Wbrew temu, co mówi Putin, to Rosja przybliża Ukrainę do Unii i do NATO. Konflikt rosyjsko – ukraiński jest niewątpliwym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Ukrainy, a taka sytuacja może potrwać jeszcze długo. Ten niepokój coraz bardziej ogarnia szerokie kręgi społeczeństwa, w tym nawet…rusofilów.
Żeby nie być gołosłownym – warto przytoczyć świeże wyniki badań znanego ośrodka badań opinii publicznej „Rating”. I co z nich wynika? Mówiąc zwięźle, że rośnie liczba zwolenników członkostwa Ukrainy w NATO, a kurczy – liczba jego przeciwników. Jest też, choć mniej liczna, część ludzi nie mających jeszcze zdania w tej sprawie lub bojących się je ujawnić. Precyzując – wygląda to tak… Większość, bo aż 44 proc. ankietowanych opowiedziało się za członkostwem w NATO, 35 proc. było przeciw, a 16 nie miało zdania.
Wedle tychże badań – za członkostwem w Unii Europejskiej opowiedziało się 55 proc., przeciw – 37. Co ciekawe, zwolennicy Unii Celnej z Rosją stanowią obecnie tylko 30 proc. Interesujący jest także aspekt terytorialny tego poparcia. Posługując się tylko skrajnymi regionami, to w Galicji do NATO chce 88 proc., a w Donbasie tylko 6. Do Unii Europejskiej – w Galicji chce też 88 proc., a w Donbasie – 13. Już tylko z tych danych widać, że sypie się w oczach większości Ukraińców paranoidalna wręcz koncepcja odbudowy, a nawet budowy od podstaw – imperium rosyjskiego na obszarze postradzieckim, pod egidą rzecz jasna – Rosji.
Idąc dalej – nikogo, tak na dobrą sprawę, nie wabi już członkostwo ani w WNP, ani w Unii Celnej, ani w JEP-ie, czyli w Jednej (czy bardziej po polsku – w jednolitej bądź jedynej) Ekonomicznej Przestrzeni. Ponadto – aktualne są, choć bez sensownej odpowiedzi, pytania: w czyim interesie jest bezprawna aneksja Krymu? W czyim interesie jest tworzenie … ludowych republik Doniecka czy Ługańska? I to na terenie obcego, niezależnego i niepodległego państwa?
Toż to rozbój w biały dzień! A już patrząc szerzej – zdaniem Kremla – całe zło jest na Zachodzie. A może by tak przedtem policzyć je na rodzimym, własnym – rosyjskim terytorium… A podsumowując – jakby to nie brzmiało paradoksalnie – wszystko to staje się argumentem na rzecz wsparcia proeuropejskich dążeń Ukrainy i jego społeczeństwa. A zarazem jest potwierdzeniem dwóch przysłów i zawartych w nich mądrości. A więc, że „kij ma dwa końce” i że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.
Putin pewnie tego nie przewidział…
Mikołaj Oniszczuk/Dziennik Kijowski 2014
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!