych formacjach, realizowali swój patriotyczny obowiązek. Wielu z nich trafiła również do obozów sowieckich. Na liście katyńskiej znaleźli się też osadnicy wojskowi. Dla przykładu w osadzie Puzieniewicze gmina Turzec, powiat Stołpce na 43 osadników (rodzin) 13 osadników znalazło się na liście katyńskiej.
Osadzeni zostali w obozie Ostaszków a następnie na wiosnę 1940 roku rozstrzelani w Twerze i pochowani w zbiorowych mogiłach w Miednoje. Już 5 grudnia 1939 roku Rada Komisarzy Ludowych ZSRR podjęła decyzje o wysiedleniu osadników wojskowych z zachodnich obwodów republik Białoruskiej i Ukraińskiej. Przygotowywano się do wielkiej operacji spisując majątki i planując miejsca wysiedlenia. 10 lutego 1940 roku przystąpiono do pierwszej deportacji obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego.
Łącznie wysiedlono podczas lutowej akcji 140 tys. osadników i leśników. Ogółem do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej na wschód wywieziono około 1 miliona osób. Celem tej akcji była likwidacja poprzez niewolnicza pracę „elementów socjalnie niebezpiecznych i antysowieckich” oraz de-polonizacji i sowietyzacji polskich kresów. Wielu nie przeżyło wielotygodniowej podróży w bydlęcych wagonach. Według niepełnych danych do lipca 1941 roku zmarło 10557 deportowanych w lutym 1940 roku.
Zmianę w sytuacji wywiezionych przyniósł układ polsko-sowiecki z 30 lipca 1941 roku. Ogłoszono „amnestię” w tym również dla osadników wywiezionych w 1940 roku. Część wstąpiła do armii Andersa część do armii Berlinga. Wielu z nich a później ich potomkowie czekała na powrót do kraju prze wiele lat. Przez lata wynarodowiani, po 1990 roku do kraju powróciło niewielu. W 1996 roku w Warszawie powstało Stowarzyszenie Osadników Wojskowych i Cywilnych Kresów Wschodnich liczące około 480 członków rozproszonych po całym świecie, których celem jest m.in. kultywowanie tradycji historycznych i patriotycznych wywodzących się z Kresów Wschodnich (www.osadnicy.org).
W 2005 roku z inicjatywy stowarzyszenia odsłonięto w Warszawie pomnik „W HOŁDZIE OSADNIKOM WOJSKOWYM KRESÓW WSCHODNICH”.
Miałem przyjemność rozmawiać z rodziną, która po 1990 roku sprowadziła się do Polski z Kazachstanu. Z pomocą władz samorządowych rodzina ta otrzymała mieszkanie w okolicach Białej Podlaskiej. Kraj swoich przodków znali tylko z opowiadań dziadków a mimo to miałem przyjemność rozmawiać w języku polskich, języka, którego uczyli ich dziadkowie i rodzice. Z przyjemnością i z wielkim wzruszeniem wsłuchiwałem się w historię wypowiadaną z tym charakterystyczny kresowy akcentem; historię przesiąkniętą prześladowaniem i cierpieniem naszych rodaków. W tym momencie przypomniały mi się słowa piosenki Maryli Rodowicz;
„Ja to mam szczęście
Że w tym momencie
Żyć mi przyszło
W kraju nad Wisłą
Ja to masz szczęście…”
Wojciech Stanisław Kobylarz
Warszawskie Stowarzyszenie Rodzina Policyjna 1939 – dla „Ech Polesia”
Wybrana literatura:
– „Kresowe Stanice” – kwartalnik ukazujący się do 1997 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Rodzin Osadników Wojskowych i Cywilnych Kresów Wschodnich
– J. Stobniak-Smogorzewska – Kresowe osadnictwo wojskowe 1920-1945
– P. Eberhardt – Polska ludność kresowa
– J. Kobylarz, Z Podlasia za ocean
– Dla zainteresowanych: lista 10607 osadników wojskowych sporządzona w 2012 r. Ryszard Sys: www.kresy.genealodzy.org.
6 komentarzy
bolek
23 czerwca 2015 o 15:17Moj pradziadek byl osadnikiem wojskowym dostal ziemie za wojne polsko- bolszewicka 1920 w Dziewieniszkach/Pogowianach powiat Oszmiana.
Probuje znalezc jakies pamiatki historyczne ale na dzien dzisiejszy mam tylko jego zdjecie i troche opowiadan babci.
Zduńskowolanka
5 marca 2019 o 14:24I tak masz szczęście że masz chociaż zdjęcie.Mój pradziadek Stanisław Kołodziejski pochodził ze wsi Plaskocin był ułanem dostał około 1920r ziemię w Szutach,woj.Wileńskie,powiat Dzisna,gmina Mikołajów.Przywodził len z Kresów do Polski.Niestety przed wybuchem wojny moją prababcia z trzema małymi synami wyjechała w obawie o własne życie,jak czasem wspominała chcieli ich”wyrżnąć” ,zabrali najpotrzebniejsze rzeczy,pradziadek w późniejszym czasie do nich.Zaraz po tym już ucieczka była utrudniona ponieważ była przerwana linia kolejowa.Juz na Kresy nie wrócili.Pradziadek zmarł w 1944r w szpitalu w Warszawie.Niestety niewiele wiem więcej,na ten temat,bo raczej rodzina niewiele opowiadała a jak już to ja byłam mała i nie zaduzo pamiętam niestety.Ostatni żyjacy syn mojego pradziadka(dla mnie brat dziadka ,starszy wujo)urodził się w 1944 więc niestety zaduzo na ten temat niewiele,tyle jedynie co z opowiadań.Też szukam inf. Pradziadek poszedł do wojska na ochotnika do Otwocka,potem walczyn jako ułan,wiem tylko że był odznaczony i dostał ziemię na Kresach.Jedyne co znalazłam to spis osadników wojskowych i jest na tej liście nazwisko mojego pradziadka, niestety zdjęć niemal,jakieś gdzieś może są w dalszej rodzinie,ale niestety nic na ten temat niewiem.Może ktoś się orientuje gdzie powinnam szukać informacji o dziadku w jakim był pułku i jakie były to odznaczenia i za co, i w jakim archiwum ,kiedyś ktoś ze starszych znajomych które znały moją rodzinę,opowiadał że dziadek w bitwie nad Bzurą okolica Łowicza z której pochodzę,rozbroił Niemców,ale czy to była ta miejscowość i czy informacje są prawdziwe to niestety niewiem.
Jaromir
26 listopada 2015 o 16:57Dziewieniszki/Pogowiany – dziś to rejon Solecznicki (Litwa). My tę wieś nazywaliśmy Pagaujany. Leży na rzeką Gauja (pol. Gawia). W sowieckie czasy, w tamtym zakątku, robili dobry samogon, czyli bimber po waszemu.
Izhora
6 lipca 2017 o 03:57Coś tu nie tak. Rzeka Gauja płynie w Łotwie, w Inflantach Szwedzkich i uchodzi do zatoki powyżej Rygi (> https://pl.wikipedia.org/wiki/Gauja ). Podejrzewam, że to, jak wyście nazywali tę wieś, jest raczej białoruską wymową i brzmiało „Pahaujany”
józef III
7 marca 2017 o 12:38Augustów, Suwałki – „Litwa Środkowa” co za bzdury ! Nawet za caratu było to Królestwo Polskie …
Antykollonista
12 października 2017 o 01:46Kolonisci to byli panie szowinisto!