Jedna ofiara śmiertelna, dwie osoby ranne. Taki „prezent” zrobił wiejskiej szkole pod Czernihowem wolontariusz, który przyjechał ze strefy działań wojennych na wschodzie Ukrainy.
Na pamiątkę z frontu mężczyzna przywiózł ze sobą… trzy granatniki RPG-18. Zamiar miał szlachetny: jeden postanowił podarować miejscowemu czernihowskiemu muzeum historycznemu, a dwa pozostałe – szkole we wsi Repki.
Tam właśnie doszło do tragedii. Jeden z załadowanych granatników wystrzelił. – Dwie kobiety zostały poranione odłamkami, ich życiu nic nie zagraża. Jednak rany trzeciej – kierownika gospodarczego – były tak ciężkie, że mimo kilkugodzinnej walki lekarzy o jej życie, kobiety nie dało się uratować – poinformowała miejscowa milicja.
Na całe szczęście nie ucierpiały znajdujące się w szkole dzieci. Wszystkie natychmiast ewakuowano z budynku.
Drugi znajdujący przyniesiony do szkoły granatnik też okazał się załadowany, co wyjaśnili niebawem ściągnięci z Czernihowa saperzy. Pocisk zdetonowano na pobliskim poligonie.
Trzecią sztuką broni, tą przeznaczoną dla muzeum, zajęła się tymczasem milicja. Teraz musi ona jeszcze wyjaśnić jak równie hojnemu, co bezmyślnemu darczyńcy udało ją się wywieźć z obszaru działań zbrojnych i przewieźć przez pół kraju.
Kresy24.pl/inforesist.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!