W najbliższym czasie ukraińska lotniczka prowadząca od 82 dni głodówkę protestacyjną w rosyjskim więzieniu może zostać zwolniona na leczenie w Niemczech – twierdzi były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma.
Jego zdaniem, scenariusz w przypadku Sawczenko może być podobny jak niegdyś wobec więzionej przez prezydenta Janukowycza byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko.
„Coś mi podpowiada, że tak będzie. Ktoś ją zaprosi na leczenie. Przecież już wcześniej niemieccy lekarze ją badali. Mówi się, że już w marcu w jej organizmie zajdą nieodwracalne zmiany” – przypomina Kuczma. Jego zdaniem, Rosja jest zainteresowana uwolnieniem Nadieżdy Sawczenko, „żeby nie mieć jeszcze jednego problemu”.
Zdaniem lekarzy, Sawczenko może umrzeć nawet w ciągu najbliższych dni jeśli nie przerwie głodówki. We wtorek jej adwokat Mark Fejgin poinformował, że lotniczka dała mu słowo, iż przestanie głodować, jeśli jej stan „będzie naprawdę przerażający”. Potem opublikował jej oświadczenie: „Nie umrę, zanim razem nie obalimy ścian tego krwawego więzienia narodów, które nazywa się Kreml!”
O przerwanie głodówki zaapelował też do Sawczenko ukraiński parlament, a prezydent Petro Poroszenko, który wcześniej nadał jej tytuł Bohatera Ukrainy, wysłał w środę list do Władimira Putina z prośbą o niezwłoczne uwolnienie lotniczki. Poprosił też premiera Włoch Matteo Renziego o poruszenie tej sprawy z Putinem w czasie ich czwartkowego spotkania w Moskwie.
Przypomnijmy, że Nadieżda Sawczenko miała wyjść na wolność na mocy porozumienia o rozejmie podpisanego w Mińsku. Moskiewski sąd odrzucił jednak jej apelację i przedłużył areszt do 13 maja. To jest dla niej równoznaczne z wyrokiem śmierci jeśli nie przerwie głodówki.
Sawczenko jest pilotem śmigłowca. Reżim Putina i propaganda rosyjska oskarżają ją o udział w zamordowaniu rosyjskich dziennikarzy w Donbasie – podobno miała naprowadzać na nich ognień artylerii. Problem w tym, że separatyści wzięli ją do niewoli, torturowali i wywieźli do Rosji zanim jeszcze rosyjscy dziennikarze zginęli.
Według strony rosyjskiej, Sawczenko nie została jednak porwana, tylko „sama nielegalnie przekroczyła granicę z Rosją i tam została zatrzymana”. Kobieta nie przyznaje się do winy. Jej niewinność potwierdzają też bilingi telefoniczne, zgodnie z którymi w chwili śmierci dziennikarzy przebywała w zupełnie innym miejscu.
Kresy24.pl