Wydarzenia na Ukrainie stały się dla Łukaszenki cennym podarunkiem na rok przed wyborami prezydenckimi. Już nie musi wymyślać żadnej strategii. Krwawa wojna w sąsiednim kraju przedłużyła mu polityczne życie o kilka lat, pokazała przeciętnemu wyborcy, że „rewolucja nie przynosi nic dobrego dla kraju”.
Obecnie sytuacja w polityce zagranicznej również sprzyja Łukaszence, a wzajemne sankcje Rosji i Zachodu pozwolą mu zarobić niezłe pieniądze na dostawach żywności i innych produktów. Mińsk zaciera ręce i przygotowuje się do eksploloatacji „żyły złota”, która tak nieoczekiwanie pojawiła się w dogorywającej gospodarce.
„Oczywiście, pofarciło się Białorusi, ma szczęście Łukaszenka – powiedziała w programie „Kod dostępu” na falach radia „Echo Moskwy” znana rosyjska dziennikarka Julia Łatynina..
– Teraz Białaoruś stanie się wielką potęgą morską, producentem łososia, parmezanu, i czego tam jeszcze będzie trzeba. W rzeczywistości nie można fizycznie mu tego zabronić – mamy unię celną. I jeśli oni tam w Mińsku zmienią etykiety, i powiedzą, sorry, ten parmezan został wyprodukowany na Białorusi, to co my możemy zrobić? Wyszło tak, że wsparliśmy baćkę, przedłużyliśmy mu życie o kilka lat – konstatowała żurnalistka.
Konflikt między Rosją i Ukrainą oferuje również pewne korzyści dla gospodarki Białorusi. Przede wszystkim, Białoruś zaproponowała Rosji zastąpienie ukraińskich wyrobów przemysłu zbrojeniowego swoimi.
Jednak efekt ekonomiczny zwielokrotnienia handlu, spowodowanego sporem Rosji z niemalże całym światem, obarczony jest też skutkami negatywnymi dla Łukaszenki. Rosja ma u siebie dość problemów, dlatego w tej sytuacji prośby Łukaszenki o wsparcie finansowe przed wyborami Putin może pozostawić bez odpowiedzi.
Kolejna, przykra dla Łukaszenki sprawa: Rosja może zażądać potwierdzenia wierności, sprawdzenia trwałości sojuszu, i zażądana zwiększenia ilości baz wojskowych, wpuszczenia na Białoruś jeszcze większej liczby żołnierzy rosyjskich. 11 sierpnia rosyjski dowódca Sił Powietrznych Wiktor Bondariew zapowiedział, że jego kraj gotów już jest do rozpoczęcia rozbudowy bazy lotniczej w Baranowiczach. Rosja czeka tylko na zakończenie formalności, a wtedy myśliwce Su-27 przylecą do bazy oddalonej o 100 km od granicy z Polską.
Mimo tych niejednoznacznych okoliczności, Łukaszenka nie ma nic przeciwko temu, aby zaprezentować się światu jako rozjemca. 8 sierpnia podczas spotkania z przywódcami partii komunistycznych Rosji i Ukrainy Giennadijem Ziuganowem i Petro Simonenko powiedział, że proponował Zachodowi rozwiązanie konfliktu na Ukrainie i to rozwiązania akceptowalne dla wszystkich stron. Szkoda tylko że nie powiedział jakie rozwiązania miał na myśli.
Jednak opinia publiczna usłyszała o wspaniałomyślności przywódcy, przyjacielu Ukrainy. Obywatele Białorusi na kilka miesięcy przed wyborami dowiedzieli się, że ich prezydent to prawdziwy mąż stanu, który jest jedynym gwarantem pokoju, tylko on jest w stanie zapewnić, że ich kraj nie pogrąży się nigdy w wojnie. Tylko z niewiadomych powodów nie chce go słuchać głupia Europa i USA. Zgniły Zachód ubzdurał sobie, że Łukaszenka to dyktator, gdy tymczasem to hołubiony jeszcze niedawno przez przywódców światowych Putin wtargnął na terytorium sąsiedniego kraju, wywołał wojnę.
