Zatrzymania prewencyjne działaczy opozycyjnych są zatrważającym sygnałem przed wyborami prezydenckim na Białorusi w 2015 roku – przestrzegają obrońcy praw człowieka z Mińska i podkreślają, że w związku z sytuacją na Ukrainie oraz pogorszeniem się sytuacji w zakresie praw człowieka w Rosji, Białorusi udziela się coraz mniej uwagi.
Białoruscy obrońcy praw człowieka przedstawili w Warszawie raport o sytuacji w zakresie przestrzegania praw człowieka w kraju. Konkluzja jest smutna: Zmian na lepsze nie ma.
Podczas konferencji zorganizowanej w Warszawie przez OBWE z raportem pt.„Jawne łamanie praw politycznych, gospodarczych i społecznych na Białorusi” wystąpił szef Centrum Praw Człowieka „Wiasna” Aleś Bialcki, wice szef organizacji Walentyn Stefanowicz oraz koordynator kampanii „Obrońcy praw Człowieka przeciwko karze śmierci” Andriej Połuda.
W dyskusji panelowej poruszone zostały problemy zatrzymań prewencyjnych działaczy, łamania praw pracowniczych i pracy przymusowej na Białorusi, poruszono także temat kary śmierci. Walentyn Stefanowicz zaprezentował raport „Powszechne łamanie praw pracowniczych i pracy przymusowej na Białorusi” oraz „Prewencyjne aresztowania działaczy na Białorusi”. Według Stefanowicza, żadnych systemowych zmian na lepsze w kraju nie ma, sytuacja polityczna jest zamrożona, a sytuacja w mediach nawet się pogorszyła.
„Obok problemu karnego prześladowania oponentów reżimu, zatrzymania prewencyjne są analogicznym problemem, prowadzone są wyłącznie z powodu przynależności zatrzymanego do konkretnej struktury opozycyjnej. Prewencyjne zatrzymania w miejscu zamieszkania – policja bez wątpienia zna tych, których zamierza aresztować. Przykłady? Spotkaliśmy się z nimi podczas w trakcie przygotowań do mistrzostw świata w hokeju na lodzie i podczas ich – powiedział Stefanowicz.
– Prewencyjne zatrzymania stosowano nie tylko wobec przedstawicieli opozycji, ale kampania „czystki” w mieście dotyczyła tzw. elementów antyspołecznych i prostytutek. Pierwsze areszty miały miejsce przed wyborami prezydenckim w 2006 roku, gdy zatrzymano 236 osób. Oprócz zeznań milicjantów, nie ma żadnych podstaw prawnych do takich zatrzymań, ludziom odmawia się pomocy prawnej, a rodziny nie są informowane o zatrzymaniu bliskich”.
Obrońcy praw człowieka mówili także o problemie pracy przymusowej oraz systemie kontraktowego zatrudniania, jako formy nacisku na obywateli kraju. Według nich, w każdej niemal białoruskiej rodzinie jest co najmniej jedna osoba, która boryka się z problemem pracy przymusowej, lub z problemem nieprzedłużania krótkoterminowej umowy o pracę. Ten problem występuje w przypadku, gdy ludzie w jakiś sposób kontestują władzę, jak również w związku z przynależnością do jakiejkolwiek struktury opozycyjnej. Presji podlegają również krewni pracowników: małżonkowie tracą pracę, a dzieci nie mogą kontynuować nauki.
Przytoczono również przykłady takich form pracy przymusowej jak „subotniki”, obowiązek pracy absolwentów oraz innych osób w miejscu wyznaczonym przez państwo, a także kierowanie ludzi do obozów pracy przymusowej.
„Kara śmierci owiana jest wielką tajemnicą, a państwo każdego roku, w centrum Mińska w więzieniu na Wołodarskiego zabija swoich obywateli. Sądzimy, że od czasu, gdy Białoruś stała się suwerennym krajem, rozstrzelano około 400 osób, jednak dokładna liczba nie jest znana z uwagi na tajemnicę” – powiedział Andriej Połuda.
Aleś Bialacki powiedział, że raport przygotowywany był w czasie, gdy on siedział jeszcze w więzieniu, ale problem pracy przymusowej dotknął go osobiście w więzieniu.
„Moja pensja za pracę w maju, sześć dni w tygodniu przy 7 – godzinnym dniu pracy wyniosła 3,5 dolara, z czego 2,5 potrącono mu z pensji na ogrzewanie, wodę i tak dalej. Przy takiej nędznej pensji, ludzie znajdujący się na liście tzw. „osób zobowiązanych” popadają w długi, które cały czas narastają, a posiadając dług, nie mają prawa do amnestii. I mamy do czynienia z zamkniętym kręgiem, sytuacją bez wyjścia” –powiedział Bialacki.
Aleś Bialacki porównał reżim Łukaszenki do strzelby, która wisi na ścianie i w każdym momencie może wystrzelić, przypomina to sytuację z wyborów w 2010 roku, kiedy wydawało się, że panuje swego rodzaju „odwilż” w relacjach z Zachodem, dokładnie tak jak teraz.
Uważa on, że kara śmierci jest „głównym wskaźnikiem humanitaryzmu państwa”. Obrońca praw człowieka uważa, że żądanie uwolnienia więźniów politycznych powinno być głównym warunkiem postawionym reżimowi białoruskiemu ze strony społeczności międzynarodowej, a zatrzymania prewencyjne przed mistrzostwami świata w hokeju na lodzie, są zatrważającym sygnałem przed wyborami prezydenckim w 2015 roku.
Sytuacja na Ukrainie bardzo negatywnie odbija się na sytuacji wokół Białorusi, i dla nas bardzo ważne jest, aby nadal bronić praw człowieka na Białorusi” – powiedział Bialacki.
Kresy24.pl/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!