„Poszukiwania jednego, wspólnego kandydata opozycji na wybory prezydenckie nie ma sensu” – uważa pierwszy przywódca niepodległej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz.
Według Szuszkiewicza nie ma znaczenia, czy kandydować będzie jeden czy dziesięciu pretendentów do najwyższego urzędu w państwe, ponieważ wybory odbędą się i tak według specjalnie wcześniej wypracowanego scenariusza.
„Mówienie o jednym (kandydacie na urząd prezydencki – red.) jest przedwczesne dlatego, że obserując to co się dzieje widzę, że wyborów i tak nie będzie. Wszystko jedno, czy będzie wystawiony jeden kandydat, i tak wszystko pójdzie do kosza. Stanowisko centralnej komisji wyborczej, tego ohydnego potwora, nie pozwala oczekiwać, że odbędą się wybory – wyborów u nas nie będzie – podkreślił Szuszkiewicz w rozmowie z radiem Racyja. – W tej kwestii nie ma w ogóle żadnej różnicy zdań, wszyscy są za tym żeby obalić reżim. Ale są ludzie, którzy chcą ugrać coś dla siebie, więc przedstawiają argumenty, uzasadniają, piszą”.
Opozycja od dawna próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie; „jeśli nie Łukaszenka, to kto?”. Niemal wszystkie partie opozycyjne zgodziły się, że alternatywą dla baćki może być kandydat, wspólnie wystawiony przez Kongres Sił Demokratycznych. Niektórzy politycy mieli nadzieję, że mechanizm wyłaniania kandydatury uda się uzgodnić do 15 maja, nie udało się. Cały czas trwają konsultacje.
Według białoruskiego prawa, wybory prezydenckie odbywają się nie później niż dwa miesiące przed upływem terminu kadencji urzędującego szefa państwa. Inauguracja Aleksandra Łukaszenki na czwartą kadencję miała miejsce 21 stycznia 2011 roku. Oznaczałoby to, że następne „wybory Aleksandra Łukaszenki na głowę państwa”, powinny odbyć się nie później niż 15 listopada 2015 roku.
Kresy24.pl/racyja.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!