Oddala się wizja pokoju na Ukrainie. Krwawa walka o lotnisko w Doniecku może okazać się niczym w porównaniu z nowym konfliktem, który wybuchł właśnie o to, kto ma kontrolować granicę Ukrainy z Rosją. Do „wojny o granicę” nieoczekiwanie włączyło się kilka państw Unii Europejskiej. Oburzeni separatyści grożą, że żadnych przejść granicznych nie oddadzą.
Niemcy, Francja i Włochy chcą przejąć kontrolę nad granicą Ukrainy z Rosją w Donbasie – zaproponował to Władimirowi Putinowi francuski prezydent Francois Hollande w czasie szczytu Azja-Europa w Mediolanie – podaje Censor.net. Przypomnijmy, że zgodnie z planem pokojowym podpisanym w Mińsku, kontrolę nad granicą miało sprawować OBWE, które jednak najwyraźniej nie jest do tego przygotowane.
UE i USA domagają się także, aby na kontrolowane obecnie przez separatystów przejścia w Donbasie wrócili ukraińscy funkcjonariusze. To jeden z warunków cofnięcia zachodnich sankcji przeciwko Rosji.
Pierwsza reakcja Putina na te propozycje okazała się zdumiewająco spokojna – nie tylko ich nie odrzucił, ale w czasie spotkania z prezydentem Petro Poroszenką i szefami zachodnich państw zapewniał, że „Rosja nie chce podzielonej Ukrainy, ani zamrożonego konfliktu”. Można to zinterpretować wręcz jako swoiste cofnięcie rosyjskiego poparcia dla separatystów w Donbasie, na co zresztą oni sami od dawna się skarżą. Pojawiły się jednak doniesienia, że w trakcie dalszych rozmów w Mediolanie między stronami pojawiły się jednak „poważne rozbieżności”.
Na donbaskich separatystach dyplomatyczne podchody nie robią żadnego wrażenia – jasno zapowiadają, że nie oddadzą granicy ani Ukraińcom, ani OBWE, ani Zachodowi. „Kontrolujemy granicę i nie dopuścimy do powrotu tam ukraińskich pograniczników. Również żadni międzynarodowi pośrednicy nie są nam na granicy potrzebni” – oświadczył samozwańczy wicepremier Donieckiej Republiki Ludowej Andrej Purgin. „Jeśli oddamy granicę to zrobią nam blokadę i po prostu nas zaduszą” – wyjaśnił.
Purgin poinformował też, że dawne przejścia graniczne w Donbasie już nie istnieją – „zostały rozebrane przez miejscowych mieszkańców i sprzedane na złom”. Wcześniej separatyści zapowiedzieli też, że wbrew porozumieniom z Mińska nie wycofają z linii frontu swojej artylerii i czołgów, a także nie uznają podpisanej przez Poroszenkę ustawy o specjalnym statusie Donbasu.
Najmniej do powiedzenia w całej sprawie ma OBWE – 23 października kończy się mandat obserwatorów tej organizacji, którzy prowadzili monitoring na przejściach granicznych „Donieck” i „Gukowo” po stronie rosyjskiej. Na dzień przed upływem tego terminu stała Rada OBWE wspólnie z Rosją ma zadecydować, czy misja ta ma być kontynuowana, czy zakończona. O propozycji kontrolowania całej granicy przez OBWE nikt z tej organizacji nie potrafi powiedzieć nic sensownego, a Rosja uważa, że nie jest to potrzebne.
Spór o granicę staje się więc obecnie główną kością niezgody na drodze do zakończenia wojny na Ukrainie, znacznie poważniejszą niż nawet kwestia całkowitego wstrzymania ognia przez walczące strony.
Kresy24.pl / censor.net.ua, udf.by
2 komentarzy
no comment
17 października 2014 o 14:45Putin zawsze będzie zgadzał się na wszystko, aby cofnęli sankcje. Jednak co innego będą robić separatyści według ukrytych wytycznych Moskwy. Oczywiście Putin powie, że żadnych rosyjskich wojsk nie ma na Ukrainie i nie ponosi odpowiedzialności za decyzje separatystów. Innymi słowy będzie udawał głupa i cały czas podkreślał, że on będzie bronił niezależnej decyzji separatystów i najchętniej wprowadzi swoje wojska na Ukrainę pod egidą ONZ, żeby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi.
PIK
17 października 2014 o 15:24Nie znacie Putina, to gra, zgodzi się na wszystko, po czym dalej będzie wspierał ekstremistów i jak zaczną ginąć obywatele UE na granicy-powie-ja nie mam wpływu na separatystów-widocznie są tak mocni że trzeba im utworzyć państwo. Putin myśli dwa kroki przed resztą tej zbieraniny z UE z Barosso na czele.