11 sierpnia odbyła się rozmowa telefoniczna Łukaszenki z prezydentem Kazachstanu Nursułtanem Nazarbajewem. Podczas rozmowy, według służby prasowej prezydenta, «omówiono również pomysł przeprowadzenia w Mińsku rozmów na wyższym szczeblu, w sprawie sytuacji na Ukrainie».
W piątek, 14 sierpnia Łukszenka powiedział, że przywódcy Kazachstanu, Białorusi i Rosji gotowi są na przeprowadzenie w Mińsku rozmów z prezydentem Petro Poroszenko.
„Wszyscy gotowi są przyjechać do Mińska. Nawet opowiedzieli się, żeby do rozmów dopuścić jakąś inną stronę, choćby UE lub USA, oczywiście jeśli oni są zainteresowani normalizacją sytuacji na Ukrainie – wojennej, ekonomicznej, politycznej – usiądźmy do rozmów w Mińsku, pogadajmy… My nikogo nie odrzucamy, i jest to wspólna decyzja trzech prezydentów Unii Euroazjatyckiej – powiedział Łukaszenka. – Czekamy, zechce Ukraina omówić te kwestie, serdecznie zapraszamy”.
Wiceprzewodniczący ruchu „O Wolność” Aleś Lagwiniec uważa, że Łukaszenka na arenie międzynarodowej zmienił się bardzo. Łukaszenka, – powiedział radiu „Svaboda” polityk, – jako pierwszy zaproponował platformę do negocjacji. „My dziś patrzymy na sytuację we wschodniej Ukrainie, i widzimy, że jest ona de facto w stanie wojny. Ale każda wojna ma koniec, prędzej czy później. Jeśli porozumienie pokojowe lub przynajmniej rozejm zostanie osiągnięty na terytorium Białorusi, to na zawsze będzie on wiązany z naszym krajem, a przede wszystkim z liderem kraju, który oczywiście zyska kilka punktów w polityce zagranicznej nie wyjeżdżając z Białorusi”, – powiedział Lagwiniec.
Jednak, podkreślił Lagwiniec, – wątpliwe by wizerunek Łukaszenki trwale „zmienił się na arenie międzynarodowej. Ale wewnątrz Białorusi może wzmocnić jego retorykę takim rzekomym osiągnięciem. Przy czym tych sukcesów wystarczy mu z powodzeniem, żeby kolejny raz wygrać wybory”.
Białoruska opozycja na tle tych informacyjnych sukcesów, które tworzy Łukaszenka, wygląda jak naiwne, mało rozumiejące co się wokół niego dzieje kociątko. Rozumie jednak, że nie ma szans na zwycięstwo podczas zbliżających się wyborów prezydenckich w 2015 roku.
Brakuje w debacie publicznej alternatywnego polityka, gracza, który aktywnie przeciwstawiłby się władzy. Całą swoją aktywność opozycja skoncentrowała na nie mających wiele z rzeczywistością dyskusjach w sieciach społecznościowych oraz niezdarnych próbach wyłonienia jakiegoś lidera. Głównie po to, by uniknąć wrażenia, że działalność dysydencko-opozycyjna po prostu się Białorusi skończyła.
Kresy24.pl/udf.by
3 komentarzy
Rachel
14 sierpnia 2014 o 19:24Opozycja na Białorusi jest nic nie warta.
józef III
15 sierpnia 2014 o 20:43Hitry dziadźka !
materiał ciekawy
17 sierpnia 2014 o 20:39Czy mógłby kotoś napsać co ci deputowani rosyjscy płaczą o sankcjach na tym nagraniu ?
https://www.youtube.com/watch?v=bkA0U60LA9o