Przyznaję z żalem: gdy pisałem książkę „Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie” nie spodziewałem się nawet, że na dalekim wschodzie Ukrainy, w perewalskim rejonie obwodu ługańskiego w miejscowości Sieleźniówka zachowała się rezydencja polskiego przemysłowca Kazimierza Mścichowskiego. Gdybym o niej wiedział ta perełka z pewnością byłaby ozdobą mojej publikacji.
Dziś okolica Sieleźniówki stanowi epicentrum zbrojnych działań terrorystów. Wydawałoby się, że w takich warunkach zupełnie nie da się tu uprawiać wysokiej sztuki, ale zapaleńcy z ArtPola, znani z licznych festiwali i wspólnych koncertów Andruchowycza z zespołem „Karbido” zdecydowali, że w dniach 2 i 8 maja zorganizują w posiadłości Mścichowskiego międzynarodowy performance.
Nieoczekiwany zabytek
Podolski ziemianin Kazimierz Mścichowski zdobył swój majątek na przemyśle metalurgicznym. Znany był jako wysoki urzędnik państwowy w Petersburgu i inżynier-drogowiec, ale największy kapitał zdobył jako przewodniczący Sieleźniowskiego Towarzystwa Kopalni i Przedsiębiorstw. To właśnie pod Sieleźniówką Mścichowski założył kopalnię węgla, która wysyłała surowiec do Ałczewskiego Kombinatu Metalurgicznego. Polak przyczynił się też do organizacji tego ostatniego. Już jako człowiek zasobny zaprosił z Petersburga architekta Sergieja Gingera, który w 1913 roku wystawił willę w stylu włoskim (podobną można oglądać w majątku Mazarakich w Rajgrodzie pod Berdyczowem). Mścichowski „wyprosił” od architekta wnętrz pałacu imperatorskiego w Petersburgu rysunki dekoracji rezydencji: kolorystykę pokoi, ozdoby i kafle piecowe.
Meble wykonane były w stylu neorenesansu, a tapicerkę kopiowano z pałacu Marii Antoniny w wersalskim Trianon. Sieleźniówka miała własną galerię obrazów, wśród których były oryginalne prace Nikołaja Swerczkowa i Konstantego Makowskiego, kopie obrazów Rubensa i Murilla. Wystroju dopełniały perskie kilimy i gobeliny ze scenami z bajek La Fontaine’a, sewrska i petersburska porcelana. Wokół willi na 22 hektarach polski ogrodnik Marcin Hubecki stworzył cudowny park z grotami i cienistymi alejkami. Powstała też prawosławna cerkiew ze szkołą p.w. św. Aleksandra Newskiego (żona Mścichowskiego, Rumunka Agata Nikoli była wyznania prawosławnego).
Jej autorem był znany architekt Lew Rudniew – twórca stalinowskiego Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. W 1917 r., po rewolucji, Mścichowski emigrował na Zachód (według innych danych został rozstrzelany przez bolszewików). Pałac rozgrabiono i umieszczono tu dom dziecka. Plotki głoszą, że odwiedzał go z prezentami dla dzieci sam Nestor Machno, przyjeżdżał z położonego nieopodal Hulaj-Pola, gdzie miał swoją siedzibę. W 1930 roku w budynku umieszczono sanatorium dla górników i tu, przed kolejnym rekordowym wydobyciem, odpoczywał wydajny bohater pracy Aleksiej Stachanow.
Cerkiew przez cały ten czas była zamknięta i działała jedynie w okresie okupacji niemieckiej i krótko po wojnie – od 1942 po 1947 rok. Potem została zamieniona na kino gruźliczego sanatorium, działającego w rezydencji. Ostatnim właścicielem willi, aż do końca lat 80 XX wieku, było centrum rehabilitacji narkomanów. Potem zabytek został opuszczony. Jedynie cerkiew oddano prawosławnym, którzy jako tako ją odnowili. Nowe życie próbuje tchnąć w zaniedbaną rezydencję Fundacja „Majątek Mścichowskiego”, od 2000 roku powoli odnawia rezydencję i park.
W samym budynku zachowały się elementy z dawnego wyposażenia: cztery działające kominki (z sześciu), dekoracje ścian, kaflowe piece, dekoracje naścienne. Zachował się nawet ganek w jednej z sal. Przed kilku laty ArtPole przyłączyło się do zbiórki pieniędzy na renowację zabytku, poprzez organizację imprezy artystycznej.
Sztuka pod celownikiem kałacha
Artyści i organizatorzy festiwalulaboratorium twierdzą, że przeżywali chwile grozy podczas organizacji i przebiegu imprezy 2 i 8 maja br. Wszyscy dokładnie zdawali sobie sprawę z tego co dzieje się wokół w Donbasie. Mimo obaw impreza odbyła się, choć nie obyło się bez groźnych incydentów. Prawie w całości została zniszczona instalacja z Festiwalu Landart polskiego artysty Jarosława Koziary „Gwiazdozbiór Motyla”. Stanowiła dwudziestometrowy kamienny krąg, wyłożony na hałdzie, wewnątrz którego umieszczono słupy z lustrzanymi ostrzami. Ideą dzieła była myśl, że człowiek sam zapala gwiazdy i tworzy wszechświat.
Nie podobało się to jednak uzbrojonym osobnikom, którzy zniszczyli zwierciadła, twierdząc, że „wskazują one miejsce rakietowego ostrzału wrogim helikopterom”. Mimo wszystko, 2 maja odbyła się prezentacja muzyczno-poetyckiego utworu „Walc Ałczewska” z udziałem charkowskiego poety Serhija Żadana, muzyków Włada Kramera z Doniecka, Aliakseja Worsoba z Mińska i artystki z Wiednia Andrei Händler. Publiczność przybyła z Ługańska, Doniecka, ale byli też widzowie z Kijowa. 8 maja na imprezę przyszli przeważnie ludzie z Sieleźniówki i Perewalska – jednak dała się we znaki napięta sytuacja wokół. Lwowska artystka Olena Kostiuk przedstawiła wielką instalację „Lustro – gorący punkt”, skonstruowaną ze starych portretów i zdjęć Ukraińców na szkle. Ustawiono ją pod ścianami willi. Z ekspozycją współgrała muzyka znanego kontrabasisty Marka Tokara. Przedstawicielka ArtPola Mirosława Ganiuszkina twierdzi, że mimo wszystko w siedzibie Mścichowskich nadal będą się odbywały festiwalelaboratoria. Na 24 sierpnia br. planowana jest kolejna impreza. Jej przebieg zależy obecnie od sił i ludzi, którzy zupełnie nie są związani ze sztuką.
Kurier Galicyjski 17–30 czerwca 2014 nr 11 (207)
tekst DMYTRO ANTONIUK
zdjęcia MIROSŁAWA GANIUSZKINA
1 komentarz
józef III
1 lipca 2017 o 13:27„przeminęło z wiatrem” odkąd Polska a następnie polscy ziemianie zostali wygnani z Kresów